Ze świata nieruchomości - strona 132

Główny Urząd Statystyczny

Mieszkania oddane do użytkowania w okresie I-XII 2008 r.
 

Formy
budownictwa

2008

XII

I–XII

liczba    mieszkań

XII
2007=100

 XI
2008 = 100

liczba
mieszkań

I -XII  2007=
 =100

Ogółem

31031

180,3

244,1

165833

124,0

Spółdzielcze

937

89,4

158,8

8687

105,4

Indywidualne

18058

197,5

267,6

82633

115,3

Przeznaczone na sprzedaż lub wynajem

11106

191,9

230,6

67871

148,7

Pozostałe b)

930

75,2

166,1

6642

81,4

a) Dane meldunkowe - mogą ulec zmianie po opracowaniu sprawozdań kwartalnych.
b) Zakładowe, komunalne, społeczne czynszowe

Załączony wykres przedstawia rozkład liczby mieszkań oddanych do użytkowania w poszczególnych miesiącach lat 2004 - 2008

(dane Główny Urząd Statystyczny 2009-01-16)

Kredyty wyhamują. I to znacznie

Według szacunków największych polskich banków, dynamika wzrostu akcji kredytowej w 2009 r. może wynieść około 10 proc. w ujęciu rocznym.
Prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz przypomniał w radiu PIN, że w poprzednich latach dynamika osiągała poziom 38 proc. (2008 r.) oraz ponad 40 proc. (2007 r.). Według niego, gdyby nam się udało osiągnąć w 2009 r. ok. 15-20 proc.w ujęciu rocznym wzrostu akcji kredytowej, to byłoby to dobre osiągnięcie.

Pietraszkiewicz dodał, że akcja kredytowa będzie ograniczona również poprzez wzrost ceny pieniądza zarówno dla klientów indywidualnych, jak i korporacyjnych.

Zdaniem Pietraszkiewicza konieczne jest też usprawnienie mechanizmu dystrybucji środków na rynku międzybankowym, a przede wszystkim podjęcie wspólnych działań przez rząd, Radę Polityki Pieniężnej i Narodowy Bank Polski.

(money.pl 2009-01-16 16:01:29)

Kredyty wyhamują. I to znacznie

Według szacunków największych polskich banków, dynamika wzrostu akcji kredytowej w 2009 r. może wynieść około 10 proc. w ujęciu rocznym.
Prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz przypomniał w radiu PIN, że w poprzednich latach dynamika osiągała poziom 38 proc. (2008 r.) oraz ponad 40 proc. (2007 r.). Według niego, gdyby nam się udało osiągnąć w 2009 r. ok. 15-20 proc.w ujęciu rocznym wzrostu akcji kredytowej, to byłoby to dobre osiągnięcie.

Pietraszkiewicz dodał, że akcja kredytowa będzie ograniczona również poprzez wzrost ceny pieniądza zarówno dla klientów indywidualnych, jak i korporacyjnych.

Zdaniem Pietraszkiewicza konieczne jest też usprawnienie mechanizmu dystrybucji środków na rynku międzybankowym, a przede wszystkim podjęcie wspólnych działań przez rząd, Radę Polityki Pieniężnej i Narodowy Bank Polski.

(money.pl 2009-01-16 16:01:29)

Wynajem w cenie. Wszędzie jest drożej

Stawki najmu mieszkań w największych polskich aglomeracjach rosną w tempie dwucyfrowym nieprzerwanie od kilku lat.

Jak podkreślają analitycy CEE Property Group i Wynajem.pl obecnie za wynajem mieszkania dwupokojowego - które jest najbardziej reprezentatywnym produktem w tym segmencie rynku nieruchomości - trzeba zapłacić nawet 3 tys. zł miesięcznie.

Tylko w ciągu ostatniego roku koszt wynajęcia mieszkania 2 - pokojowego w stolicy zwiększył się z 2 tys. zł miesięcznie do przeszło 2,5 tys. Podobne trendy zauważalne są w pozostałych aglomeracjach.

Ze względu na słabnącą gospodarkę oraz perturbacje na rynku finansowym (ciągle wysoki koszt kredytu z złotych, niespotykana dotychczas zmienność na rynkach walutowych, pogarszająca się sytuacja na rynku pracy) w najbliższym czasie należy spodziewać się utrzymania zainteresowania ze strony potencjalnych najemców.

- Coraz większą grupę najemców będą stanowiły młode osoby, które dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową, a także młode małżeństwa i rodziny - przewidują autorzy raportu.

(money.pl 2009-01-14 11:48:00)

Wynajem w cenie. Wszędzie jest drożej

Stawki najmu mieszkań w największych polskich aglomeracjach rosną w tempie dwucyfrowym nieprzerwanie od kilku lat.

Jak podkreślają analitycy CEE Property Group i Wynajem.pl obecnie za wynajem mieszkania dwupokojowego - które jest najbardziej reprezentatywnym produktem w tym segmencie rynku nieruchomości - trzeba zapłacić nawet 3 tys. zł miesięcznie.

Tylko w ciągu ostatniego roku koszt wynajęcia mieszkania 2 - pokojowego w stolicy zwiększył się z 2 tys. zł miesięcznie do przeszło 2,5 tys. Podobne trendy zauważalne są w pozostałych aglomeracjach.

Ze względu na słabnącą gospodarkę oraz perturbacje na rynku finansowym (ciągle wysoki koszt kredytu z złotych, niespotykana dotychczas zmienność na rynkach walutowych, pogarszająca się sytuacja na rynku pracy) w najbliższym czasie należy spodziewać się utrzymania zainteresowania ze strony potencjalnych najemców.

- Coraz większą grupę najemców będą stanowiły młode osoby, które dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową, a także młode małżeństwa i rodziny - przewidują autorzy raportu.

(money.pl 2009-01-14 11:48:00)

BTS zdobywa rynek. Deweloper i klient w symbiozie

Osoby nie mogące znaleźć spełniającej ich wymagania nieruchomości prędzej lub później muszą odpowiedzieć sobie na pytanie: czy lepiej zweryfikować oczekiwania i wybrać jedną z dostępnych ofert, czy też podpisać umowę z deweloperem na wybudowanie obiektu zgodnego z indywidualnymi wymaganiami?.

Jeśli na rynku nie ma nieruchomości dopasowanej do potrzeb klienta, to warto zdecydować się budowę obiektu szytego na miarę (ang. build to suit).

- System ten, w skrócie nazywany BTS umożliwia minimalizację kosztów oraz optymalne wykorzystanie przestrzeni użytkowej. Stwarza również szerokie możliwości w zakresie realizacji wizji architektonicznej przyszłego użytkownika, który może obiekt kupić lub wynająć - radzi Anna Siudzińska z Agencji Jartom.

Czym jest BTS ?

Pierwszym etapem realizacji projektu build to suit jest szczegółowa analiza potrzeb oraz możliwości klienta. Kolejny krok, to budowa obiektu, którego wielkość, parametry techniczne, wyposażenie i lokalizacja są spójne z życzeniami przyszłego użytkownika.

Rezultatem współpracy inwestora, architekta oraz klienta oraz doświadczonego pośrednika ma być wypracowanie rozwiązania, które będzie umożliwiało racjonalne zagospodarowanie przestrzeni użytkowej, optymalizację procesu produkcji i składowania towarów oraz efektywne wykorzystanie wszystkich rozwiązań technicznych zainstalowanych w hali.

Anna Siudzińska z Jartom dodaje, że obiekty szyte na miarę cieszą się szczególnie dużym zainteresowaniem wśród przedsiębiorców mających specyficzne wymagania odnośnie powierzchni magazynowej.

Często decyzję o posiadaniu hali przemysłowej wybudowanej w systemie build to suit podejmują także właściciele firm, którzy po prostu nie chcą dzielić powierzchni magazynowej z innym najemcami, czy też godzić się na ograniczenia stawiane przez ukształtowaną już strukturę budynku.

System build to suit - urzeczywistnienie wizji klienta

Według ekspertów Jartom projekty BTS systematycznie zyskują na popularności, ponieważ dzięki nim najemcy mogą realizować swoje marzenia o idealnej dla ich potrzeb nieruchomości. Rosnące zainteresowanie systemem build to suit wiąże się ze wzrastającymi oczekiwaniami klientów, którzy dużą wagę przykładają do decydowania o kształcie siedziby swej firmy lub zaplecza magazynowego. Zwiększająca się popularność obiektów szytych na miarę wynika również po części z przeświadczenia, że w dobie kryzysu bezpieczniej budować dla konkretnego klienta, niż na zasadach spekulacyjnych.

(money.pl 2009-01-14 12:04:44)

BTS zdobywa rynek. Deweloper i klient w symbiozie

Osoby nie mogące znaleźć spełniającej ich wymagania nieruchomości prędzej lub później muszą odpowiedzieć sobie na pytanie: czy lepiej zweryfikować oczekiwania i wybrać jedną z dostępnych ofert, czy też podpisać umowę z deweloperem na wybudowanie obiektu zgodnego z indywidualnymi wymaganiami?.

Jeśli na rynku nie ma nieruchomości dopasowanej do potrzeb klienta, to warto zdecydować się budowę obiektu szytego na miarę (ang. build to suit).

- System ten, w skrócie nazywany BTS umożliwia minimalizację kosztów oraz optymalne wykorzystanie przestrzeni użytkowej. Stwarza również szerokie możliwości w zakresie realizacji wizji architektonicznej przyszłego użytkownika, który może obiekt kupić lub wynająć - radzi Anna Siudzińska z Agencji Jartom.

Czym jest BTS ?

Pierwszym etapem realizacji projektu build to suit jest szczegółowa analiza potrzeb oraz możliwości klienta. Kolejny krok, to budowa obiektu, którego wielkość, parametry techniczne, wyposażenie i lokalizacja są spójne z życzeniami przyszłego użytkownika.

Rezultatem współpracy inwestora, architekta oraz klienta oraz doświadczonego pośrednika ma być wypracowanie rozwiązania, które będzie umożliwiało racjonalne zagospodarowanie przestrzeni użytkowej, optymalizację procesu produkcji i składowania towarów oraz efektywne wykorzystanie wszystkich rozwiązań technicznych zainstalowanych w hali.

Anna Siudzińska z Jartom dodaje, że obiekty szyte na miarę cieszą się szczególnie dużym zainteresowaniem wśród przedsiębiorców mających specyficzne wymagania odnośnie powierzchni magazynowej.

Często decyzję o posiadaniu hali przemysłowej wybudowanej w systemie build to suit podejmują także właściciele firm, którzy po prostu nie chcą dzielić powierzchni magazynowej z innym najemcami, czy też godzić się na ograniczenia stawiane przez ukształtowaną już strukturę budynku.

System build to suit - urzeczywistnienie wizji klienta

Według ekspertów Jartom projekty BTS systematycznie zyskują na popularności, ponieważ dzięki nim najemcy mogą realizować swoje marzenia o idealnej dla ich potrzeb nieruchomości. Rosnące zainteresowanie systemem build to suit wiąże się ze wzrastającymi oczekiwaniami klientów, którzy dużą wagę przykładają do decydowania o kształcie siedziby swej firmy lub zaplecza magazynowego. Zwiększająca się popularność obiektów szytych na miarę wynika również po części z przeświadczenia, że w dobie kryzysu bezpieczniej budować dla konkretnego klienta, niż na zasadach spekulacyjnych.

(money.pl 2009-01-14 12:04:44)

Nowa industria przyjazna człowiekowi

Kończy się era budynków wyglądających jak układy scalone zamontowane na płycie głównej komputera. Dyskwalifikują je nowe wymagania inwestorów, którzy nie akceptują już niespójnych ze strukturą krajobrazu, prostopadłościennych budynków.

- Współczesne obiekty komercyjne stają się wizytówkami firm - zauważa Tomasz Branecki, prezes agencji Jartom.

W nieruchomościach liczy się projekt

Jak oceniają eksperci Jartom (www.jartom.pl), już niemalże 40proc. nowych projektów architektonicznych można zaliczyć do grona spełniających wysokie standardy estetyczne.

Zarówno architekci, jak i deweloperzy coraz więcej czasu poświęcają na etap projektowania budynku przemysłowego oraz jego elementów wykończeniowych.

- Szybko rosną oczekiwania klientów w zakresie wyglądu nieruchomości. Zwiększa się również ilość biur projektowych, w których architekci nie boją się eksperymentów z kolorystyką, łączeniem różnych materiałów oraz bryłą budynku. - twierdzi Tomasz Branecki, prezes agencji Jartom.
Hala dziełem sztuki

Obecnie, walory estetyczne nieruchomości komercyjnych odgrywają coraz większą rolę. Przedsiębiorcy zauważają, że warto inwestować w budynki przemysłowe, ponieważ zadbane, nowoczesne i niebanalne w formie obiekty magazynowe lub produkcyjne stanowią wizytówkę firmy. Atrakcyjny budynek, ciekawie wkomponowany w krajobraz świetnie prezentuje się także w katalogu każdej firmy.

(money.pl 2009-01-15 09:15:15)

Nowa industria przyjazna człowiekowi

Kończy się era budynków wyglądających jak układy scalone zamontowane na płycie głównej komputera. Dyskwalifikują je nowe wymagania inwestorów, którzy nie akceptują już niespójnych ze strukturą krajobrazu, prostopadłościennych budynków.

- Współczesne obiekty komercyjne stają się wizytówkami firm - zauważa Tomasz Branecki, prezes agencji Jartom.

W nieruchomościach liczy się projekt

Jak oceniają eksperci Jartom (www.jartom.pl), już niemalże 40proc. nowych projektów architektonicznych można zaliczyć do grona spełniających wysokie standardy estetyczne.

Zarówno architekci, jak i deweloperzy coraz więcej czasu poświęcają na etap projektowania budynku przemysłowego oraz jego elementów wykończeniowych.

- Szybko rosną oczekiwania klientów w zakresie wyglądu nieruchomości. Zwiększa się również ilość biur projektowych, w których architekci nie boją się eksperymentów z kolorystyką, łączeniem różnych materiałów oraz bryłą budynku. - twierdzi Tomasz Branecki, prezes agencji Jartom.
Hala dziełem sztuki

Obecnie, walory estetyczne nieruchomości komercyjnych odgrywają coraz większą rolę. Przedsiębiorcy zauważają, że warto inwestować w budynki przemysłowe, ponieważ zadbane, nowoczesne i niebanalne w formie obiekty magazynowe lub produkcyjne stanowią wizytówkę firmy. Atrakcyjny budynek, ciekawie wkomponowany w krajobraz świetnie prezentuje się także w katalogu każdej firmy.

(money.pl 2009-01-15 09:15:15)

Mieszkania z drugiej ręki tanieją. Prawie wszędzie

Ceny mieszkań na rynku wtórnym w większości miast Polski spadały, jedynie w Opolu wzrosły, natomiast w Warszawie niemal się nie zmieniły - wynika z raportu przygotowanego przez serwis nieruchomości Oferty.net i doradców finansowych Open Finance.
Średnia cena metra kwadratowego w Opolu - w porównaniu z listopadem ubiegłego roku -  wzrosła o 1,6 proc. W grudniu za metr kwadratowy mieszkania w tym mieście trzeba było zapłacić 4085 zł.

Największy spadek cen odnotowano w Gdańsku, Białymstoku i Łodzi.

Z analizy wynika, że w Gdańsku ceny spadły o 7,8 proc. Metr kwadratowy mieszkania w grudniu kosztował tam 6 tys. 467 zł. W Białymstoku odnotowano 6,5-proc. spadek, a w Łodzi 4,3-proc. Za metr kw w tych miastach trzeba było zapłacić odpowiednio 4 tys. 444 zł i 4 tys. 361 zł.

Autorzy raportu poinformowali, że utrzymujące się stosunkowo długo wysokie ceny ofertowe mieszkań w Warszawie spadły w ostatnim miesiącu o blisko 3 proc.. W grudniu ubiegłego roku metr kwadratowy mieszkania w Warszawie kosztował średnio 9 tys. 170 zł.

Najdroższymi dzielnicami stolicy okazały się: Śródmieście (12 tys. 29 zł za m kw.), Mokotów (10 tys. 135 zł) i Żoliborz (10 tys. 54 zł).

(money.pl 2009-01-16 17:11:00)

Mieszkania z drugiej ręki tanieją. Prawie wszędzie

Ceny mieszkań na rynku wtórnym w większości miast Polski spadały, jedynie w Opolu wzrosły, natomiast w Warszawie niemal się nie zmieniły - wynika z raportu przygotowanego przez serwis nieruchomości Oferty.net i doradców finansowych Open Finance.
Średnia cena metra kwadratowego w Opolu - w porównaniu z listopadem ubiegłego roku -  wzrosła o 1,6 proc. W grudniu za metr kwadratowy mieszkania w tym mieście trzeba było zapłacić 4085 zł.

Największy spadek cen odnotowano w Gdańsku, Białymstoku i Łodzi.

Z analizy wynika, że w Gdańsku ceny spadły o 7,8 proc. Metr kwadratowy mieszkania w grudniu kosztował tam 6 tys. 467 zł. W Białymstoku odnotowano 6,5-proc. spadek, a w Łodzi 4,3-proc. Za metr kw w tych miastach trzeba było zapłacić odpowiednio 4 tys. 444 zł i 4 tys. 361 zł.

Autorzy raportu poinformowali, że utrzymujące się stosunkowo długo wysokie ceny ofertowe mieszkań w Warszawie spadły w ostatnim miesiącu o blisko 3 proc.. W grudniu ubiegłego roku metr kwadratowy mieszkania w Warszawie kosztował średnio 9 tys. 170 zł.

Najdroższymi dzielnicami stolicy okazały się: Śródmieście (12 tys. 29 zł za m kw.), Mokotów (10 tys. 135 zł) i Żoliborz (10 tys. 54 zł).

(money.pl 2009-01-16 17:11:00)

Gdzie stanie nowy stadion?

Tylko jedna oferta wpłynęła do stołecznego urzędu miasta w przetargu na 25-letnią dzierżawę terenu przy ul. Marywilskiej, gdzie mają powstać hale targowe dla kupców z byłego Stadionu X-lecia - poinformował w środę Ratusz.

Dzierżawą zainteresowana jest spółka Kupiec Warszawski, w której skład wchodzi Polski Klub Gospodarczy zrzeszający część kupców ze Stadionu X-lecia.

- Dzisiaj zebrała się komisja przetargowa, która na zamkniętym posiedzeniu ocenia nadesłane dokumenty. Jeżeli wszystko będzie w porządku, to wystąpimy do Rady Warszawy z wnioskiem o wyrażenie zgody na dzierżawę tego terenu - powiedział PAP Marcin Ochmański z wydziału prasowego urzędu miasta.

Przetarg na dzierżawę władze Warszawy ogłosiły w grudniu 2008 roku. Jak informowano wówczas, cena wywoławcza miesięcznego czynszu to 260 tys. zł, a rocznego - 3 mln 120 tys. zł. Przeniesienie handlu może nastąpić w drugiej połowie tego roku.

Środowisko kupieckie ze Stadionu X-lecia jest podzielone co do kwestii handlowania przy ul. Marywilskiej. Część kupców nie chce tam handlować, inni dopuszczają taką możliwość. Oficjalnym powodem niechęci do tej lokalizacji jest brak dobrego dojazdu, a także to, że teren jest "skażony", gdyż znajdowała się tam fabryka.

Obecnie kupcy handlują nieopodal budowy Stadionu Narodowego na Pradze. Władze stolicy zapowiadają, że kupcom, którzy nie zdecydują się przenieść na Marywilską, nie zostanie przedstawiona żadna inna propozycja.

Teren przy Marywilskiej ma powierzchnię 20 ha. Do 2014 r. powstać ma tam 57 tys. m kw. powierzchni handlowej. Budowa hal targowych podzielona będzie na trzy etapy. Do końca 2009 r. musi zostać wybudowana hala o powierzchni 6,5 tys. m kw. Do końca 2010 r. całkowita powierzchnia handlowa ma już wynosić 25 tys. m kw. 31 grudnia 2014 kupcy powinni już móc handlować na 57 tys. m kw.

(onet.pl Środa, 14 stycznia 13:31)

Gdzie stanie nowy stadion?

Tylko jedna oferta wpłynęła do stołecznego urzędu miasta w przetargu na 25-letnią dzierżawę terenu przy ul. Marywilskiej, gdzie mają powstać hale targowe dla kupców z byłego Stadionu X-lecia - poinformował w środę Ratusz.

Dzierżawą zainteresowana jest spółka Kupiec Warszawski, w której skład wchodzi Polski Klub Gospodarczy zrzeszający część kupców ze Stadionu X-lecia.

- Dzisiaj zebrała się komisja przetargowa, która na zamkniętym posiedzeniu ocenia nadesłane dokumenty. Jeżeli wszystko będzie w porządku, to wystąpimy do Rady Warszawy z wnioskiem o wyrażenie zgody na dzierżawę tego terenu - powiedział PAP Marcin Ochmański z wydziału prasowego urzędu miasta.

Przetarg na dzierżawę władze Warszawy ogłosiły w grudniu 2008 roku. Jak informowano wówczas, cena wywoławcza miesięcznego czynszu to 260 tys. zł, a rocznego - 3 mln 120 tys. zł. Przeniesienie handlu może nastąpić w drugiej połowie tego roku.

Środowisko kupieckie ze Stadionu X-lecia jest podzielone co do kwestii handlowania przy ul. Marywilskiej. Część kupców nie chce tam handlować, inni dopuszczają taką możliwość. Oficjalnym powodem niechęci do tej lokalizacji jest brak dobrego dojazdu, a także to, że teren jest "skażony", gdyż znajdowała się tam fabryka.

Obecnie kupcy handlują nieopodal budowy Stadionu Narodowego na Pradze. Władze stolicy zapowiadają, że kupcom, którzy nie zdecydują się przenieść na Marywilską, nie zostanie przedstawiona żadna inna propozycja.

Teren przy Marywilskiej ma powierzchnię 20 ha. Do 2014 r. powstać ma tam 57 tys. m kw. powierzchni handlowej. Budowa hal targowych podzielona będzie na trzy etapy. Do końca 2009 r. musi zostać wybudowana hala o powierzchni 6,5 tys. m kw. Do końca 2010 r. całkowita powierzchnia handlowa ma już wynosić 25 tys. m kw. 31 grudnia 2014 kupcy powinni już móc handlować na 57 tys. m kw.

(onet.pl Środa, 14 stycznia 13:31)

Otwarto centrum biurowe

Ponad 11 tys. m kw. powierzchni ma pierwszy w Łodzi kompleks biurowy w standardzie klasy A - Textorial Park, który w piątek uroczyście oddano do użytku. W centrum biurowym pracę znajdzie ok. 1.200 osób. Koszt inwestycji wyniósł 25 mln euro.

Textorial Park przy ul. Fabrycznej to zespół trzech niezależnych budynków biurowych, połączonych przeszklonym atrium. Powstał na terenie zabytkowej dzielnicy przemysłowej miasta - Księżym Młynie.

Centralnym punktem kompleksu jest zrewitalizowany magazyn bawełny z ok. 1890 roku, wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków. Dla zachowania zabytkowego charakteru obiektu zrekonstruowano m.in. stylową rampę o długości ponad 170 metrów.

- Textorial Park stał się integralną częścią fabrycznego Księżego Młyna. Udało nam się połączyć XIX-wieczną architekturę przemysłową ze stylem zabudowy XXI wieku - uważa Radosław Kozubski, prezes inwestora - St. Paul's Developments.

Całkowita powierzchnia biurowa kompleksu wynosi 11,6 tys. m kw. W przyszłości powstanie tam także restauracja, bank, centrum odnowy biologicznej i centrum konferencyjne. Dla najemców przygotowano prawie 240 miejsc parkingowych.

Swoją siedzibę w centrum biurowym znajdzie m.in. firma Fujitsu Services, która otworzy tu Centrum Usług Informatycznych. Fujitsu podpisała siedmioletnią umowę dzierżawy 4 tys. m kw. pomieszczeń. W ciągu trzech lat zatrudnienie znajdzie tam ponad 500 osób, a wartość inwestycji szacuje się na 15 mln euro.

Dzięki umowom partnerskim z Łódzką Specjalną Strefą Ekonomiczną oraz z Urzędem Miasta najemcy Textorial Parku mogą liczyć m.in. na obniżenie podatków czy pomoc w nawiązywaniu kontaktów z łódzkimi uczelniami.

W Łodzi powstają także inne centra biznesowe klasy A - m.in. University Business Park oraz biurowce - Forum 76 oraz Aurus.

(onet.pl Piątek, 16 stycznia 16:06)

Otwarto centrum biurowe

Ponad 11 tys. m kw. powierzchni ma pierwszy w Łodzi kompleks biurowy w standardzie klasy A - Textorial Park, który w piątek uroczyście oddano do użytku. W centrum biurowym pracę znajdzie ok. 1.200 osób. Koszt inwestycji wyniósł 25 mln euro.

Textorial Park przy ul. Fabrycznej to zespół trzech niezależnych budynków biurowych, połączonych przeszklonym atrium. Powstał na terenie zabytkowej dzielnicy przemysłowej miasta - Księżym Młynie.

Centralnym punktem kompleksu jest zrewitalizowany magazyn bawełny z ok. 1890 roku, wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków. Dla zachowania zabytkowego charakteru obiektu zrekonstruowano m.in. stylową rampę o długości ponad 170 metrów.

- Textorial Park stał się integralną częścią fabrycznego Księżego Młyna. Udało nam się połączyć XIX-wieczną architekturę przemysłową ze stylem zabudowy XXI wieku - uważa Radosław Kozubski, prezes inwestora - St. Paul's Developments.

Całkowita powierzchnia biurowa kompleksu wynosi 11,6 tys. m kw. W przyszłości powstanie tam także restauracja, bank, centrum odnowy biologicznej i centrum konferencyjne. Dla najemców przygotowano prawie 240 miejsc parkingowych.

Swoją siedzibę w centrum biurowym znajdzie m.in. firma Fujitsu Services, która otworzy tu Centrum Usług Informatycznych. Fujitsu podpisała siedmioletnią umowę dzierżawy 4 tys. m kw. pomieszczeń. W ciągu trzech lat zatrudnienie znajdzie tam ponad 500 osób, a wartość inwestycji szacuje się na 15 mln euro.

Dzięki umowom partnerskim z Łódzką Specjalną Strefą Ekonomiczną oraz z Urzędem Miasta najemcy Textorial Parku mogą liczyć m.in. na obniżenie podatków czy pomoc w nawiązywaniu kontaktów z łódzkimi uczelniami.

W Łodzi powstają także inne centra biznesowe klasy A - m.in. University Business Park oraz biurowce - Forum 76 oraz Aurus.

(onet.pl Piątek, 16 stycznia 16:06)

Więcej oddanych mieszkań

Liczba mieszkań oddanych do użytku wzrosła w grudniu 2008 roku o 80,3 proc. wobec analogicznego okresu 2007 roku i wyniosła 31.031 - podał Główny Urząd Statystyczny w komunikacie

Równocześnie liczba oddanych mieszkań w grudniu wobec listopada wzrosła o 144,1 proc.W ciągu 12 miesięcy tego roku oddano 165.833 mieszkania, o 24 proc. więcej niż w 12 miesiącach 2007 roku.

Zdaniem analityków w tym roku można się spodziewać tylko jednego - dalszego spadku cen nieruchomości.

Ceny spadają

W ostatnim czasie duża część deweloperów otwarcie mówi jednak o obniżkach cen i upusty sięgające 5-10 proc. są na porządku dziennym. Co więcej, nadchodzące spowolnienie gospodarcze może pogorszyć sytuację ekonomiczną potencjalnych nabywców mieszkań.

Krótko mówiąc, popyt na nieruchomości będzie ograniczony (nawet 20-30 proc. mniejszy niż w 2008 r.), a z drugiej strony zdaniem analityków z Open Finance wciąż będziemy obserwować dużą podaż mieszkań z puli deweloperów. Zagrożeniem może być to, że niektórzy deweloperzy zaczną wstrzymywać swoje inwestycje z powodu braków środków na realizację i wpadną w problemy finansowe, co dla ich klientów może w najgorszym wypadku oznaczać stratę zarówno przyszłego mieszkania, jak i zainwestowanych środków.

(onet.pl Piątek, 16 stycznia 14:21)

Więcej oddanych mieszkań

Liczba mieszkań oddanych do użytku wzrosła w grudniu 2008 roku o 80,3 proc. wobec analogicznego okresu 2007 roku i wyniosła 31.031 - podał Główny Urząd Statystyczny w komunikacie

Równocześnie liczba oddanych mieszkań w grudniu wobec listopada wzrosła o 144,1 proc.W ciągu 12 miesięcy tego roku oddano 165.833 mieszkania, o 24 proc. więcej niż w 12 miesiącach 2007 roku.

Zdaniem analityków w tym roku można się spodziewać tylko jednego - dalszego spadku cen nieruchomości.

Ceny spadają

W ostatnim czasie duża część deweloperów otwarcie mówi jednak o obniżkach cen i upusty sięgające 5-10 proc. są na porządku dziennym. Co więcej, nadchodzące spowolnienie gospodarcze może pogorszyć sytuację ekonomiczną potencjalnych nabywców mieszkań.

Krótko mówiąc, popyt na nieruchomości będzie ograniczony (nawet 20-30 proc. mniejszy niż w 2008 r.), a z drugiej strony zdaniem analityków z Open Finance wciąż będziemy obserwować dużą podaż mieszkań z puli deweloperów. Zagrożeniem może być to, że niektórzy deweloperzy zaczną wstrzymywać swoje inwestycje z powodu braków środków na realizację i wpadną w problemy finansowe, co dla ich klientów może w najgorszym wypadku oznaczać stratę zarówno przyszłego mieszkania, jak i zainwestowanych środków.

(onet.pl Piątek, 16 stycznia 14:21)

Przez drożejącego franka wzrastają nasze długi

Polska waluta gwałtownie słabnie. Wczoraj za franka szwajcarskiego trzeba było już zapłacić nawet 2,86 zł, najwięcej od ponad czterech lat. Szwajcarska waluta od początku grudnia podrożała w stosunku do złotego o prawie 18 proc. I wiele wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec.
Taka sytuacja powoduje, że wartość zadłużenia w kredytach hipotecznych denominowanych we franku gwałtownie rośnie. Dlatego Komisja Nadzoru Finansowego chce ograniczyć udzielanie przez banki finansowania w walutach obcych. Zamierza wprowadzić nowe rekomendacje, które przyczynią się do tego, że banki zaostrzą kryteria udzielania kredytów, a klienci będą mieli możliwość spłacania za-dłużenia np. walutą kupioną w kantorze, a nie jak teraz złotymi.
Prace nad przepisami chcemy skończyć do lipca. Później banki dostaną kilka miesięcy na ich wprowadzenie - mówi Stanisław Kluza, przewodniczący KNF.

Co ciekawe instytucje finansowe już zaostrzają kryteria finansowania klientów w sposób zgodny z przyszłymi wytycznymi komisji. Wszystko przez franka, który gwałtownie się wzmacnia w stosunku do złotego.
Spodziewam się, że w ciągu dwóch, trzech miesięcy frank szwajcarski może sięgnąć poziomu nawet 3 zł - mówi Marek Rogalski, główny analityk domu maklerskiego First International Traders. Sytuacja powinna się poprawić dopiero w drugiej połowie roku. Na razie kryzys i fatalne dane gospodarcze powodują odwrót inwestorów od rynków wschodzących i silne osłabienie polskiej waluty - tłumaczy Rogalski.
Trochę kredytobiorców przed silnym wzrostem rat ratuje bardzo niskie oprocentowanie kredytów. To zasługa obniżek stóp procentowych w Szwajcarii. Dzięki nim stopa LIBOR, od której zależy oprocentowanie kredytów we franku, spadła do poziomu około 0,8 proc. Powoduje to, że raty kredytów walutowych wciąż są niższe niż złotowych.

Problem jednak w tym, że wraz z osłabieniem złotego bardzo szybko rośnie sama wartość zadłużenia kredytów w walutach obcych. Prześledźmy przykład: osoba, która kilka miesięcy temu wzięła 300 tys. zł kredytu we frankach na 100 proc. nieruchomości po kursie 2,50 zł, pożyczyła od banku 120 tys. franków. Teraz, gdy kurs urósł do 2,86 zł, wartość zadłużenia w przeliczeniu na złote skoczyła do 343 tys. - o 43 tys. zł przekracza cenę nieruchomości.

Różnica może być nawet większa, jeżeli wartość nieruchomości spada. Chociaż w comiesięcznej spłacie rat tego nie widać, to duży problem mógłby się pojawić np. wówczas, gdy klient chciał nagle sprzedać mieszkanie i jednorazowo spłacić resztę kredytu. Mogłoby mu wówczas po prostu zabraknąć pieniędzy.

Dlatego KNF chce, by banki na bieżąco monitorowały wartość nieruchomości i wysokość kwoty pozostałej klientowi do spłaty podczas całego okresu finansowania. Komisja domaga się także, by instytucje finansowe nie udzielały kredytów hipotecznych w walutach obcych bez wkładu własnego. Gdy rekomendacja wejdzie w życie, minimalny wymagany wkład własny wyniesie 20 proc. Do tego banki zostaną zmuszone do ostrzejszego liczenia zdolności kredytowej. Raty wszystkich zobowiązań nie będą mogły przekroczyć połowy dochodów kredytobiorcy. Wciąż nie wiadomo jednak dokładnie, jak np. liczyć niewykorzystane limity na kartach kredytowych czy w rachunkach osobistych.

Analitycy są zdania, że KNF nowymi przepisami praktycznie przypieczętuje to, na co w dobie kryzysu na rynkach zdecydowała się większość banków. Popularne jeszcze rok temu kredyty na 100 proc. we frankach można dzisiaj dostać tylko w pięciu bankach (DB, Multibank, mBank, Polbank, DnB Nord), ale przy zaostrzonych kryteriach i znacznie wyższych marżach, które w niektórych przypadkach mogą sięgnąć nawet 6-7 proc.

Dlatego można spodziewać się, że o ile kiedyś bardziej opłacalne były kredyty we frankach, o tyle już te nowe zdecydowanie zostaną zdominowane przez złote, które tanieją razem z obniżkami stóp przez Radę Polityki Pieniężnej.

(wp.pl
Gazeta Opolska 2009-01-17 08:05)

Przez drożejącego franka wzrastają nasze długi

Polska waluta gwałtownie słabnie. Wczoraj za franka szwajcarskiego trzeba było już zapłacić nawet 2,86 zł, najwięcej od ponad czterech lat. Szwajcarska waluta od początku grudnia podrożała w stosunku do złotego o prawie 18 proc. I wiele wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec.
Taka sytuacja powoduje, że wartość zadłużenia w kredytach hipotecznych denominowanych we franku gwałtownie rośnie. Dlatego Komisja Nadzoru Finansowego chce ograniczyć udzielanie przez banki finansowania w walutach obcych. Zamierza wprowadzić nowe rekomendacje, które przyczynią się do tego, że banki zaostrzą kryteria udzielania kredytów, a klienci będą mieli możliwość spłacania za-dłużenia np. walutą kupioną w kantorze, a nie jak teraz złotymi.
Prace nad przepisami chcemy skończyć do lipca. Później banki dostaną kilka miesięcy na ich wprowadzenie - mówi Stanisław Kluza, przewodniczący KNF.

Co ciekawe instytucje finansowe już zaostrzają kryteria finansowania klientów w sposób zgodny z przyszłymi wytycznymi komisji. Wszystko przez franka, który gwałtownie się wzmacnia w stosunku do złotego.
Spodziewam się, że w ciągu dwóch, trzech miesięcy frank szwajcarski może sięgnąć poziomu nawet 3 zł - mówi Marek Rogalski, główny analityk domu maklerskiego First International Traders. Sytuacja powinna się poprawić dopiero w drugiej połowie roku. Na razie kryzys i fatalne dane gospodarcze powodują odwrót inwestorów od rynków wschodzących i silne osłabienie polskiej waluty - tłumaczy Rogalski.
Trochę kredytobiorców przed silnym wzrostem rat ratuje bardzo niskie oprocentowanie kredytów. To zasługa obniżek stóp procentowych w Szwajcarii. Dzięki nim stopa LIBOR, od której zależy oprocentowanie kredytów we franku, spadła do poziomu około 0,8 proc. Powoduje to, że raty kredytów walutowych wciąż są niższe niż złotowych.

Problem jednak w tym, że wraz z osłabieniem złotego bardzo szybko rośnie sama wartość zadłużenia kredytów w walutach obcych. Prześledźmy przykład: osoba, która kilka miesięcy temu wzięła 300 tys. zł kredytu we frankach na 100 proc. nieruchomości po kursie 2,50 zł, pożyczyła od banku 120 tys. franków. Teraz, gdy kurs urósł do 2,86 zł, wartość zadłużenia w przeliczeniu na złote skoczyła do 343 tys. - o 43 tys. zł przekracza cenę nieruchomości.

Różnica może być nawet większa, jeżeli wartość nieruchomości spada. Chociaż w comiesięcznej spłacie rat tego nie widać, to duży problem mógłby się pojawić np. wówczas, gdy klient chciał nagle sprzedać mieszkanie i jednorazowo spłacić resztę kredytu. Mogłoby mu wówczas po prostu zabraknąć pieniędzy.

Dlatego KNF chce, by banki na bieżąco monitorowały wartość nieruchomości i wysokość kwoty pozostałej klientowi do spłaty podczas całego okresu finansowania. Komisja domaga się także, by instytucje finansowe nie udzielały kredytów hipotecznych w walutach obcych bez wkładu własnego. Gdy rekomendacja wejdzie w życie, minimalny wymagany wkład własny wyniesie 20 proc. Do tego banki zostaną zmuszone do ostrzejszego liczenia zdolności kredytowej. Raty wszystkich zobowiązań nie będą mogły przekroczyć połowy dochodów kredytobiorcy. Wciąż nie wiadomo jednak dokładnie, jak np. liczyć niewykorzystane limity na kartach kredytowych czy w rachunkach osobistych.

Analitycy są zdania, że KNF nowymi przepisami praktycznie przypieczętuje to, na co w dobie kryzysu na rynkach zdecydowała się większość banków. Popularne jeszcze rok temu kredyty na 100 proc. we frankach można dzisiaj dostać tylko w pięciu bankach (DB, Multibank, mBank, Polbank, DnB Nord), ale przy zaostrzonych kryteriach i znacznie wyższych marżach, które w niektórych przypadkach mogą sięgnąć nawet 6-7 proc.

Dlatego można spodziewać się, że o ile kiedyś bardziej opłacalne były kredyty we frankach, o tyle już te nowe zdecydowanie zostaną zdominowane przez złote, które tanieją razem z obniżkami stóp przez Radę Polityki Pieniężnej.

(wp.pl
Gazeta Opolska 2009-01-17 08:05)

Deweloperzy kuszą. Kup mieszkanie z dopłatą

CS: stopa inflacji na koniec roku obniży się do 2,1 proc.

Stopa inflacji towarów i usług konsumpcyjnych na grudzień 2009 r. obniży się do 2,1 proc. rok do roku - oceniają analitycy banku Credit Suisse (CS), którzy skorygowali w dół swoją wcześniejszą prognozę, wynoszącą 2,8 proc. rok do roku.
Korekta jest wynikiem opublikowanych w środę danych GUS o inflacji za grudzień 2008 r., która wyniosła 3,3 proc. rdr wobec 3,7 proc. rdr w listopadzie i 3,4 proc. przewidywanych przez ministerstwo finansów.
Stopa inflacji za grudzień jest niższa od prognoz CS zakładających 3,5 proc. rdr.

Łączna redukcja podstawowych stóp procentowych w br. - według CS - wyniesie 125 pb, co oznacza, iż na koniec br. główna stopa procentowa obniży się do 3,75 proc.

Analitycy nie wykluczają zarazem, iż faktyczna redukcja przewyższy ich oczekiwania, jeśli gospodarka osłabnie bardziej, niż się to obecnie przewiduje.

"Wprawdzie możliwe okresy osłabienia złotego do euro mogą zaszkodzić apetytowi RPP na obniżkę podstawowych stóp z początkiem br., ale sądzimy, iż Rada będzie bardziej tolerancyjna wobec deprecjacji złotego w miarę narastających objawów pogarszania kondycji gospodarki" - napisali w czwartkowym komentarzu.
(onet .pl PAP, dd/15.01.2009, godz. 12:12)

CS: stopa inflacji na koniec roku obniży się do 2,1 proc.

Stopa inflacji towarów i usług konsumpcyjnych na grudzień 2009 r. obniży się do 2,1 proc. rok do roku - oceniają analitycy banku Credit Suisse (CS), którzy skorygowali w dół swoją wcześniejszą prognozę, wynoszącą 2,8 proc. rok do roku.
Korekta jest wynikiem opublikowanych w środę danych GUS o inflacji za grudzień 2008 r., która wyniosła 3,3 proc. rdr wobec 3,7 proc. rdr w listopadzie i 3,4 proc. przewidywanych przez ministerstwo finansów.
Stopa inflacji za grudzień jest niższa od prognoz CS zakładających 3,5 proc. rdr.

Łączna redukcja podstawowych stóp procentowych w br. - według CS - wyniesie 125 pb, co oznacza, iż na koniec br. główna stopa procentowa obniży się do 3,75 proc.

Analitycy nie wykluczają zarazem, iż faktyczna redukcja przewyższy ich oczekiwania, jeśli gospodarka osłabnie bardziej, niż się to obecnie przewiduje.

"Wprawdzie możliwe okresy osłabienia złotego do euro mogą zaszkodzić apetytowi RPP na obniżkę podstawowych stóp z początkiem br., ale sądzimy, iż Rada będzie bardziej tolerancyjna wobec deprecjacji złotego w miarę narastających objawów pogarszania kondycji gospodarki" - napisali w czwartkowym komentarzu.
(onet .pl PAP, dd/15.01.2009, godz. 12:12)

Frank najdroższy od lat - czy warto przewalutować kredyt?

Złoty słabnie w błyskawicznym tempie, a wraz z nim drożeje frank. Osoby spłacające kredyty w szwajcarskiej walucie z przerażeniem patrzą na jej strzelające w górę notowania - czytamy w "Dzienniku".
Eksperci, którzy jeszcze kilka miesięcy temu twierdzili, że złoty będzie się wzmacniał, a skoki franka są przejściowe, teraz zmieniają swoje oceny.

Polacy rozważają przewalutowanie zaciągniętych kredytów. Eksperci apelują o nieuleganie panice. Praktycznie wszyscy radzą to samo: nie przewalutowywać pochopnie kredytów, nie brać pożyczek złotówkowych i nie rezygnować z brania kredytów w walutach obcych.

W przypadku przewalutowania stracimy możliwość odbudowania strat spowodowanych wzrostem kursu franka, jakie ponieśliśmy w ciągu ostatnich miesięcy. W dalszej perspektywie, zdaniem Ryszarda Petru, złotówka się umocni i będziemy tracić, bo znów kredyty we franku staną się bardziej opłacalne.

Dodatkowo przewalutowanie może być drogie - po tej operacji rata pożyczki mogłaby wzrosnąć nawet dwukrotnie.

- Musimy czekać, aż inwestorom wróci apetyt na ryzyko i znów zaczną kupować złotówki - mówi Marcin Kiepas z X-Trade Brokers.

Więcej w "Dzienniku".

(onet.pl
Dziennik, dd/16.01.2009, godz. 07:31)

Frank najdroższy od lat - czy warto przewalutować kredyt?

Złoty słabnie w błyskawicznym tempie, a wraz z nim drożeje frank. Osoby spłacające kredyty w szwajcarskiej walucie z przerażeniem patrzą na jej strzelające w górę notowania - czytamy w "Dzienniku".
Eksperci, którzy jeszcze kilka miesięcy temu twierdzili, że złoty będzie się wzmacniał, a skoki franka są przejściowe, teraz zmieniają swoje oceny.

Polacy rozważają przewalutowanie zaciągniętych kredytów. Eksperci apelują o nieuleganie panice. Praktycznie wszyscy radzą to samo: nie przewalutowywać pochopnie kredytów, nie brać pożyczek złotówkowych i nie rezygnować z brania kredytów w walutach obcych.

W przypadku przewalutowania stracimy możliwość odbudowania strat spowodowanych wzrostem kursu franka, jakie ponieśliśmy w ciągu ostatnich miesięcy. W dalszej perspektywie, zdaniem Ryszarda Petru, złotówka się umocni i będziemy tracić, bo znów kredyty we franku staną się bardziej opłacalne.

Dodatkowo przewalutowanie może być drogie - po tej operacji rata pożyczki mogłaby wzrosnąć nawet dwukrotnie.

- Musimy czekać, aż inwestorom wróci apetyt na ryzyko i znów zaczną kupować złotówki - mówi Marcin Kiepas z X-Trade Brokers.

Więcej w "Dzienniku".

(onet.pl
Dziennik, dd/16.01.2009, godz. 07:31)

Kredyt umarł

Komisja Nadzoru Finansowego kontynuuje prace nad tak zwaną rekomendacją T, która ma skłaniać banki do szczegółowego sprawdzania zdolności kredytowej klientów indywidualnych.
Bankowcy zastanawiają się czy skutkiem jej wprowadzenia nie będzie utrudniony dostęp do kredytu. KNF zapewnia, że rekomendacja na pewno nie zaszkodzi rynkowi.
Robert Wiśniewski
(wp.pl
TV Biznes 2009-01-16 08:14)

Kredyt umarł

Komisja Nadzoru Finansowego kontynuuje prace nad tak zwaną rekomendacją T, która ma skłaniać banki do szczegółowego sprawdzania zdolności kredytowej klientów indywidualnych.
Bankowcy zastanawiają się czy skutkiem jej wprowadzenia nie będzie utrudniony dostęp do kredytu. KNF zapewnia, że rekomendacja na pewno nie zaszkodzi rynkowi.
Robert Wiśniewski
(wp.pl
TV Biznes 2009-01-16 08:14)

Nadzór finansowy nałoży kaganiec na kredyty

Komisja Nadzoru Finansowego chce ograniczyć udzielanie przez banki finansowania w walutach obcych - donosi dziennik "Polska". Powodem jest słabnący złoty i drożejący frank, które powodują, że wartość zadłużenia w kredytach hipotecznych zaciąganych w szwajcarskiej walucie gwałtownie rośnie.
Nadzór finansowy zamierza wprowadzić nowe rekomendacje, które przyczynią się do tego, że banki zaostrzą kryteria udzielania kredytów, a klienci będą mieli możliwość spłacania zadłużenia na przykład walutą kupioną w kantorze, a nie jak teraz złotymi.

Dodatkowo KNF chce, by banki na bieżąco monitorowały wartość nieruchomości i wysokość kwoty pozostałej klientowi do spłaty podczas całego okresu finansowania. Komisja domaga się także, by instytucje finansowe nie udzielały kredytów hipotecznych w walutach obcych bez wkładu własnego. Gdy rekomendacja wejdzie w życie, minimalny wymagany wkład własny wyniesie 20 procent. Do tego banki zostaną zmuszone do ostrzejszego liczenia zdolności kredytowej. Raty wszystkich zobowiązań nie będą mogły przekroczyć połowy dochodów kredytobiorcy.

Przewodniczący KNF Stanisław Kluza mówi, że prace nad przepisami mają się zakończyć do lipca. Później banki dostaną kilka miesięcy na wprowadzenie zmian.

Więcej w dzienniku "Polska".

(wp.pl IAR 2009-01-16 04:50)

Nadzór finansowy nałoży kaganiec na kredyty

Komisja Nadzoru Finansowego chce ograniczyć udzielanie przez banki finansowania w walutach obcych - donosi dziennik "Polska". Powodem jest słabnący złoty i drożejący frank, które powodują, że wartość zadłużenia w kredytach hipotecznych zaciąganych w szwajcarskiej walucie gwałtownie rośnie.
Nadzór finansowy zamierza wprowadzić nowe rekomendacje, które przyczynią się do tego, że banki zaostrzą kryteria udzielania kredytów, a klienci będą mieli możliwość spłacania zadłużenia na przykład walutą kupioną w kantorze, a nie jak teraz złotymi.

Dodatkowo KNF chce, by banki na bieżąco monitorowały wartość nieruchomości i wysokość kwoty pozostałej klientowi do spłaty podczas całego okresu finansowania. Komisja domaga się także, by instytucje finansowe nie udzielały kredytów hipotecznych w walutach obcych bez wkładu własnego. Gdy rekomendacja wejdzie w życie, minimalny wymagany wkład własny wyniesie 20 procent. Do tego banki zostaną zmuszone do ostrzejszego liczenia zdolności kredytowej. Raty wszystkich zobowiązań nie będą mogły przekroczyć połowy dochodów kredytobiorcy.

Przewodniczący KNF Stanisław Kluza mówi, że prace nad przepisami mają się zakończyć do lipca. Później banki dostaną kilka miesięcy na wprowadzenie zmian.

Więcej w dzienniku "Polska".

(wp.pl
IAR 2009-01-16 04:50)

Rolnicy nie chcą polskiej ziemi

Agencja Nieruchomości Rolnych w 2008 r. sprzedała ok. 80 tys. ha ziemi tj. mniej niż planowała. Powodem była m.in. gorsza sytuacja dochodowa w rolnictwie, co skutkowało zmniejszeniem zainteresowaniem rolników nabyciem gruntów.

- W 2008 r. Agencja trwale zagospodarowała (prywatyzacja z przeniesieniem prawa własności) około 109 tys. ha, z czego sprzedaży podlegało 78,2 tys. ha. Wynik sprzedaży zrealizowany w roku ubiegłym był niższy niż w kilku latach ubiegłych (po ok. 100 tys. ha rocznie) - poinformowała rzecznik ANR Grażyna Kapelko.

Na taką sytuację złożyło się wiele przyczyn - wyjaśnia Kapelko. Najważniejsza, to spadek dochodowości w rolnictwie. Ponadto banki zaostrzyły kryteria udzielania preferencyjnych kredytów na zakup ziemi - dodała.

Rolnicy po prostu nie mieli pieniędzy na nabycie dodatkowych gruntów zauważyła Kapelko - mimo, że Agencja przeprowadziła w ubiegłym roku o przeszło 6 tysięcy przetargów na sprzedaż więcej, niż rok wcześniej (2007 r. - 45,6 tys., 2008 r. - 51,2 tys.).

Powodem ograniczenia sprzedaży ziemi przez ANR były także dokonywane przez gminy zmiany w planach zagospodarowania, w wyniku których grunty zmieniały przeznaczenie - z rolnych na inwestycyjne. A do czasu zakończenia tych procedur nie ma możliwości dokonania właściwej wyceny gruntów i ich prawidłowej sprzedaży - zaznaczyła rzecznik.

Nadal nie rozwiązana jest kwestia roszczeń reprywatyzacyjnych, która blokuje Agencji możliwość sprzedaży aż 600 tys. ha. W niektórych województwach (kujawsko-pomorskie, wielkopolskie) roszczenia byłych właścicieli obejmują nawet 90 proc. powierzchni zasobu.

Ze wstępnych danych wynika, że Agencja, mimo mniejszej sprzedaży ziemi, wykonała plan finansowy na rok 2008. Dzięki temu wpłaci wcześniej zakładane kwoty do budżetu państwa (ok. 700 mln zł) i na Fundusz Rekompensacyjny (ok. 800 mln zł), z którego wypłacane są roszczenia zabużańskie - zapewniła rzecznik. Wpłaty za rok 2007 wyniosły 1 mld 560 mln zł (929 mln zł do budżetu, 631 mln zł na Fundusz Rekompensacyjny).

Na koniec 2008 r. ANR dysponowała gruntami o powierzchni 2,4 mln ha, z czego 1,8 mln ha znajdowało się w dzierżawie, a do rozdysponowania, w tym sprzedaży, pozostawało 320 tys. ha (w dużej części grunty trudno zbywalne, o niskiej przydatności rolniczej).

(interia.pl 16.01.2009 r.)

Rolnicy nie chcą polskiej ziemi

Agencja Nieruchomości Rolnych w 2008 r. sprzedała ok. 80 tys. ha ziemi tj. mniej niż planowała. Powodem była m.in. gorsza sytuacja dochodowa w rolnictwie, co skutkowało zmniejszeniem zainteresowaniem rolników nabyciem gruntów.

- W 2008 r. Agencja trwale zagospodarowała (prywatyzacja z przeniesieniem prawa własności) około 109 tys. ha, z czego sprzedaży podlegało 78,2 tys. ha. Wynik sprzedaży zrealizowany w roku ubiegłym był niższy niż w kilku latach ubiegłych (po ok. 100 tys. ha rocznie) - poinformowała rzecznik ANR Grażyna Kapelko.

Na taką sytuację złożyło się wiele przyczyn - wyjaśnia Kapelko. Najważniejsza, to spadek dochodowości w rolnictwie. Ponadto banki zaostrzyły kryteria udzielania preferencyjnych kredytów na zakup ziemi - dodała.

Rolnicy po prostu nie mieli pieniędzy na nabycie dodatkowych gruntów zauważyła Kapelko - mimo, że Agencja przeprowadziła w ubiegłym roku o przeszło 6 tysięcy przetargów na sprzedaż więcej, niż rok wcześniej (2007 r. - 45,6 tys., 2008 r. - 51,2 tys.).

Powodem ograniczenia sprzedaży ziemi przez ANR były także dokonywane przez gminy zmiany w planach zagospodarowania, w wyniku których grunty zmieniały przeznaczenie - z rolnych na inwestycyjne. A do czasu zakończenia tych procedur nie ma możliwości dokonania właściwej wyceny gruntów i ich prawidłowej sprzedaży - zaznaczyła rzecznik.

Nadal nie rozwiązana jest kwestia roszczeń reprywatyzacyjnych, która blokuje Agencji możliwość sprzedaży aż 600 tys. ha. W niektórych województwach (kujawsko-pomorskie, wielkopolskie) roszczenia byłych właścicieli obejmują nawet 90 proc. powierzchni zasobu.

Ze wstępnych danych wynika, że Agencja, mimo mniejszej sprzedaży ziemi, wykonała plan finansowy na rok 2008. Dzięki temu wpłaci wcześniej zakładane kwoty do budżetu państwa (ok. 700 mln zł) i na Fundusz Rekompensacyjny (ok. 800 mln zł), z którego wypłacane są roszczenia zabużańskie - zapewniła rzecznik. Wpłaty za rok 2007 wyniosły 1 mld 560 mln zł (929 mln zł do budżetu, 631 mln zł na Fundusz Rekompensacyjny).

Na koniec 2008 r. ANR dysponowała gruntami o powierzchni 2,4 mln ha, z czego 1,8 mln ha znajdowało się w dzierżawie, a do rozdysponowania, w tym sprzedaży, pozostawało 320 tys. ha (w dużej części grunty trudno zbywalne, o niskiej przydatności rolniczej).

(interia.pl 16.01.2009 r.)

W co inwestować w 2009 roku?

Rok 2008 przyniósł spore zmiany na rynku mieszkaniowym. Restrykcje ze strony banków dotknęły również deweloperów, którzy wstrzymują się z kolejnymi inwestycjami i czekają na poprawę koniunktury. To może oznaczać, że za 2-3 lata, kiedy już uda się potencjalnym nabywcom zgromadzić wymagany wkład własny, na rynku będzie zbyt mało mieszkań.

To będzie z pewnością dobry czas dla inwestorów, którzy będą chcieli szybko zrealizować swój zysk.

Nie oznacza to jednak, że w 2009 roku rynek mieszkaniowy nie będzie atrakcyjną formą inwestowania. Będzie to dobry moment na nabycie nieruchomości i przeznaczenie jej na wynajem, zwłaszcza w dużych aglomeracjach. Z jednej strony deweloperzy są coraz bardziej skłonni do obniżek cen lokali, z drugiej zaś segment wynajmu mieszkań zyskuje na popularności, co ma związek z sytuacją na rynku finansowym. Ograniczona dostępność mieszkaniowych kredytów hipotecznych wywołała sporo zamieszania na rynku. Dodatkowo, na wzrost zainteresowania wynajmem mieszkań wpływać będzie spowolnienie gospodarcze, którego przejawem jest także pogarszająca się sytuacja na rynku pracy. Perspektywy inwestycyjne na rynku wynajmu są więc bardzo obiecujące, tym bardziej, że grono najemców coraz częściej powiększa się o młode osoby, które dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową, a także młode małżeństwa i rodziny. Wysokość dochodów z inwestycji będzie uzależniona przede wszystkim od lokalizacji i standardu wyposażenia lokalu.

Ciekawą propozycją może być także inwestycja w mieszkania w miejscowościach turystycznych. Już teraz część deweloperów zdecydowała się na budowę wakacyjnych apartamentów. Mieszkanie w kurorcie można przez część roku wykorzystać dla siebie, a później udostępnić je turystom i czerpać z tego tytułu dochody. Dla sporej grupy osób - zwłaszcza rodzin - wynajem mieszkania w kurorcie jest bardzo ciekawą alternatywą, zarówno pod względem ceny, jak i wygody. Atrakcyjniejszą inwestycją będą oczywiście mieszkania w górach - ze względu na dłuższy niż nad morzem sezon turystyczny.

Nieruchomości są dobrą inwestycją długoterminową. Osoby, które liczą na szybki zysk mogą w okresie zawirowań na rynku dużo stracić, o czym najlepiej można było przekonać się w minionym roku. W przypadku nieruchomości zysk jest co prawda rozłożony w czasie, ale bezpieczeństwo inwestycji jest zdecydowanie większe. Z tego też względu inwestycje w nieruchomości zawsze znajdują chętnych.

Małgorzata Kędzierska

(interia.pl Piątek, 16 stycznia 11:30)

W co inwestować w 2009 roku?

Rok 2008 przyniósł spore zmiany na rynku mieszkaniowym. Restrykcje ze strony banków dotknęły również deweloperów, którzy wstrzymują się z kolejnymi inwestycjami i czekają na poprawę koniunktury. To może oznaczać, że za 2-3 lata, kiedy już uda się potencjalnym nabywcom zgromadzić wymagany wkład własny, na rynku będzie zbyt mało mieszkań.

To będzie z pewnością dobry czas dla inwestorów, którzy będą chcieli szybko zrealizować swój zysk.

Nie oznacza to jednak, że w 2009 roku rynek mieszkaniowy nie będzie atrakcyjną formą inwestowania. Będzie to dobry moment na nabycie nieruchomości i przeznaczenie jej na wynajem, zwłaszcza w dużych aglomeracjach. Z jednej strony deweloperzy są coraz bardziej skłonni do obniżek cen lokali, z drugiej zaś segment wynajmu mieszkań zyskuje na popularności, co ma związek z sytuacją na rynku finansowym. Ograniczona dostępność mieszkaniowych kredytów hipotecznych wywołała sporo zamieszania na rynku. Dodatkowo, na wzrost zainteresowania wynajmem mieszkań wpływać będzie spowolnienie gospodarcze, którego przejawem jest także pogarszająca się sytuacja na rynku pracy. Perspektywy inwestycyjne na rynku wynajmu są więc bardzo obiecujące, tym bardziej, że grono najemców coraz częściej powiększa się o młode osoby, które dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową, a także młode małżeństwa i rodziny. Wysokość dochodów z inwestycji będzie uzależniona przede wszystkim od lokalizacji i standardu wyposażenia lokalu.

Ciekawą propozycją może być także inwestycja w mieszkania w miejscowościach turystycznych. Już teraz część deweloperów zdecydowała się na budowę wakacyjnych apartamentów. Mieszkanie w kurorcie można przez część roku wykorzystać dla siebie, a później udostępnić je turystom i czerpać z tego tytułu dochody. Dla sporej grupy osób - zwłaszcza rodzin - wynajem mieszkania w kurorcie jest bardzo ciekawą alternatywą, zarówno pod względem ceny, jak i wygody. Atrakcyjniejszą inwestycją będą oczywiście mieszkania w górach - ze względu na dłuższy niż nad morzem sezon turystyczny.

Nieruchomości są dobrą inwestycją długoterminową. Osoby, które liczą na szybki zysk mogą w okresie zawirowań na rynku dużo stracić, o czym najlepiej można było przekonać się w minionym roku. W przypadku nieruchomości zysk jest co prawda rozłożony w czasie, ale bezpieczeństwo inwestycji jest zdecydowanie większe. Z tego też względu inwestycje w nieruchomości zawsze znajdują chętnych.

Małgorzata Kędzierska

(interia.pl Piątek, 16 stycznia 11:30)

Frank może zdrożeć powyżej 3 złotych

Złoty tanieje, raty we frankach zdrożeją. Zbliżamy się do granicy, której frank nie powinien jednak przekroczyć. To może być dobry moment na kredyt.

Nieco ponad tydzień temu Money.pl pisał, że jeśli frank szwajcarski przebije poziom 2,8 zł. będzie to oznaczać, że droga ku poziomowi 3 zł stoi otworem.

Wczoraj, po kolejnym dniu słabości naszej waluty, frank kosztował nawet 2,86 złotych. Tym samym możemy się przygotować na kolejne wzrosty naszych rat.

Od tygodni a złoty systematycznie traci na wartości. Wczoraj za franka płacono nawet 2,88 zł, najwięcej od sierpnia 2004 roku. Wszystko wskazuje, że będzie jeszcze wyżej.

Dla porównania: rata takiego kredytu w złotówkach to ok. 2100 złotych.

EBC tnie stopy procentowe

Wczoraj Europejski Bank Centralny obniżył stopy procentowe do 2 proc. - najniższego poziomu w historii. Ostatnio stopy w Europie wynosiły tyle w 2005 roku. Dla nas oznacza to tyle, że RPP także będzie obniżać koszt pieniądza.

Najbliższe posiedzenie zapowiedziane jest na koniec stycznia. Rada obetnie stopy najprawdopodobniej o kolejne 50 punktów.

Dodając do tego wyprzedaż walut z naszego regionu przez zagranicznych inwestorów (kurs euro w stosunku do forinta osiągnął w tym tygodniu historyczny rekord) okrągły poziom 3 złotych wydaje się nieunikniony.

Czy będzie wyższy? Z dzisiejszego punktu widzenia można powiedzieć, że nie. Historyczny szczyt słabości naszej waluty w stosunku do franka to 3,14 złotych. Na razie nasza sytuacja ekonomiczna nie wskazuje na to, abyśmy polska waluta była rekordowo słaba, jak to się dzieje w przypadku forinta.

Przewodniczący EBC - Jean Claude Trichet - powiedział wczoraj, że kolejnych decyzji w sprawie stóp możemy spodziewać się dopiero w marcu. Oznacza to, że w lutym Bank nabierze oddechu. EBC boi się, aby nie wpaść w tzw. pułapkę płynności, czyli moment gdy nie ma z czego obniżać już stóp, a gospodarka nadal potrzebuje bodźców.

To także powinno powstrzymać wyjście pary CHFPLN powyżej szczytu 3,14.

Przewalutowywać?

Jeśli założymy, że frank nie będzie kosztował więcej niż wspomniane powyżej poziomy, możemy wykorzystać tę okazję do przewalutowania lub zaciągnięcia kredytu w tej walucie.

Skala umocnienia szwajcarskiej waluty jest bardzo silna. Od dołka w sierpniu 2008 r. do dziś kurs walut wzrósł o prawie 30 procent. Co więcej, wcześniej, aby złoty umocnił się z odwrotnych poziomów (z 2,8 do 1,97) zabrało mu to prawie 3 lata.

Warto również zwrócić uwagę na notowania euro względem szwajcarskiej waluty. Kurs tej pary zbliża się do historycznie niskich poziomów (w listopadzie 2008 r. kurs wynosił 1,43, obecnie 1,46), co może spowodować odbicie się kursu, czyli umocnienie euro względem franka. A to przełoży się na silniejszego złotego.

(money.pl 2009-01-16 06:16:04)

Frank może zdrożeć powyżej 3 złotych

Złoty tanieje, raty we frankach zdrożeją. Zbliżamy się do granicy, której frank nie powinien jednak przekroczyć. To może być dobry moment na kredyt.

Nieco ponad tydzień temu Money.pl pisał, że jeśli frank szwajcarski przebije poziom 2,8 zł. będzie to oznaczać, że droga ku poziomowi 3 zł stoi otworem.

Wczoraj, po kolejnym dniu słabości naszej waluty, frank kosztował nawet 2,86 złotych. Tym samym możemy się przygotować na kolejne wzrosty naszych rat.

Od tygodni a złoty systematycznie traci na wartości. Wczoraj za franka płacono nawet 2,88 zł, najwięcej od sierpnia 2004 roku. Wszystko wskazuje, że będzie jeszcze wyżej.

Dla porównania: rata takiego kredytu w złotówkach to ok. 2100 złotych.

EBC tnie stopy procentowe

Wczoraj Europejski Bank Centralny obniżył stopy procentowe do 2 proc. - najniższego poziomu w historii. Ostatnio stopy w Europie wynosiły tyle w 2005 roku. Dla nas oznacza to tyle, że RPP także będzie obniżać koszt pieniądza.

Najbliższe posiedzenie zapowiedziane jest na koniec stycznia. Rada obetnie stopy najprawdopodobniej o kolejne 50 punktów.

Dodając do tego wyprzedaż walut z naszego regionu przez zagranicznych inwestorów (kurs euro w stosunku do forinta osiągnął w tym tygodniu historyczny rekord) okrągły poziom 3 złotych wydaje się nieunikniony.

Czy będzie wyższy? Z dzisiejszego punktu widzenia można powiedzieć, że nie. Historyczny szczyt słabości naszej waluty w stosunku do franka to 3,14 złotych. Na razie nasza sytuacja ekonomiczna nie wskazuje na to, abyśmy polska waluta była rekordowo słaba, jak to się dzieje w przypadku forinta.

Przewodniczący EBC - Jean Claude Trichet - powiedział wczoraj, że kolejnych decyzji w sprawie stóp możemy spodziewać się dopiero w marcu. Oznacza to, że w lutym Bank nabierze oddechu. EBC boi się, aby nie wpaść w tzw. pułapkę płynności, czyli moment gdy nie ma z czego obniżać już stóp, a gospodarka nadal potrzebuje bodźców.

To także powinno powstrzymać wyjście pary CHFPLN powyżej szczytu 3,14.

Przewalutowywać?

Jeśli założymy, że frank nie będzie kosztował więcej niż wspomniane powyżej poziomy, możemy wykorzystać tę okazję do przewalutowania lub zaciągnięcia kredytu w tej walucie.

Skala umocnienia szwajcarskiej waluty jest bardzo silna. Od dołka w sierpniu 2008 r. do dziś kurs walut wzrósł o prawie 30 procent. Co więcej, wcześniej, aby złoty umocnił się z odwrotnych poziomów (z 2,8 do 1,97) zabrało mu to prawie 3 lata.

Warto również zwrócić uwagę na notowania euro względem szwajcarskiej waluty. Kurs tej pary zbliża się do historycznie niskich poziomów (w listopadzie 2008 r. kurs wynosił 1,43, obecnie 1,46), co może spowodować odbicie się kursu, czyli umocnienie euro względem franka. A to przełoży się na silniejszego złotego.

(money.pl 2009-01-16 06:16:04)

Czy już czas refinansować kredyt hipoteczny?

Malejące oprocentowanie i przyjazna polityka Fed’u sprzyjają właścicielom nieruchomości. Jednak jest pewien haczyk.
Zamierzasz refinansować swój kredyt hipoteczny? Lepiej zrób to teraz.

Stałe oprocentowanie 15. i 30. letnich kredytów hipotecznych przekroczyło już 5%, czyli osiąga wysokość z czasów, gdy prezydentem był jeszcze Richard Nixon. Według danych Mortgage Bankers Association, średnie oprocentowanie stałe pożyczek 15. letnich wynosi 4,67%. Bankrate.com informuje, że oprocentowanie 30. letnich pożyczek wynosi 5,17%, natomiast oprocentowanie kredytów hipotecznych tzw. "jumbo" udzielanych na 30 lat wynosi 6,82%.
Liczba udzielonych kredytów wzrosła o 28% w stosunku do wyników z ubiegłego roku. W ostatnich tygodniach refinansowanie stanowiło 80% operacji kredytowych, a słyszy się o opóźnieniach w zawieraniu umów spowodowanych drastyczną redukcją zatrudnienia w sektorze kredytów hipotecznych. Obecnie brakuje pracowników do obsługi rosnącego zapotrzebowania rynku.

Natomiast warunki umów stają się coraz korzystniejsze. Z myślą o ożywieniu rynku nieruchomości, Bank Rezerwy Federalnej planuje zakup za 500 miliardów dolarów papierów wartościowych zabezpieczonych 30. letnimi pożyczkami w Fannie Mae i Freddie Mac. Rosnące zainteresowanie pożyczkami spowoduje obniżkę stóp procentowych. Fed ma nadzieję, że oprocentowanie spadnie nawet do 4,5%.

Jednak jest jeden haczyk. Minęły już dni, gdy pożyczkobiorcy, również ci o wątpliwej historii kredytowej, nie musieli wykazywać odpowiednich dochodów lub zabezpieczać kredytu hipoteką własnego domu.

Teraz większość pożyczkodawców wymaga wysokiej zdolności kredytowej i 20% zabezpieczenia hipoteką, aby zgodzić się na refinansowanie. To niezbyt dobre wiadomości dla właścicieli domów, których nieruchomości są teraz warte mniej niż zaciągnięte kredyty, co dość często zdarza się w obszarach dotkniętych kryzysem rynku nieruchomości lub w przypadku osób z kredytami o zmiennym oprocentowaniu zaciągniętymi na ponad 80% wartości domu. Pożyczkodawcy chcą też otrzymać dokumenty potwierdzające, że pożyczkobiorca zdoła spłacić kredyt. To kolejna przeszkoda dla osób, które niedawno straciły pracę, lecz chciałyby refinansować kredyt jednocześnie poszukując nowego pracodawcy. Z pewnością boom na refinansowanie nie pomoże pożyczkobiorcom, którzy już zalegają ze spłatą lub znaleźli się o krok od sprzedaży zadłużonego domu przez bank.

Po okresie nieograniczonej dostępności kredytów hipotecznych, banki zawęziły swoje oferty. „Przez kilka następnych lat nie będzie można już tak łatwo brać kredytów na wyrost z nadzieją, że z czasem uzyska się większą zdolność”, mówi Tom Kelly, rzecznik JPMorgan Chase, jednego z największych amerykańskich pożyczkodawców. "Banki znów stają się bardziej konserwatywne".

Jednak sam fakt, że spadło oprocentowanie nie oznacza, że każdy powinien zdecydować się na refinansowanie. Pożyczkobiorcy muszą skalkulować koszty ubiegania się o nową pożyczkę (łącznie z kosztami wyceny i prowizji) względem miesięcznych oszczędności na niższych ratach oraz zastanowić się jak długo będą mieszkać w kredytowanym domu. Jeśli koszty zaciągnięcia nowej pożyczki zamortyzują się po dwóch latach, a pożyczkobiorca planuje mieszkać tylko rok w swoim domu, refinansowanie może być pozbawione sensu. Jeśli pożyczkobiorca obawia się utraty pracy w najbliższej przyszłości, powinien zastanowić się nad refinansowaniem do niższej raty już teraz, przed stratą pracy i jakiejkolwiek szansy na otrzymanie nowej pożyczki.

Kelly z JPMorgan Chase wspomniał o złotej zasadzie, która mówi, iż refinansowanie ma sens, jeśli nowe oprocentowanie będzie o jeden punkt procentowy niższe niż obecne. Pożyczkobiorcy, którzy zdecydują się na refinansowanie mogą spróbować uniknąć zapłacenia prowizji od nowej umowy dowiadując się najpierw, czy pożyczkodawca zgodzi się na renegocjację warunków z pominięciem oficjalnego procesu wnioskowania o kredyt. Pożyczkobiorcy mogą też zwiększyć swoje szanse na lepsze oprocentowanie porządkując najpierw swoją historię kredytową. Trzy biura informacji kredytowej, Experian, Equifax i TransUnion, bezpłatnie przekazują jeden raport w roku, a kolejne egzemplarze można zamówić za mniej niż 10 dolarów. Wyjaśnienie błędów i uregulowanie należności może, choć na chwilę, poprawić notowania klienta banku.

Nie można zapominać też o sprawdzeniu bieżącej wartości domu, gdyż refinansowany kredyt będzie od niej zależny, a od ostatniej pożyczki ceny nieruchomości mogły spaść. Warto też poświęcić chwilę na porównanie oprocentowania w różnych bankach, pamiętając, że nie zawsze największe instytucje oferują najlepsze warunki. Małe banki kredytowe, które nie uczestniczyły w tak ogromnym stopniu w rynku sekurytyzacji należności z tytułu udzielonych kredytów hipotecznych mogą oferować korzystniejsze oprocentowanie, gdyż nie ucierpiały tak mocno, jak najwięksi pożyczkodawcy w wyniku zamieszania na rynku kredytów. Na przykład w rejonie nowojorskiej metropolii, gdzie królują JPMorgan i Citigroup, według wyszukiwarki kredytów hipotecznych Bankrate.com, najniższe oprocentowanie można uzyskać w Garden City Mortgage. Przy refinansowaniu 30. letniej pożyczki na 350 000 dolarów wynosi ono 4,88%.

Liz Moyer
(wp.pl forbes.com 16.01.2009 12:23)

Czy już czas refinansować kredyt hipoteczny?

Malejące oprocentowanie i przyjazna polityka Fed’u sprzyjają właścicielom nieruchomości. Jednak jest pewien haczyk.
Zamierzasz refinansować swój kredyt hipoteczny? Lepiej zrób to teraz.

Stałe oprocentowanie 15. i 30. letnich kredytów hipotecznych przekroczyło już 5%, czyli osiąga wysokość z czasów, gdy prezydentem był jeszcze Richard Nixon. Według danych Mortgage Bankers Association, średnie oprocentowanie stałe pożyczek 15. letnich wynosi 4,67%. Bankrate.com informuje, że oprocentowanie 30. letnich pożyczek wynosi 5,17%, natomiast oprocentowanie kredytów hipotecznych tzw. "jumbo" udzielanych na 30 lat wynosi 6,82%.
Liczba udzielonych kredytów wzrosła o 28% w stosunku do wyników z ubiegłego roku. W ostatnich tygodniach refinansowanie stanowiło 80% operacji kredytowych, a słyszy się o opóźnieniach w zawieraniu umów spowodowanych drastyczną redukcją zatrudnienia w sektorze kredytów hipotecznych. Obecnie brakuje pracowników do obsługi rosnącego zapotrzebowania rynku.

Natomiast warunki umów stają się coraz korzystniejsze. Z myślą o ożywieniu rynku nieruchomości, Bank Rezerwy Federalnej planuje zakup za 500 miliardów dolarów papierów wartościowych zabezpieczonych 30. letnimi pożyczkami w Fannie Mae i Freddie Mac. Rosnące zainteresowanie pożyczkami spowoduje obniżkę stóp procentowych. Fed ma nadzieję, że oprocentowanie spadnie nawet do 4,5%.

Jednak jest jeden haczyk. Minęły już dni, gdy pożyczkobiorcy, również ci o wątpliwej historii kredytowej, nie musieli wykazywać odpowiednich dochodów lub zabezpieczać kredytu hipoteką własnego domu.

Teraz większość pożyczkodawców wymaga wysokiej zdolności kredytowej i 20% zabezpieczenia hipoteką, aby zgodzić się na refinansowanie. To niezbyt dobre wiadomości dla właścicieli domów, których nieruchomości są teraz warte mniej niż zaciągnięte kredyty, co dość często zdarza się w obszarach dotkniętych kryzysem rynku nieruchomości lub w przypadku osób z kredytami o zmiennym oprocentowaniu zaciągniętymi na ponad 80% wartości domu. Pożyczkodawcy chcą też otrzymać dokumenty potwierdzające, że pożyczkobiorca zdoła spłacić kredyt. To kolejna przeszkoda dla osób, które niedawno straciły pracę, lecz chciałyby refinansować kredyt jednocześnie poszukując nowego pracodawcy. Z pewnością boom na refinansowanie nie pomoże pożyczkobiorcom, którzy już zalegają ze spłatą lub znaleźli się o krok od sprzedaży zadłużonego domu przez bank.

Po okresie nieograniczonej dostępności kredytów hipotecznych, banki zawęziły swoje oferty. „Przez kilka następnych lat nie będzie można już tak łatwo brać kredytów na wyrost z nadzieją, że z czasem uzyska się większą zdolność”, mówi Tom Kelly, rzecznik JPMorgan Chase, jednego z największych amerykańskich pożyczkodawców. "Banki znów stają się bardziej konserwatywne".

Jednak sam fakt, że spadło oprocentowanie nie oznacza, że każdy powinien zdecydować się na refinansowanie. Pożyczkobiorcy muszą skalkulować koszty ubiegania się o nową pożyczkę (łącznie z kosztami wyceny i prowizji) względem miesięcznych oszczędności na niższych ratach oraz zastanowić się jak długo będą mieszkać w kredytowanym domu. Jeśli koszty zaciągnięcia nowej pożyczki zamortyzują się po dwóch latach, a pożyczkobiorca planuje mieszkać tylko rok w swoim domu, refinansowanie może być pozbawione sensu. Jeśli pożyczkobiorca obawia się utraty pracy w najbliższej przyszłości, powinien zastanowić się nad refinansowaniem do niższej raty już teraz, przed stratą pracy i jakiejkolwiek szansy na otrzymanie nowej pożyczki.

Kelly z JPMorgan Chase wspomniał o złotej zasadzie, która mówi, iż refinansowanie ma sens, jeśli nowe oprocentowanie będzie o jeden punkt procentowy niższe niż obecne. Pożyczkobiorcy, którzy zdecydują się na refinansowanie mogą spróbować uniknąć zapłacenia prowizji od nowej umowy dowiadując się najpierw, czy pożyczkodawca zgodzi się na renegocjację warunków z pominięciem oficjalnego procesu wnioskowania o kredyt. Pożyczkobiorcy mogą też zwiększyć swoje szanse na lepsze oprocentowanie porządkując najpierw swoją historię kredytową. Trzy biura informacji kredytowej, Experian, Equifax i TransUnion, bezpłatnie przekazują jeden raport w roku, a kolejne egzemplarze można zamówić za mniej niż 10 dolarów. Wyjaśnienie błędów i uregulowanie należności może, choć na chwilę, poprawić notowania klienta banku.

Nie można zapominać też o sprawdzeniu bieżącej wartości domu, gdyż refinansowany kredyt będzie od niej zależny, a od ostatniej pożyczki ceny nieruchomości mogły spaść. Warto też poświęcić chwilę na porównanie oprocentowania w różnych bankach, pamiętając, że nie zawsze największe instytucje oferują najlepsze warunki. Małe banki kredytowe, które nie uczestniczyły w tak ogromnym stopniu w rynku sekurytyzacji należności z tytułu udzielonych kredytów hipotecznych mogą oferować korzystniejsze oprocentowanie, gdyż nie ucierpiały tak mocno, jak najwięksi pożyczkodawcy w wyniku zamieszania na rynku kredytów. Na przykład w rejonie nowojorskiej metropolii, gdzie królują JPMorgan i Citigroup, według wyszukiwarki kredytów hipotecznych Bankrate.com, najniższe oprocentowanie można uzyskać w Garden City Mortgage. Przy refinansowaniu 30. letniej pożyczki na 350 000 dolarów wynosi ono 4,88%.

Liz Moyer
(wp.pl forbes.com 16.01.2009 12:23)

Zamień mieszkanie na większe

Nadchodzący rok zapowiada kolejne spadki cen nieruchomości. Czy jest to dobry czas na zamianę mieszkania na większe? Jak najbardziej tak, jednak nie dla wszystkich.
Jeżeli kilka lat temu kupiliśmy swoje pierwsze "M", najprawdopodobniej teraz zaczyna nam być w nim trochę ciasno. Większa rodzina i rosnące wymagania co do standardu życia sprawiają, że coraz częściej zaczynamy myśleć o zmianie mieszkania z kawalerki na dwupokojowe, z dwóch pomieszczeń na trzy itd. Wizja kolejnych spadków cen skłania do zastanowienia się nad przełożeniem tej decyzji. Wiele jednak zależy od tego, kiedy kupiliśmy swoje dotychczasowe mieszkanie. W najlepszej sytuacji są ci, którzy zdecydowali się na to przed boomem na polskim rynku nieruchomości, nabywając mieszkania po znacznie niższych cenach niż obecnie. Duży wzrost cen mieszkań sprawił, że nawet ostatnie spadki nie odbiją się mocno na ich sytuacji - oni i tak zarobią kilkadziesiąt procent. Nawet jeśli nieruchomość była kupiona na kredyt we franku szwajcarskim, to zysk z jej sprzedaży pokryje straty związane z osłabieniem złotego.

(interia.pl Czwartek, 15 stycznia 06:00)

Zamień mieszkanie na większe

Nadchodzący rok zapowiada kolejne spadki cen nieruchomości. Czy jest to dobry czas na zamianę mieszkania na większe? Jak najbardziej tak, jednak nie dla wszystkich.
Jeżeli kilka lat temu kupiliśmy swoje pierwsze "M", najprawdopodobniej teraz zaczyna nam być w nim trochę ciasno. Większa rodzina i rosnące wymagania co do standardu życia sprawiają, że coraz częściej zaczynamy myśleć o zmianie mieszkania z kawalerki na dwupokojowe, z dwóch pomieszczeń na trzy itd. Wizja kolejnych spadków cen skłania do zastanowienia się nad przełożeniem tej decyzji. Wiele jednak zależy od tego, kiedy kupiliśmy swoje dotychczasowe mieszkanie. W najlepszej sytuacji są ci, którzy zdecydowali się na to przed boomem na polskim rynku nieruchomości, nabywając mieszkania po znacznie niższych cenach niż obecnie. Duży wzrost cen mieszkań sprawił, że nawet ostatnie spadki nie odbiją się mocno na ich sytuacji - oni i tak zarobią kilkadziesiąt procent. Nawet jeśli nieruchomość była kupiona na kredyt we franku szwajcarskim, to zysk z jej sprzedaży pokryje straty związane z osłabieniem złotego.

(interia.pl Czwartek, 15 stycznia 06:00)

Największe wyzwania na światowych rynkach nieruchomości

Globalna gospodarka wkracza w rok 2009 w nienajlepszej kondycji, więc prognozy dla branży obrotu nieruchomościami nie są zbyt optymistyczne.
Słońce nie świeci już tak jasno dla właścicieli domów w Maladze na Costa del Sol. Zagraniczni inwestorzy przestali już nabywać tam domy nawet ich nie oglądając. Również Hiszpanie ostrzeżeni przez rząd przed recesją nie są gotowi kupować wakacyjnych rezydencji za każdą cenę. W efekcie, jak podaje hiszpańskie Ministerstwo Budownictwa, w prowincji Malaga pozostaje 54 000 niesprzedanych nowych nieruchomości. Jest to o 34 000 więcej niż na podlegającym ciągłym wahaniom rynku nieruchomości w Phoenix w stanie Arizona, według danych Trulia.com zebranych z licznych portali branżowych działających w Arizonie. Należy pamiętać, że Phoenix ma o 200 000 mieszkańców więcej niż Malaga.
Ponadto, 93% hiszpańskich kredytów mieszkaniowych ma zmienne oprocentowanie, jak podaje European Mortgage Federation, przez co są one uzależnione od rosnącej stopy Euribor. W 2003 roku stopa Euribor wynosiła 1,94%; obecnie jest to 4,27%. Za oceanem panuje identyczna sytuacja. National Association of Realtors informuje, że na Florydzie ceny w stosunku rok do roku spadły o 20% w Orlando, 17% w Miami i 20% w Tampa..

Gdy globalna gospodarka wkracza w rok 2009 w nienajlepszej kondycji, prognozy dla branży obrotu nieruchomościami nie mogą być zbyt optymistyczne. W celu zobrazowania sytuacji, Forbes.com stworzył kolekcję przykładów świadczących o stanie globalnego rynku nieruchomości.

W niektórych regionach, na przykład w krajach nadbałtyckich, ceny spadają z powodu zbyt dużej podaży. W Dubaju, spowolnienie powodują obawy związane ze spadkiem ceny ropy, natomiast w Hiszpanii i na Florydzie, kryzys rynku kredytów hipotecznych zaniża ceny i winduje oprocentowanie.

Oczywiście, cierpią nie tylko właściciele posiadłości położonych blisko słonecznych, piaszczystych plaż. Knight Frank, londyńskie biuro obrotu nieruchomościami, szacuje, że od szczytowego okresu w marcu 2008 roku, ceny na brytyjskim rynku nieruchomości spadły o 13,4%. Szef działu analitycznego, Liam Bailey, spodziewa się, że w 2009 roku „ceny nieruchomości w Wielkiej Brytanii spadną o 30% w stosunku do najwyższego zanotowanego poziomu i powrócą do stanu z września 2003”.

To samo dzieje się w USA i Irlandii. W obu krajach rynki nieruchomości straciły 10% swojej wartości w ciągu 12 miesięcy, a ceny powróciły do poziomu z 2005 roku, jak twierdzi Zillow.com, amerykańska firma analizująca dane, oraz Economic and Social Research Institute, grupa badawcza z Irlandii.

Wielu ekonomistów spodziewa się dalszych spadków cen. Oczekuje się, że ceny powrócą do stanu z 2003 roku, kiedy to rozpoczął się boom na rynkach nieruchomości na całym świecie. Choć i to jeszcze nic pewnego.
„Problem z technicznym podejściem do poszukiwania dna rynku nieruchomości polega na tym, że ignoruje się realia zależności popyt-podaż”, mówi Anthony Sanders, profesor finansów na Arizona State University. „Techniczna prognoza dna rynku z 2003 roku nie uwzględnia faktu, że struktura rynku nieruchomości zmieniła się fundamentalnie”.

Na rynkach, gdzie wystąpił nadmiar nowych domów, pojawiają się problemy natury makroekonomicznej. Kryzys rynku kredytowego w połączeniu ze spadkiem cen ropy naftowej poniżej 60 dolarów za baryłkę, czyli o ponad połowę w stosunku do ceny sprzed sześciu miesięcy, spowodował zamknięcie 60% projektów budowlanych w rejonie Zatoki, według przedsiębiorstwa z sektora kredytowego, Sakana Holistic Housing Solutions z Bahrajnu. Zawirowania na globalnym rynku kredytowym sprawiły, że uczestnicy zorganizowanej w Nowym Jorku przez Schack Institute of Real Estate na NYU listopadowej konferencji dotyczącej sytuacji na rynkach kapitałowych uznali, że rok 2009 może charakteryzować niewielka liczba transakcji. Nawet podmioty dysponujące gotówką, takie jak fundusze inwestycyjne poszukujące zagrożonego kapitału, unikają kupowania nieruchomości – co jest warunkiem koniecznym do skorygowania aktualnego przesycenia rynku – gdyż mogą pozyskać istniejące produkty hipoteczne oferowane z dużymi rabatami. „Nikt nie będzie kupować budynków, gdy może kupować hipoteki z 19 lub 15% zyskiem”, mówi D. Kenneth Patton, profesor w Schack Institute na NYU.

Gdy zmaleje zainteresowanie hipotekami, a do łask powróci kupowanie budynków, właściciele nieruchomości w USA będą mogli liczyć na wiele korzystnych transakcji.

„Zagraniczni inwestorzy zawsze uważali największe amerykańskie miasta za doskonałe miejsca do inwestowania”, mówi Richard Kessler, dyrektor operacyjny Benenson Capital Partners, nowojorskiego funduszu zajmującego się obrotem nieruchomościami. „Myślę, że gdy inwestorzy powrócą na amerykański rynek, to skierują swoją uwagę właśnie na miasta, takie jak Nowy Jork, Los Angeles i San Francisco”.

Jednak zanim to nastąpi, rynki nieruchomości na całym świecie czeka kolejny ciężki rok.

Matt Woolsey

(forbes.com 11.12.2008  15:38)

Największe wyzwania na światowych rynkach nieruchomości

Globalna gospodarka wkracza w rok 2009 w nienajlepszej kondycji, więc prognozy dla branży obrotu nieruchomościami nie są zbyt optymistyczne.
Słońce nie świeci już tak jasno dla właścicieli domów w Maladze na Costa del Sol. Zagraniczni inwestorzy przestali już nabywać tam domy nawet ich nie oglądając. Również Hiszpanie ostrzeżeni przez rząd przed recesją nie są gotowi kupować wakacyjnych rezydencji za każdą cenę. W efekcie, jak podaje hiszpańskie Ministerstwo Budownictwa, w prowincji Malaga pozostaje 54 000 niesprzedanych nowych nieruchomości. Jest to o 34 000 więcej niż na podlegającym ciągłym wahaniom rynku nieruchomości w Phoenix w stanie Arizona, według danych Trulia.com zebranych z licznych portali branżowych działających w Arizonie. Należy pamiętać, że Phoenix ma o 200 000 mieszkańców więcej niż Malaga.
Ponadto, 93% hiszpańskich kredytów mieszkaniowych ma zmienne oprocentowanie, jak podaje European Mortgage Federation, przez co są one uzależnione od rosnącej stopy Euribor. W 2003 roku stopa Euribor wynosiła 1,94%; obecnie jest to 4,27%. Za oceanem panuje identyczna sytuacja. National Association of Realtors informuje, że na Florydzie ceny w stosunku rok do roku spadły o 20% w Orlando, 17% w Miami i 20% w Tampa..

Gdy globalna gospodarka wkracza w rok 2009 w nienajlepszej kondycji, prognozy dla branży obrotu nieruchomościami nie mogą być zbyt optymistyczne. W celu zobrazowania sytuacji, Forbes.com stworzył kolekcję przykładów świadczących o stanie globalnego rynku nieruchomości.

W niektórych regionach, na przykład w krajach nadbałtyckich, ceny spadają z powodu zbyt dużej podaży. W Dubaju, spowolnienie powodują obawy związane ze spadkiem ceny ropy, natomiast w Hiszpanii i na Florydzie, kryzys rynku kredytów hipotecznych zaniża ceny i winduje oprocentowanie.

Oczywiście, cierpią nie tylko właściciele posiadłości położonych blisko słonecznych, piaszczystych plaż. Knight Frank, londyńskie biuro obrotu nieruchomościami, szacuje, że od szczytowego okresu w marcu 2008 roku, ceny na brytyjskim rynku nieruchomości spadły o 13,4%. Szef działu analitycznego, Liam Bailey, spodziewa się, że w 2009 roku „ceny nieruchomości w Wielkiej Brytanii spadną o 30% w stosunku do najwyższego zanotowanego poziomu i powrócą do stanu z września 2003”.

To samo dzieje się w USA i Irlandii. W obu krajach rynki nieruchomości straciły 10% swojej wartości w ciągu 12 miesięcy, a ceny powróciły do poziomu z 2005 roku, jak twierdzi Zillow.com, amerykańska firma analizująca dane, oraz Economic and Social Research Institute, grupa badawcza z Irlandii.

Wielu ekonomistów spodziewa się dalszych spadków cen. Oczekuje się, że ceny powrócą do stanu z 2003 roku, kiedy to rozpoczął się boom na rynkach nieruchomości na całym świecie. Choć i to jeszcze nic pewnego.
„Problem z technicznym podejściem do poszukiwania dna rynku nieruchomości polega na tym, że ignoruje się realia zależności popyt-podaż”, mówi Anthony Sanders, profesor finansów na Arizona State University. „Techniczna prognoza dna rynku z 2003 roku nie uwzględnia faktu, że struktura rynku nieruchomości zmieniła się fundamentalnie”.

Na rynkach, gdzie wystąpił nadmiar nowych domów, pojawiają się problemy natury makroekonomicznej. Kryzys rynku kredytowego w połączeniu ze spadkiem cen ropy naftowej poniżej 60 dolarów za baryłkę, czyli o ponad połowę w stosunku do ceny sprzed sześciu miesięcy, spowodował zamknięcie 60% projektów budowlanych w rejonie Zatoki, według przedsiębiorstwa z sektora kredytowego, Sakana Holistic Housing Solutions z Bahrajnu. Zawirowania na globalnym rynku kredytowym sprawiły, że uczestnicy zorganizowanej w Nowym Jorku przez Schack Institute of Real Estate na NYU listopadowej konferencji dotyczącej sytuacji na rynkach kapitałowych uznali, że rok 2009 może charakteryzować niewielka liczba transakcji. Nawet podmioty dysponujące gotówką, takie jak fundusze inwestycyjne poszukujące zagrożonego kapitału, unikają kupowania nieruchomości – co jest warunkiem koniecznym do skorygowania aktualnego przesycenia rynku – gdyż mogą pozyskać istniejące produkty hipoteczne oferowane z dużymi rabatami. „Nikt nie będzie kupować budynków, gdy może kupować hipoteki z 19 lub 15% zyskiem”, mówi D. Kenneth Patton, profesor w Schack Institute na NYU.

Gdy zmaleje zainteresowanie hipotekami, a do łask powróci kupowanie budynków, właściciele nieruchomości w USA będą mogli liczyć na wiele korzystnych transakcji.

„Zagraniczni inwestorzy zawsze uważali największe amerykańskie miasta za doskonałe miejsca do inwestowania”, mówi Richard Kessler, dyrektor operacyjny Benenson Capital Partners, nowojorskiego funduszu zajmującego się obrotem nieruchomościami. „Myślę, że gdy inwestorzy powrócą na amerykański rynek, to skierują swoją uwagę właśnie na miasta, takie jak Nowy Jork, Los Angeles i San Francisco”.

Jednak zanim to nastąpi, rynki nieruchomości na całym świecie czeka kolejny ciężki rok.

Matt Woolsey

(forbes.com 11.12.2008  15:38)

Nawet 50 mln zł pożyczki na budowę farmy wiatrowej

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej będzie udzielał preferencyjnych pożyczek na inwestycje w odnawialne źródła energii. Mają one być dostępne już w lutym.
Jeszcze w lutym Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uruchomi program wsparcia przedsięwzięć w zakresie odnawialnych źródeł energii (OZE). Firmy zainteresowane inwestycjami w zieloną energię (farmy wiatrowe, spalarnie biomasy) będą mogły uzyskać preferencyjne pożyczki na realizację swoich projektów.

Fundusz przeznaczony na wsparcie inwestycji w ciągu trzech lat to 1,5 mld zł (z czego aż 750 mln zł w tym roku). Środki te będą pochodzić z opłat, jakie płacą firmy energetyczne za zbyt mały udział zielonej energii w produkcji prądu. Inwestorzy będą mogli pożyczyć do 50 mln zł, nie więcej niż 75 proc. kosztów inwestycji. Pożyczka będzie udzielana na 6 proc., maksymalnie na 15 lat.
NFOŚiGW uruchomi pierwszy konkurs dla inwestorów w ciągu miesiąca, kiedy z programem zapozna się Rada Ministrów - mówi GP Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska i przewodniczący rady nadzorczej Funduszu.

Dodaje, że program jest częścią rządowego planu stabilizacji gospodarki.

Przedsiębiorcy zainteresowani inwestycjami w OZE, z którymi rozmawiała GP, przyjmują program z dużym zainteresowaniem. Są jednak rozczarowani tym, że Fundusz nie zdecydował się na bezzwrotny mechanizm wsparcia (np. dotacje).

Stanisław Gawłowski twierdzi, że inwestorzy będą mogli ubiegać się o umorzenie do 50 proc. pożyczki. Z tego rozwiązania będą mogły skorzystać tylko mniej rentowne projekty.

Nie chcemy, aby bezzwrotna pomoc, czyli umorzenie, trafiała do przedsięwzięć o wysokiej stopie zwrotu, jak farmy wiatrowe o dobrej lokalizacji - mówi wiceminister.

Zgodnie z zapowiedziami NFOŚiGW planuje włączyć do programu wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i banki komercyjne. Fundusze mają udzielać pożyczek na mniejsze inwestycje, a banki kredytów z dopłatami na małe projekty. Fundusz negocjuje z tymi podmiotami kształt przyszłej współpracy.

Program ma odblokować dostęp do kapitału dla inwestycji w OZE. Ze względu na zaostrzenie polityki kredytowej inwestorzy mają problem z pozyskaniem środków. Dodatkowo dzięki 350 MW zielonej energii, które powstaną dzięki programowi, Polska ma zbliżyć się do wypełniania zobowiązań. Do 2020 roku 15 proc. energii musi pochodzić ze źródeł odnawialnych.

(wp.pl Gazeta Prawna  15.01.2009  07:00)

Nawet 50 mln zł pożyczki na budowę farmy wiatrowej

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej będzie udzielał preferencyjnych pożyczek na inwestycje w odnawialne źródła energii. Mają one być dostępne już w lutym.
Jeszcze w lutym Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uruchomi program wsparcia przedsięwzięć w zakresie odnawialnych źródeł energii (OZE). Firmy zainteresowane inwestycjami w zieloną energię (farmy wiatrowe, spalarnie biomasy) będą mogły uzyskać preferencyjne pożyczki na realizację swoich projektów.

Fundusz przeznaczony na wsparcie inwestycji w ciągu trzech lat to 1,5 mld zł (z czego aż 750 mln zł w tym roku). Środki te będą pochodzić z opłat, jakie płacą firmy energetyczne za zbyt mały udział zielonej energii w produkcji prądu. Inwestorzy będą mogli pożyczyć do 50 mln zł, nie więcej niż 75 proc. kosztów inwestycji. Pożyczka będzie udzielana na 6 proc., maksymalnie na 15 lat.
NFOŚiGW uruchomi pierwszy konkurs dla inwestorów w ciągu miesiąca, kiedy z programem zapozna się Rada Ministrów - mówi GP Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska i przewodniczący rady nadzorczej Funduszu.

Dodaje, że program jest częścią rządowego planu stabilizacji gospodarki.

Przedsiębiorcy zainteresowani inwestycjami w OZE, z którymi rozmawiała GP, przyjmują program z dużym zainteresowaniem. Są jednak rozczarowani tym, że Fundusz nie zdecydował się na bezzwrotny mechanizm wsparcia (np. dotacje).

Stanisław Gawłowski twierdzi, że inwestorzy będą mogli ubiegać się o umorzenie do 50 proc. pożyczki. Z tego rozwiązania będą mogły skorzystać tylko mniej rentowne projekty.

Nie chcemy, aby bezzwrotna pomoc, czyli umorzenie, trafiała do przedsięwzięć o wysokiej stopie zwrotu, jak farmy wiatrowe o dobrej lokalizacji - mówi wiceminister.

Zgodnie z zapowiedziami NFOŚiGW planuje włączyć do programu wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i banki komercyjne. Fundusze mają udzielać pożyczek na mniejsze inwestycje, a banki kredytów z dopłatami na małe projekty. Fundusz negocjuje z tymi podmiotami kształt przyszłej współpracy.

Program ma odblokować dostęp do kapitału dla inwestycji w OZE. Ze względu na zaostrzenie polityki kredytowej inwestorzy mają problem z pozyskaniem środków. Dodatkowo dzięki 350 MW zielonej energii, które powstaną dzięki programowi, Polska ma zbliżyć się do wypełniania zobowiązań. Do 2020 roku 15 proc. energii musi pochodzić ze źródeł odnawialnych.

(wp.pl Gazeta Prawna  15.01.2009  07:00)

Deweloperzy ograniczają dostęp do usług internetowych

Operatorzy telekomunikacyjni twierdzą, że deweloperzy ograniczają konkurencję w zakresie świadczenia usług dostępu do internetu, telefonu lub kablówki.
Jeśli w nowo wybudowanych budynkach jest już operator telekomunikacyjny, kolejni przedsiębiorcy nie dostają zgody na dostęp do nieruchomości. Podobnie postępują spółdzielnie mieszkaniowe, uzależniając dostęp do budynków od wielu warunków formalnych. Powołują się na brak możliwości technicznych.

Takie praktyki to niestety reguła, zwłaszcza w przypadku deweloperów – skarży się jeden z przedsiębiorców.
Pozostaje tylko złożenie skargi do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Uzyskanie pozytywnej decyzji zajęło nam dwa lata – dodaje.
Prezes UOKiK może uznać, że deweloper ogranicza konkurencję i nadużywa pozycji dominującej na lokalnym rynku. Grożą za to kary finansowe.

W razie potwierdzenia się zarzutów prezes UOKiK nakazuje zaprzestania stosowania takiej praktyki. Za naruszenie zasad swobodnej konkurencji grozi kara pieniężna do 10 proc. przychodu uzyskanego w roku poprzedzającym wydanie decyzji – mówi Wojciech Szyńkarczuk, radca prawny z UOKiK we Wrocławiu.

Czego spółki deweloperskie i spółdzielnie mieszkaniowe żądają od operatorów ? Do czego ma prawo operator, który poniósł szkodę w efekcie naruszenia prawa konkurencji?

Ewa Grączewska-Ivanova, współpraca Katarzyna Wójcik
Więcej: Gazeta Prawna 15.01.2009 (10) - str.8

(wp.pl Gazeta Prawna  15.01.2009  07:34)

Deweloperzy ograniczają dostęp do usług internetowych

Operatorzy telekomunikacyjni twierdzą, że deweloperzy ograniczają konkurencję w zakresie świadczenia usług dostępu do internetu, telefonu lub kablówki.
Jeśli w nowo wybudowanych budynkach jest już operator telekomunikacyjny, kolejni przedsiębiorcy nie dostają zgody na dostęp do nieruchomości. Podobnie postępują spółdzielnie mieszkaniowe, uzależniając dostęp do budynków od wielu warunków formalnych. Powołują się na brak możliwości technicznych.

Takie praktyki to niestety reguła, zwłaszcza w przypadku deweloperów – skarży się jeden z przedsiębiorców.
Pozostaje tylko złożenie skargi do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Uzyskanie pozytywnej decyzji zajęło nam dwa lata – dodaje.
Prezes UOKiK może uznać, że deweloper ogranicza konkurencję i nadużywa pozycji dominującej na lokalnym rynku. Grożą za to kary finansowe.

W razie potwierdzenia się zarzutów prezes UOKiK nakazuje zaprzestania stosowania takiej praktyki. Za naruszenie zasad swobodnej konkurencji grozi kara pieniężna do 10 proc. przychodu uzyskanego w roku poprzedzającym wydanie decyzji – mówi Wojciech Szyńkarczuk, radca prawny z UOKiK we Wrocławiu.

Czego spółki deweloperskie i spółdzielnie mieszkaniowe żądają od operatorów ? Do czego ma prawo operator, który poniósł szkodę w efekcie naruszenia prawa konkurencji?

Ewa Grączewska-Ivanova, współpraca Katarzyna Wójcik
Więcej: Gazeta Prawna 15.01.2009 (10) - str.8

(wp.pl Gazeta Prawna  15.01.2009  07:34)

Z remontem czekaj do wiosny

Tańsze usługi to ciągle pobożne życzenie wszystkich, którzy remontują mieszkanie czy też planują budowę domu.
W Polsce kryzys gospodarczy, z którym od jesieni zmaga się cały świat, najbardziej odczuła branża budowlana. Banki w pierwszych dniach października tak bardzo przykręciły śrubę w udzielaniu kredytów hipotecznych, że sprzedaż mieszkań według niektórych analityków spadła nawet o połowę. Deweloperzy niemal natychmiast wstrzymali większość inwestycji, których budowa miała się rozpocząć pod koniec ubiegłego albo w tym roku. To oznaczało rozwiązanie umów z wieloma fachowcami. I właśnie to miało spowodować spadek cen na rynku usług budowlanych.

- Co chwilę słyszę, że ceny usług remontowych spadły, i zastanawiam się, skąd ludzie czerpią takie informacje, bo to kompletna bzdura - twierdzi Jarosław Wójcik z portalu Wielkiebudowanie.pl. - W naszej bazie jest 6 tys. małych i średnich firm budowlanych, co tydzień do 200 losowo wybranych dzwonimy i uaktualniamy ceny za wykonanie poszczególnych prac remontowych. I prawda jest taka, że od lipca do grudnia ceny wzrosły o 10 proc., a dopiero w ostatnich tygodniach spadły o 13 proc. Czyli de facto różnica w cenach pomiędzy czasami sprzed kryzysu i obecnymi wynosi zaledwie 3 proc. - dodaje.

Za ułożenie 1 m kw. parkietu zapłacimy teraz w Warszawie fachowcom mniej niż latem o złotówkę (35 zł), glazury - o blisko 2 zł (50 zł), a za założenie instalacji wodno-kanalizacyjnej - 4 zł (128 zł). Zdaniem Henryka Benkowskiego, szefa portalu Kurierbudowlany.pl, do większości fachowców nie dotarło jeszcze, że hossa się skończyła.

- Zima każdego roku w budownictwie jest czasem przestoju. I mniejsze firmy są przekonane, że to właśnie pogoda, a nie kryzys, jest przyczyną braku zamówień - mówi Benkowski. - Dlatego wiosną budowlańcy zdziwią się, że pomimo ogłoszeń nikt się do nich nie będzie zgłaszał.

Dlatego na przełomie marca i kwietnia możemy spodziewać się prawdziwego spadku cen. Według ekspertów do wakacji za prace remontowe będziemy płacić nawet do 20 proc. mniej niż obecnie. W dużej mierze wpływ na to będzie miał nie tylko zmniejszający się popyt na takie usługi, ale również to, że na rynku przybędzie firm budowlanych. Część z nich zakładają fachowcy, którzy stracili pracę u dużych deweloperów, część to ekipy powracające z Wielkiej Brytanii, Irlandii i krajów skandynawskich.

- Od listopada zarejestrowało się u nas 30 firm, które do niedawna właśnie tam pracowały. Wiem, że kolejnych kilkanaście zamierza zamieścić ogłoszenia w naszym portalu w najbliższych tygodniach - wylicza Wójcik.

To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy na wiosnę planują remont lub budowę domu. Nie dość, że ekipę budowlaną znajdą praktycznie z dnia na dzień, to jeszcze zapłacą jej mniej niż obecnie.

- Okres, kiedy to przypadkowi fachowcy windowali ceny za słabej jakości robotę, przynajmniej na jakiś czas się kończy - kwituje szef portalu Kurierbudowlany.pl.

(metro Joanna Dargiewicz 2009-01-15, ostatnia aktualizacja 2009-01-15 06:32)

Z remontem czekaj do wiosny

Tańsze usługi to ciągle pobożne życzenie wszystkich, którzy remontują mieszkanie czy też planują budowę domu.
W Polsce kryzys gospodarczy, z którym od jesieni zmaga się cały świat, najbardziej odczuła branża budowlana. Banki w pierwszych dniach października tak bardzo przykręciły śrubę w udzielaniu kredytów hipotecznych, że sprzedaż mieszkań według niektórych analityków spadła nawet o połowę. Deweloperzy niemal natychmiast wstrzymali większość inwestycji, których budowa miała się rozpocząć pod koniec ubiegłego albo w tym roku. To oznaczało rozwiązanie umów z wieloma fachowcami. I właśnie to miało spowodować spadek cen na rynku usług budowlanych.

- Co chwilę słyszę, że ceny usług remontowych spadły, i zastanawiam się, skąd ludzie czerpią takie informacje, bo to kompletna bzdura - twierdzi Jarosław Wójcik z portalu Wielkiebudowanie.pl. - W naszej bazie jest 6 tys. małych i średnich firm budowlanych, co tydzień do 200 losowo wybranych dzwonimy i uaktualniamy ceny za wykonanie poszczególnych prac remontowych. I prawda jest taka, że od lipca do grudnia ceny wzrosły o 10 proc., a dopiero w ostatnich tygodniach spadły o 13 proc. Czyli de facto różnica w cenach pomiędzy czasami sprzed kryzysu i obecnymi wynosi zaledwie 3 proc. - dodaje.

Za ułożenie 1 m kw. parkietu zapłacimy teraz w Warszawie fachowcom mniej niż latem o złotówkę (35 zł), glazury - o blisko 2 zł (50 zł), a za założenie instalacji wodno-kanalizacyjnej - 4 zł (128 zł). Zdaniem Henryka Benkowskiego, szefa portalu Kurierbudowlany.pl, do większości fachowców nie dotarło jeszcze, że hossa się skończyła.

- Zima każdego roku w budownictwie jest czasem przestoju. I mniejsze firmy są przekonane, że to właśnie pogoda, a nie kryzys, jest przyczyną braku zamówień - mówi Benkowski. - Dlatego wiosną budowlańcy zdziwią się, że pomimo ogłoszeń nikt się do nich nie będzie zgłaszał.

Dlatego na przełomie marca i kwietnia możemy spodziewać się prawdziwego spadku cen. Według ekspertów do wakacji za prace remontowe będziemy płacić nawet do 20 proc. mniej niż obecnie. W dużej mierze wpływ na to będzie miał nie tylko zmniejszający się popyt na takie usługi, ale również to, że na rynku przybędzie firm budowlanych. Część z nich zakładają fachowcy, którzy stracili pracę u dużych deweloperów, część to ekipy powracające z Wielkiej Brytanii, Irlandii i krajów skandynawskich.

- Od listopada zarejestrowało się u nas 30 firm, które do niedawna właśnie tam pracowały. Wiem, że kolejnych kilkanaście zamierza zamieścić ogłoszenia w naszym portalu w najbliższych tygodniach - wylicza Wójcik.

To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy na wiosnę planują remont lub budowę domu. Nie dość, że ekipę budowlaną znajdą praktycznie z dnia na dzień, to jeszcze zapłacą jej mniej niż obecnie.

- Okres, kiedy to przypadkowi fachowcy windowali ceny za słabej jakości robotę, przynajmniej na jakiś czas się kończy - kwituje szef portalu Kurierbudowlany.pl.

(metro Joanna Dargiewicz 2009-01-15, ostatnia aktualizacja 2009-01-15 06:32)

KNF chce ograniczać ryzyko kredytów walutowych

Komisja Nadzoru Finansowego, mając na względzie rozwój gospodarki, opowiada się zwiększeniem ilości udzielanych kredytów, o ile nie będzie on oznaczał spadku bezpieczeństwa kredytów czy udzielania tzw. złych kredytów, oświadczył Stanisław Kluza, przewodniczący KNF podczas czwartkowej konferencji prasowej.

Spotkanie poświęcone było projektowi nowej Rekomendacji T, przygotowywanej przez Komisję, która ma regulować sposób, w jaki udzielane są kredyty konsumpcyjne i hipoteczne przez polskie banki, głównie w obcych walutach.

- Kredyty hipoteczne i konsumpcyjne powinny być udzielane tylko tym klientom, których dochody lub majątek zagwarantują ich spłatę - takie zalecenie znalazło się w projekcie nowej rekomendacji T.

Komisja jest zdania, że banki działające na polskim rynku, powinny skupić się na udzielaniu kredytów w złotówkach.  – To nie jest naturalna sytuacja, że Polacy tak masowo sięgają po kredyty w walutach, w których nie zarabiają – powiedział portalowi Onet.pl Andrzej Stopczyński, dyrektor pionu nadzoru bankowego w Komisji Nadzoru Finansowego.- Ta sytuacja może wiązać się z ryzykiem, z którego nie wszyscy zdają sobie sprawę. Dlatego zgodnie z naszymi zaleceniami, banki będą miały obowiązek informowania klientów o wszystkich ryzykach związanych z zaciągnięciem kredytu w obcej walucie – dodał.

W 2007 r. udział kredytów walutowych w portfelu kredytów mieszkaniowych spadł do 56%. Dynamika kredytów złotowych przewyższała dynamikę kredytów walutowych, co było efektem wzrostu wymogu kapitałowego w przypadku większości kredytów w walutach obcych oraz wzrostu stóp procentowych w Szwajcarii i umocnienia złotego. Jednak już w 2007 r. nastąpił ponowny wzrost zainteresowania kredytami walutowymi. Wynikało to z zacieśniania polityki pieniężnej w Polsce i z faktu, że bank centralny Szwajcarii nie zaostrzał polityki pieniężnej.

Po pierwszych trzech kwartałach 2008 r. wartość kredytów mieszkaniowych w walutach obcych wzrosła o 49%, a w PLN – o 9,6%  -  był to efekt zacieśnienia polityki pieniężnej, niskich stóp procentowych w Szwajcarii i aprecjacji złotego. Wzrost zadłużenia wyniósł w walutach – 31,6 mld zł, a w złotówkach ponad 5, mld zł. Udział kredytów zaciągniętych w obcych walutach na zakup nieruchomości powrócił do poziomu 63%.

W II połowie 2008 r. złoty gwałtownie się osłabiał. Od początku sierpnia do końca grudnia 2008 r. wartość CHF wzrosła o 30% wobec PLN. W październiku w 4 dni ta strata sięgnęła 14%. Osłabianie się złotego oznacza zwiększone obciążenie dochodów kredytobiorcy, a w dłuższym okresie zagrożenie utratą zdolności do spłaty rat.

W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2008 r. nastąpił gwałtowny przyrost kredytów walutowych, w tym indeksowanych w walucie – portfel tych kredytów miał wartość 141,5 mld zł (na koniec grudnia 2007 r. wartość kredytów walutowych wyniosła 104,2 mld zł).

Jak uważają przedstawiciele KNF, luka pomiędzy kredytami walutowymi a depozytami walutowymi sektora niefinansowego była finansowana przez środki finansowe pozyskiwane od nierezydentów oraz za pośrednictwem operacji swapów walutowych. KNF uważa, że dalsze zwiększanie akcji kredytowej może natrafić na barierę dostępności środków walutowych ze względu na światowy kryzys finansowy. Dodatkowo, istniejąca luka może sprzyjać deprecjacji polskiego złotego wobec walut obcych. W takim przypadku wzrośnie koszt obsługi kredytów walutowych i istotnie zwiększy się ryzyko kredytowe.

Według przedstawicieli Komisji, konieczne jest wprowadzenie ”skutecznych norm ostrożnościowych” dla kredytów walutowych, zarówno z punktu widzenia ryzyka kredytowego, jak bezpiecznego ich finansowania.

- Istnieje potrzeba „uszczelnienia” sposobu wyznaczania podstawy, od której wyliczany jest 20% bufor zalecany w Rekomendacji S, która weszła w życie w 2006 roku.. Rekomendacja T ma uzupełnić w tym zakresie Rekomendację S – powiedział Andrzej Stopczyński.

Propozycja KNF mówi o wyższym poziomie zabezpieczenia przy udzielaniu kredytów walutowych – o 10% – dla kredytów do 5 lat, o 20% – dla kredytów powyżej 5 lat. Oznacza to, że klient będzie się musiał pogodzić z niższym kredytem w walucie, zaangażować środki własne lub ustanowić dodatkowe zabezpieczenie. Co istotne, wkład własny jest jedną z możliwości.

Stanisław Kluza podkreślił, że wbrew doniesieniom prasowym, przygotowywana Rekomendacja T nie będzie dotyczyć kredytów dla przedsiębiorstw, a tylko kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych dla osób fizycznych.

Według zapowiedzi Zarządu KNF, Rekomendacja T powinna zostać uchwalona do lipca tego roku, co znaczy, że zacznie obowiązywać w drugiej połowie 2009 roku.

(onet.pl Adam Rafalski/15.01.2009, godz. 14:26)

KNF chce ograniczać ryzyko kredytów walutowych

Komisja Nadzoru Finansowego, mając na względzie rozwój gospodarki, opowiada się zwiększeniem ilości udzielanych kredytów, o ile nie będzie on oznaczał spadku bezpieczeństwa kredytów czy udzielania tzw. złych kredytów, oświadczył Stanisław Kluza, przewodniczący KNF podczas czwartkowej konferencji prasowej.

Spotkanie poświęcone było projektowi nowej Rekomendacji T, przygotowywanej przez Komisję, która ma regulować sposób, w jaki udzielane są kredyty konsumpcyjne i hipoteczne przez polskie banki, głównie w obcych walutach.

- Kredyty hipoteczne i konsumpcyjne powinny być udzielane tylko tym klientom, których dochody lub majątek zagwarantują ich spłatę - takie zalecenie znalazło się w projekcie nowej rekomendacji T.

Komisja jest zdania, że banki działające na polskim rynku, powinny skupić się na udzielaniu kredytów w złotówkach.  – To nie jest naturalna sytuacja, że Polacy tak masowo sięgają po kredyty w walutach, w których nie zarabiają – powiedział portalowi Onet.pl Andrzej Stopczyński, dyrektor pionu nadzoru bankowego w Komisji Nadzoru Finansowego.- Ta sytuacja może wiązać się z ryzykiem, z którego nie wszyscy zdają sobie sprawę. Dlatego zgodnie z naszymi zaleceniami, banki będą miały obowiązek informowania klientów o wszystkich ryzykach związanych z zaciągnięciem kredytu w obcej walucie – dodał.

W 2007 r. udział kredytów walutowych w portfelu kredytów mieszkaniowych spadł do 56%. Dynamika kredytów złotowych przewyższała dynamikę kredytów walutowych, co było efektem wzrostu wymogu kapitałowego w przypadku większości kredytów w walutach obcych oraz wzrostu stóp procentowych w Szwajcarii i umocnienia złotego. Jednak już w 2007 r. nastąpił ponowny wzrost zainteresowania kredytami walutowymi. Wynikało to z zacieśniania polityki pieniężnej w Polsce i z faktu, że bank centralny Szwajcarii nie zaostrzał polityki pieniężnej.

Po pierwszych trzech kwartałach 2008 r. wartość kredytów mieszkaniowych w walutach obcych wzrosła o 49%, a w PLN – o 9,6%  -  był to efekt zacieśnienia polityki pieniężnej, niskich stóp procentowych w Szwajcarii i aprecjacji złotego. Wzrost zadłużenia wyniósł w walutach – 31,6 mld zł, a w złotówkach ponad 5, mld zł. Udział kredytów zaciągniętych w obcych walutach na zakup nieruchomości powrócił do poziomu 63%.

W II połowie 2008 r. złoty gwałtownie się osłabiał. Od początku sierpnia do końca grudnia 2008 r. wartość CHF wzrosła o 30% wobec PLN. W październiku w 4 dni ta strata sięgnęła 14%. Osłabianie się złotego oznacza zwiększone obciążenie dochodów kredytobiorcy, a w dłuższym okresie zagrożenie utratą zdolności do spłaty rat.

W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2008 r. nastąpił gwałtowny przyrost kredytów walutowych, w tym indeksowanych w walucie – portfel tych kredytów miał wartość 141,5 mld zł (na koniec grudnia 2007 r. wartość kredytów walutowych wyniosła 104,2 mld zł).

Jak uważają przedstawiciele KNF, luka pomiędzy kredytami walutowymi a depozytami walutowymi sektora niefinansowego była finansowana przez środki finansowe pozyskiwane od nierezydentów oraz za pośrednictwem operacji swapów walutowych. KNF uważa, że dalsze zwiększanie akcji kredytowej może natrafić na barierę dostępności środków walutowych ze względu na światowy kryzys finansowy. Dodatkowo, istniejąca luka może sprzyjać deprecjacji polskiego złotego wobec walut obcych. W takim przypadku wzrośnie koszt obsługi kredytów walutowych i istotnie zwiększy się ryzyko kredytowe.

Według przedstawicieli Komisji, konieczne jest wprowadzenie ”skutecznych norm ostrożnościowych” dla kredytów walutowych, zarówno z punktu widzenia ryzyka kredytowego, jak bezpiecznego ich finansowania.

- Istnieje potrzeba „uszczelnienia” sposobu wyznaczania podstawy, od której wyliczany jest 20% bufor zalecany w Rekomendacji S, która weszła w życie w 2006 roku.. Rekomendacja T ma uzupełnić w tym zakresie Rekomendację S – powiedział Andrzej Stopczyński.

Propozycja KNF mówi o wyższym poziomie zabezpieczenia przy udzielaniu kredytów walutowych – o 10% – dla kredytów do 5 lat, o 20% – dla kredytów powyżej 5 lat. Oznacza to, że klient będzie się musiał pogodzić z niższym kredytem w walucie, zaangażować środki własne lub ustanowić dodatkowe zabezpieczenie. Co istotne, wkład własny jest jedną z możliwości.

Stanisław Kluza podkreślił, że wbrew doniesieniom prasowym, przygotowywana Rekomendacja T nie będzie dotyczyć kredytów dla przedsiębiorstw, a tylko kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych dla osób fizycznych.

Według zapowiedzi Zarządu KNF, Rekomendacja T powinna zostać uchwalona do lipca tego roku, co znaczy, że zacznie obowiązywać w drugiej połowie 2009 roku.

(onet.pl Adam Rafalski/15.01.2009, godz. 14:26)

Usunąć halę KDT przy placu Defilad

66 proc. warszawiaków uważa, że hala Kupieckich Domów Towarowych powinna zostać usunięta z pl. Defilad, 34 proc. jest odmiennego zdania - wynika z sondażu wykonanego przez Instytut Millward Brown SMG/KRC na zlecenie stołecznego Ratusza.

Badanie zrealizowano w dniach 12-14 stycznia metodą telefoniczną na próbie 804 mieszkańców Warszawy.

Podczas sesji Rady Miasta wiceprezydent stolicy Andrzej Jakubiak ma przedstawić radnym informacje na temat sytuacji KDT. Na obrady przyszła grupa kilkudziesięciu kupców. W kuluarach doszło do utarczek słownych.

Z końcem 2008 roku wygasła umowa o handlu w hali KDT na pl. Defilad w centrum Warszawy. Mimo to blaszana hala, w której znajduje się 700 sklepów, jest nadal otwarta. Na początek lutego zaplanowany jest komisyjny odbiór terenu. Jeżeli kupcy go nie opuszczą, Ratusz skieruje sprawę do sądu.

Handlu w sąsiedniej hali zaprzestał od nowego roku Marcpol. Zgodnie zawartą z miastem ugodą ma ona zostać rozebrana do kwietnia.

Z powodu rozbieżności stanowisk w sprawie budowy nowego miejsca handlu i stawek za wynajem terenu, władze miasta zdecydowały o zakończeniu negocjacji z zarządem KDT. Na początku stycznia prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła jednak indywidualnym kupcom propozycję najmu miejskich lokali użytkowych w innych częściach miasta. Więcej w "Życiu Warszawy"

(rp.pl man 15-01-2009, ostatnia aktualizacja 15-01-2009 15:54)

Usunąć halę KDT przy placu Defilad

66 proc. warszawiaków uważa, że hala Kupieckich Domów Towarowych powinna zostać usunięta z pl. Defilad, 34 proc. jest odmiennego zdania - wynika z sondażu wykonanego przez Instytut Millward Brown SMG/KRC na zlecenie stołecznego Ratusza.

Badanie zrealizowano w dniach 12-14 stycznia metodą telefoniczną na próbie 804 mieszkańców Warszawy.

Podczas sesji Rady Miasta wiceprezydent stolicy Andrzej Jakubiak ma przedstawić radnym informacje na temat sytuacji KDT. Na obrady przyszła grupa kilkudziesięciu kupców. W kuluarach doszło do utarczek słownych.

Z końcem 2008 roku wygasła umowa o handlu w hali KDT na pl. Defilad w centrum Warszawy. Mimo to blaszana hala, w której znajduje się 700 sklepów, jest nadal otwarta. Na początek lutego zaplanowany jest komisyjny odbiór terenu. Jeżeli kupcy go nie opuszczą, Ratusz skieruje sprawę do sądu.

Handlu w sąsiedniej hali zaprzestał od nowego roku Marcpol. Zgodnie zawartą z miastem ugodą ma ona zostać rozebrana do kwietnia.

Z powodu rozbieżności stanowisk w sprawie budowy nowego miejsca handlu i stawek za wynajem terenu, władze miasta zdecydowały o zakończeniu negocjacji z zarządem KDT. Na początku stycznia prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła jednak indywidualnym kupcom propozycję najmu miejskich lokali użytkowych w innych częściach miasta. Więcej w "Życiu Warszawy"

(rp.pl man 15-01-2009, ostatnia aktualizacja 15-01-2009 15:54)

Galeria Mieszkań i Domów – nowy forma sprzedaży na rynku pierwotnym

5 stycznia 2009 roku rozpoczęła działalność Galeria Mieszkań i Domów. Galeria MiD to nowa koncepcja sprzedaży nieruchomości opracowana dla wygody klienta. Główna idea to prezentacja wielu, starannie wyselekcjonowanych inwestycji mieszkaniowych w jednym biurze sprzedaży. Dzięki temu osoby zainteresowane zakupem mieszkania lub domu, mogą w jednym miejscu uzyskać kompleksowe informacje dotyczące każdej z prezentowanych ofert, porównać je i spokojnie przeanalizować.
Wyspecjalizowani doradcy chętnie odpowiedzą na wszystkie pytania oraz doradzą w wyborze oferty najbardziej dopasowanej do indywidualnych oczekiwań i możliwości finansowych klienta. To jednak nie wszystko! W ramach Galerii Mieszkań i Domów oferujemy również doradztwo kredytowe, inwestycyjne i prawne, a także możliwość wykończenia zakupionych nieruchomości pod klucz.

Dzięki takiemu rozwiązaniu klienci Galerii Mieszkań i Domów nie będą już tracić czasu na odwiedzanie biur sprzedaży, banków, kancelarii prawnych i firm remontowych. Wszystkie sprawy, jakie wiążą się z zakupem mieszkania czy domu mogą szybko, sprawnie i w miłej atmosferze załatwić w biurze sprzedaży przy ul. Wspólnej 35 w Warszawie.

Galeria Mieszkań i Domów to kolejne przedsięwzięcie realizowane przez Emmerson S.A. na rynku pierwotnym. Firma od wielu lat obsługuje nowe inwestycje mieszkaniowe na terenie całego kraju zajmując się m.in. doradztwem inwestycyjnym, organizacją sprzedaży, marketingiem i reklamą nowych projektów. Tym razem Emmerson postanowił wyjść naprzeciw deweloperom, którym ze względu na obecną sytuację na rynku nieruchomości coraz trudniej jest promować i sprzedawać swoje projekty. Dzięki połączeniu sił i wspólnej kampanii reklamowej w ramach Galerii Mieszkań i Domów, deweloperzy mogą ograniczyć nieco swoje budżety marketingowe, a jednocześnie dotrzeć do większej liczby potencjalnych klientów.

Informacje na temat oferty Galerii Mieszkań i Domów można uzyskać na stronie internetowej www.galeriamid.pl oraz w biurze sprzedaży przy ul. Wspólnej 35 w Warszawie.

(emmerson.pl 15.01.2009)

Galeria Mieszkań i Domów – nowy forma sprzedaży na rynku pierwotnym

5 stycznia 2009 roku rozpoczęła działalność Galeria Mieszkań i Domów. Galeria MiD to nowa koncepcja sprzedaży nieruchomości opracowana dla wygody klienta. Główna idea to prezentacja wielu, starannie wyselekcjonowanych inwestycji mieszkaniowych w jednym biurze sprzedaży. Dzięki temu osoby zainteresowane zakupem mieszkania lub domu, mogą w jednym miejscu uzyskać kompleksowe informacje dotyczące każdej z prezentowanych ofert, porównać je i spokojnie przeanalizować.
Wyspecjalizowani doradcy chętnie odpowiedzą na wszystkie pytania oraz doradzą w wyborze oferty najbardziej dopasowanej do indywidualnych oczekiwań i możliwości finansowych klienta. To jednak nie wszystko! W ramach Galerii Mieszkań i Domów oferujemy również doradztwo kredytowe, inwestycyjne i prawne, a także możliwość wykończenia zakupionych nieruchomości pod klucz.

Dzięki takiemu rozwiązaniu klienci Galerii Mieszkań i Domów nie będą już tracić czasu na odwiedzanie biur sprzedaży, banków, kancelarii prawnych i firm remontowych. Wszystkie sprawy, jakie wiążą się z zakupem mieszkania czy domu mogą szybko, sprawnie i w miłej atmosferze załatwić w biurze sprzedaży przy ul. Wspólnej 35 w Warszawie.

Galeria Mieszkań i Domów to kolejne przedsięwzięcie realizowane przez Emmerson S.A. na rynku pierwotnym. Firma od wielu lat obsługuje nowe inwestycje mieszkaniowe na terenie całego kraju zajmując się m.in. doradztwem inwestycyjnym, organizacją sprzedaży, marketingiem i reklamą nowych projektów. Tym razem Emmerson postanowił wyjść naprzeciw deweloperom, którym ze względu na obecną sytuację na rynku nieruchomości coraz trudniej jest promować i sprzedawać swoje projekty. Dzięki połączeniu sił i wspólnej kampanii reklamowej w ramach Galerii Mieszkań i Domów, deweloperzy mogą ograniczyć nieco swoje budżety marketingowe, a jednocześnie dotrzeć do większej liczby potencjalnych klientów.

Informacje na temat oferty Galerii Mieszkań i Domów można uzyskać na stronie internetowej www.galeriamid.pl oraz w biurze sprzedaży przy ul. Wspólnej 35 w Warszawie.

(emmerson.pl 15.01.2009)

Koniec dalszych spadków?

O niemal 1/4 spadły średnio realne ceny mieszkań w II połowie 2008 r. W niektórych miastach obniżki sięgnęły 30 proc. - szacuje firma redNet Consulting. Szefowie największych deweloperów zarzekają się, że w ich przypadku były co najwyżej kilkunastoprocentowe.
Drastyczny spadek cen, w opinii badających i badanych, zwiastuje rychły koniec dalszych spadków. Firmy deweloperskie aż o 85 proc. ograniczyły bowiem podaż nowych projektów, a za kilka miesięcy na rynek mieszkaniowy zaczną wracać pieniądze ulokowane na bankowych lokatach.

(interia.pl Wtorek, 13 stycznia 07:51)

Koniec dalszych spadków?

O niemal 1/4 spadły średnio realne ceny mieszkań w II połowie 2008 r. W niektórych miastach obniżki sięgnęły 30 proc. - szacuje firma redNet Consulting. Szefowie największych deweloperów zarzekają się, że w ich przypadku były co najwyżej kilkunastoprocentowe.
Drastyczny spadek cen, w opinii badających i badanych, zwiastuje rychły koniec dalszych spadków. Firmy deweloperskie aż o 85 proc. ograniczyły bowiem podaż nowych projektów, a za kilka miesięcy na rynek mieszkaniowy zaczną wracać pieniądze ulokowane na bankowych lokatach.

(interia.pl Wtorek, 13 stycznia 07:51)

Kryzys pokrzyżował plany budowy najwyższego wieżowca na świecie

Kryzys finansowy nie omija i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tamtejsza firma Nakheel poinformowała o odłożeniu - na razie na rok - planów wybudowania w Dubaju najwyższego wieżowca na świecie - informuje w czwartek agencja dpa.
W obecnej sytuacji gospodarczej "musimy jeszcze raz w spokoju przestudiować podaż i popyt" - powiedział przedstawiciel firmy, informując o odłożeniu planów budowy wieżowca Nakhleen Tower, który miał liczyć 200 kondygnacji i mieć 1000 metrów wysokości.

Tak więc najwyższym budynkiem na świecie pozostaje niegotowy jeszcze Burj Dubai (Dubajska Wieża), również w Dubaju. Ten wieżowiec osiągnął już 780 metrów wysokości, a ma być jeszcze wyższy, choć na razie nie wiadomo dokładnie o ile, ponieważ jest to utrzymywane w tajemnicy ze względów konkurencyjnych.
(onet.pl PAP, ak/15.01.2009, godz. 14:45)

Kryzys pokrzyżował plany budowy najwyższego wieżowca na świecie

Kryzys finansowy nie omija i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tamtejsza firma Nakheel poinformowała o odłożeniu - na razie na rok - planów wybudowania w Dubaju najwyższego wieżowca na świecie - informuje w czwartek agencja dpa.
W obecnej sytuacji gospodarczej "musimy jeszcze raz w spokoju przestudiować podaż i popyt" - powiedział przedstawiciel firmy, informując o odłożeniu planów budowy wieżowca Nakhleen Tower, który miał liczyć 200 kondygnacji i mieć 1000 metrów wysokości.

Tak więc najwyższym budynkiem na świecie pozostaje niegotowy jeszcze Burj Dubai (Dubajska Wieża), również w Dubaju. Ten wieżowiec osiągnął już 780 metrów wysokości, a ma być jeszcze wyższy, choć na razie nie wiadomo dokładnie o ile, ponieważ jest to utrzymywane w tajemnicy ze względów konkurencyjnych.
(onet.pl PAP, ak/15.01.2009, godz. 14:45)

Wynajem jak żyła złota

Stawki najmu mieszkań w największych polskich aglomeracjach rosną w tempie dwucyfrowym nieprzerwanie od kilku lat. Obecnie za wynajem mieszkania dwupokojowego - które jest najbardziej reprezentatywnym produktem w tym segmencie rynku nieruchomości - trzeba zapłacić nawet 3 tys. zł miesięcznie.

Tylko w ciągu ostatniego roku koszt wynajęcia mieszkania 2 - pokojowego w stolicy zwiększył się z 2 tys. zł miesięcznie do przeszło 2,5 tys. Podobne trendy zauważalne są w pozostałych aglomeracjach.

Ze względu na słabnącą gospodarkę oraz perturbacje na rynku finansowym (ciągle wysoki koszt kredytu w PLN, niespotykana dotychczas zmienność na rynkach walutowych, pogarszająca się sytuacja na rynku pracy) w najbliższym czasie należy spodziewać się utrzymania zainteresowania ze strony potencjalnych najemców. Coraz większą grupę najemców będą stanowiły młode osoby, które dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową, a także młode małżeństwa i rodziny.

Warszawa

Stołeczny rynek wynajmu mieszkań jest na pewno najbardziej rozwinięty. Oferta prezentowana przez stronę podażową charakteryzuje się dużą różnorodnością w odniesieniu do lokalizacji, ceny, a także standardu czy architektury. Potencjalny najemca będzie miał największy wybór wśród lokali 2 - pokojowych, stanowią one ok. 43% podaży. Z drugiej strony najtrudniej odnaleźć kawalerki - stanowią jedynie niecałe 9% oferowanych lokali. To właśnie mieszkania jednopokojowe są najdroższe - średni miesięczny koszt wynajmu 1m2 to prawie 60 zł. Minimalizację kosztów wynajmu gwarantują mieszkania 3 - pokojowe (49 zł / m2).

Prawie połowa podaży koncentruje się w dwóch dzielnicach: Mokotów oraz Śródmieście z cenami odpowiednio 53 oraz 56 zł / m2. W dalszej kolejności znajdują się Ursynów, Ochota, Wola i Wilanów.

Łódź

Oferta najmu mieszkań w Łodzi jest bardzo ograniczona. Podyktowane jest to specyfiką tego regionu - część młodych ludzi opuszcza tereny aglomeracji, dodatkowo miasto nie jest postrzegane jako ośrodek uniwersytecki (122 tys. studentów; dla porównania Warszawa - 285 tys.; Kraków - 181 tys.). Warto przy tym podkreślić, iż w przypadku Łodzi znaczna część studentów to mieszkańcy miasta i okolic.

Podobnie jak w stolicy, największy odsetek podaży stanowią mieszkania 2 - pokojowe (45%). Po drugiej stronie klasyfikacji znajdują się największe i jednocześnie najtańsze (27 zł / m2), czteropokojowe mieszkania.

Najwyższa stawka wynajmu 1m2 charakteryzuje lokale 3 - pokojowe. W tym przypadku koszt to 36 zł. W Łodzi widoczna jest jeszcze większa koncentracja podaży ze względu na lokalizację: aż 37% to oferty znajdujące się w obrębie Śródmieścia.

Kraków

Krakowski rynek daje szerokie możliwości wynajmu lokalu mieszkalnego. Oferta jest szczególnie rozbudowana w segmencie mieszkań 1-, 2- oraz 3 - pokojowych. Niecałe 50% podaży to lokale 2 - pokojowe. Problemem może być znalezienie największych mieszkań (mniej niż 5% podaży).

Ceny najmu 1m2 w Krakowie są odwrotnie proporcjonalne do metrażu mieszkania - najtańsze są mieszkania największe (ok. 32 zł / m2) a najdroższe kawalerki (42 zł / m2). Stolica Małopolski charakteryzuje się przy tym znacznym odsetkiem mieszkań jednopokojowych w ofercie - ponad 20%. Jest to najwyższy poziom wśród analizowanych miejscowości.

Ponad 60% ofert wynajmu dotyczyło tylko trzech dzielnic: Krowodrza, Podgórze i Stare Miasto z cenami odpowiednio: 37, 34 i 43 zł/ m2.

Wrocław

Oferta wynajmu mieszkań we Wrocławiu jest relatywnie niewielka. Fakt ten w połączeniu z wysokim popytem generowanym m.in. przez studentów wywindował ceny najmu do poziomu, który zapewnia aglomeracji 2. miejsce w kraju.

W przeciwieństwie do Krakowa, oferta mieszkań jednopokojowych jest tu silnie ograniczona. Efektem jest relatywnie wysoki koszt wynajmu kawalerek (ponad 50 zł / m2). Opłata za najbardziej popularne, dwupokojowe mieszkania jest już znacznie niższa i wynosi, podobnie jak w przypadku większych, trzypokojowych lokali, 44 zł / m2.

Podaż mieszkań pod wynajem we Wrocławiu w praktyce koncentruje się tylko w trzech dzielnicach: Krzyki (40%), Fabryczna (19%) oraz Stare Miasto (19%). Czynsze w tej ostatniej osiągają poziom 56 zł / m2.

Poznań

Poznań - podobnie jak Wrocław - uznawany jest za jeden z bardziej popularnych ośrodków akademickich. Liczba studentów w obu miastach jest zbliżona - 141 tys.

Zdecydowanie przeważają tu propozycje wynajmu mieszkań 2 - pokojowych, stanowią one ponad 50% aktualnej oferty rynkowej. Ceny wynajmu maleją wraz ze wzrostem powierzchni mieszkania, najtańsze w utrzymaniu są lokale 4 - pokojowe (ok. 27 zł / m2), a najdroższe kawalerki - 36 zł / m2.

W przypadku Poznania bardzo widoczne są różnice wynikające z lokalizacji mieszkania. Najtaniej mieszkanie wynająć można w dzielnicy Dębiec - już za 29 PLN / m2. Z kosztami na poziomie przekraczającymi 70 PLN / m2 będzie musiała się liczyć osoba chcąca wynająć mieszkanie w Centrum.

Około 60% podaży dotyczy trzech dzielnic: Centrum (19%), Rataje (18%) oraz Grunwald (17%).

Trójmiasto

Oferta rynkowa najmu mieszkań w aglomeracji Trójmiejskiej jest dość szeroka oraz zróżnicowana pod względem metrażu. Tradycyjnie największy udział w podaży mają lokale dwupokojowe - stanowią one prawie 50% oferty. W dalszej kolejności są większe, trzypokojowe mieszkania (ok. 30%) oraz największe lokale 4 - pokojowe i kawalerki (oba typy mieszkań z ok. 10% udziałem).

Aglomeracja charakteryzuje się dość niską (około 38 zł), średnią ceną wynajmu 1 m2. Warto przy tym zwrócić uwagę na różnicę między poszczególnymi miastami. Najtaniej zamieszkać można w Gdyni (33 zł/ m2), a najdrożej w Sopocie (47 zł/ m2).

Podsumowanie

Stawki najmu w największych miastach Polski osiągnęły już dość wysoki poziom. Prawdopodobnie okres dynamicznego wzrostu czynszów jest już za nami. W roku 2009 spodziewać się można dalszego, jednak spokojnego wzrostu. Czynnikiem, który będzie w znacznym stopniu determinował rozwój sytuacji na rynku najmu, jest koniunktura na rynku nieruchomości mieszkaniowych. Jeżeli średnie ceny ofertowe będą spadać, możliwe jest lekkie ożywienie popytu i wzrost wolumenu transakcji kupna - sprzedaży. To może skutkować stabilizacją na rynku najmu. Jeśli zaś popyt na mieszkania, szczególnie z segmentu popularnego, nie wzmocni się, można będzie spodziewać się dalszego wzrostu stawek najmu.

Bez względu na rozwój sytuacji w lepszym położeniu znajdą się posiadacze niewielkich lokali w dobrych lokalizacjach, szczególnie w pobliżu uczelni. Popyt generowany przez studentów powinien utrzymać się w najbliższym czasie na niezmienionym poziomie. Coraz więcej mówi się o tzw. "prywatnych akademikach", jednak póki co żaden deweloper nie zdecydował się na wejście w tego typu inwestycję. Na brak najemców nie powinni narzekać także właściciele najdroższych mieszkań w ekskluzywnych inwestycjach - popyt generowany przez klientów biznesowych nie powinien osłabnąć.

Pewnego rodzaju zagrożeniem dla właścicieli mieszkań przeznaczonych pod wynajem może okazać się podaż generowana przez deweloperów. Nieliczni deweloperzy, którzy nie muszą obawiać się utraty płynności finansowej, rozważają możliwość wynajmowania mieszkań, które od dłuższego czasu zalegają w ofercie. System taki już od dłuższego czasu funkcjonuje m.in. w Hiszpanii. Niemniej jednak ze względu na ograniczoną liczbę takich mieszkań zabieg ten nie powinien mieć istotnego wpływu na cały rynek.

Realia rynkowe sugerują, iż w najbliższym czasie ceny mieszkań pozostaną w lekkim trendzie spadkowym. Ewentualne ożywienie może się pojawić dopiero w przyszłym roku. Wobec powyższego stopy kapitalizacji brutto z wynajmu mieszkania prawdopodobnie będą systematycznie wzrastać - podobnie jak miało to miejsce w roku 2008. W nadchodzącym roku w zależności od miasta i specyfiki lokalu powinny one oscylować między 6 - 8%, co stanowi atrakcyjną długoterminową stopę zwrotu.

(interia.pl Poniedziałek, 12 stycznia 16:29)

Wynajem jak żyła złota

Stawki najmu mieszkań w największych polskich aglomeracjach rosną w tempie dwucyfrowym nieprzerwanie od kilku lat. Obecnie za wynajem mieszkania dwupokojowego - które jest najbardziej reprezentatywnym produktem w tym segmencie rynku nieruchomości - trzeba zapłacić nawet 3 tys. zł miesięcznie.

Tylko w ciągu ostatniego roku koszt wynajęcia mieszkania 2 - pokojowego w stolicy zwiększył się z 2 tys. zł miesięcznie do przeszło 2,5 tys. Podobne trendy zauważalne są w pozostałych aglomeracjach.

Ze względu na słabnącą gospodarkę oraz perturbacje na rynku finansowym (ciągle wysoki koszt kredytu w PLN, niespotykana dotychczas zmienność na rynkach walutowych, pogarszająca się sytuacja na rynku pracy) w najbliższym czasie należy spodziewać się utrzymania zainteresowania ze strony potencjalnych najemców. Coraz większą grupę najemców będą stanowiły młode osoby, które dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową, a także młode małżeństwa i rodziny.

Warszawa

Stołeczny rynek wynajmu mieszkań jest na pewno najbardziej rozwinięty. Oferta prezentowana przez stronę podażową charakteryzuje się dużą różnorodnością w odniesieniu do lokalizacji, ceny, a także standardu czy architektury. Potencjalny najemca będzie miał największy wybór wśród lokali 2 - pokojowych, stanowią one ok. 43% podaży. Z drugiej strony najtrudniej odnaleźć kawalerki - stanowią jedynie niecałe 9% oferowanych lokali. To właśnie mieszkania jednopokojowe są najdroższe - średni miesięczny koszt wynajmu 1m2 to prawie 60 zł. Minimalizację kosztów wynajmu gwarantują mieszkania 3 - pokojowe (49 zł / m2).

Prawie połowa podaży koncentruje się w dwóch dzielnicach: Mokotów oraz Śródmieście z cenami odpowiednio 53 oraz 56 zł / m2. W dalszej kolejności znajdują się Ursynów, Ochota, Wola i Wilanów.

Łódź

Oferta najmu mieszkań w Łodzi jest bardzo ograniczona. Podyktowane jest to specyfiką tego regionu - część młodych ludzi opuszcza tereny aglomeracji, dodatkowo miasto nie jest postrzegane jako ośrodek uniwersytecki (122 tys. studentów; dla porównania Warszawa - 285 tys.; Kraków - 181 tys.). Warto przy tym podkreślić, iż w przypadku Łodzi znaczna część studentów to mieszkańcy miasta i okolic.

Podobnie jak w stolicy, największy odsetek podaży stanowią mieszkania 2 - pokojowe (45%). Po drugiej stronie klasyfikacji znajdują się największe i jednocześnie najtańsze (27 zł / m2), czteropokojowe mieszkania.

Najwyższa stawka wynajmu 1m2 charakteryzuje lokale 3 - pokojowe. W tym przypadku koszt to 36 zł. W Łodzi widoczna jest jeszcze większa koncentracja podaży ze względu na lokalizację: aż 37% to oferty znajdujące się w obrębie Śródmieścia.

Kraków

Krakowski rynek daje szerokie możliwości wynajmu lokalu mieszkalnego. Oferta jest szczególnie rozbudowana w segmencie mieszkań 1-, 2- oraz 3 - pokojowych. Niecałe 50% podaży to lokale 2 - pokojowe. Problemem może być znalezienie największych mieszkań (mniej niż 5% podaży).

Ceny najmu 1m2 w Krakowie są odwrotnie proporcjonalne do metrażu mieszkania - najtańsze są mieszkania największe (ok. 32 zł / m2) a najdroższe kawalerki (42 zł / m2). Stolica Małopolski charakteryzuje się przy tym znacznym odsetkiem mieszkań jednopokojowych w ofercie - ponad 20%. Jest to najwyższy poziom wśród analizowanych miejscowości.

Ponad 60% ofert wynajmu dotyczyło tylko trzech dzielnic: Krowodrza, Podgórze i Stare Miasto z cenami odpowiednio: 37, 34 i 43 zł/ m2.

Wrocław

Oferta wynajmu mieszkań we Wrocławiu jest relatywnie niewielka. Fakt ten w połączeniu z wysokim popytem generowanym m.in. przez studentów wywindował ceny najmu do poziomu, który zapewnia aglomeracji 2. miejsce w kraju.

W przeciwieństwie do Krakowa, oferta mieszkań jednopokojowych jest tu silnie ograniczona. Efektem jest relatywnie wysoki koszt wynajmu kawalerek (ponad 50 zł / m2). Opłata za najbardziej popularne, dwupokojowe mieszkania jest już znacznie niższa i wynosi, podobnie jak w przypadku większych, trzypokojowych lokali, 44 zł / m2.

Podaż mieszkań pod wynajem we Wrocławiu w praktyce koncentruje się tylko w trzech dzielnicach: Krzyki (40%), Fabryczna (19%) oraz Stare Miasto (19%). Czynsze w tej ostatniej osiągają poziom 56 zł / m2.

Poznań

Poznań - podobnie jak Wrocław - uznawany jest za jeden z bardziej popularnych ośrodków akademickich. Liczba studentów w obu miastach jest zbliżona - 141 tys.

Zdecydowanie przeważają tu propozycje wynajmu mieszkań 2 - pokojowych, stanowią one ponad 50% aktualnej oferty rynkowej. Ceny wynajmu maleją wraz ze wzrostem powierzchni mieszkania, najtańsze w utrzymaniu są lokale 4 - pokojowe (ok. 27 zł / m2), a najdroższe kawalerki - 36 zł / m2.

W przypadku Poznania bardzo widoczne są różnice wynikające z lokalizacji mieszkania. Najtaniej mieszkanie wynająć można w dzielnicy Dębiec - już za 29 PLN / m2. Z kosztami na poziomie przekraczającymi 70 PLN / m2 będzie musiała się liczyć osoba chcąca wynająć mieszkanie w Centrum.

Około 60% podaży dotyczy trzech dzielnic: Centrum (19%), Rataje (18%) oraz Grunwald (17%).

Trójmiasto

Oferta rynkowa najmu mieszkań w aglomeracji Trójmiejskiej jest dość szeroka oraz zróżnicowana pod względem metrażu. Tradycyjnie największy udział w podaży mają lokale dwupokojowe - stanowią one prawie 50% oferty. W dalszej kolejności są większe, trzypokojowe mieszkania (ok. 30%) oraz największe lokale 4 - pokojowe i kawalerki (oba typy mieszkań z ok. 10% udziałem).

Aglomeracja charakteryzuje się dość niską (około 38 zł), średnią ceną wynajmu 1 m2. Warto przy tym zwrócić uwagę na różnicę między poszczególnymi miastami. Najtaniej zamieszkać można w Gdyni (33 zł/ m2), a najdrożej w Sopocie (47 zł/ m2).

Podsumowanie

Stawki najmu w największych miastach Polski osiągnęły już dość wysoki poziom. Prawdopodobnie okres dynamicznego wzrostu czynszów jest już za nami. W roku 2009 spodziewać się można dalszego, jednak spokojnego wzrostu. Czynnikiem, który będzie w znacznym stopniu determinował rozwój sytuacji na rynku najmu, jest koniunktura na rynku nieruchomości mieszkaniowych. Jeżeli średnie ceny ofertowe będą spadać, możliwe jest lekkie ożywienie popytu i wzrost wolumenu transakcji kupna - sprzedaży. To może skutkować stabilizacją na rynku najmu. Jeśli zaś popyt na mieszkania, szczególnie z segmentu popularnego, nie wzmocni się, można będzie spodziewać się dalszego wzrostu stawek najmu.

Bez względu na rozwój sytuacji w lepszym położeniu znajdą się posiadacze niewielkich lokali w dobrych lokalizacjach, szczególnie w pobliżu uczelni. Popyt generowany przez studentów powinien utrzymać się w najbliższym czasie na niezmienionym poziomie. Coraz więcej mówi się o tzw. "prywatnych akademikach", jednak póki co żaden deweloper nie zdecydował się na wejście w tego typu inwestycję. Na brak najemców nie powinni narzekać także właściciele najdroższych mieszkań w ekskluzywnych inwestycjach - popyt generowany przez klientów biznesowych nie powinien osłabnąć.

Pewnego rodzaju zagrożeniem dla właścicieli mieszkań przeznaczonych pod wynajem może okazać się podaż generowana przez deweloperów. Nieliczni deweloperzy, którzy nie muszą obawiać się utraty płynności finansowej, rozważają możliwość wynajmowania mieszkań, które od dłuższego czasu zalegają w ofercie. System taki już od dłuższego czasu funkcjonuje m.in. w Hiszpanii. Niemniej jednak ze względu na ograniczoną liczbę takich mieszkań zabieg ten nie powinien mieć istotnego wpływu na cały rynek.

Realia rynkowe sugerują, iż w najbliższym czasie ceny mieszkań pozostaną w lekkim trendzie spadkowym. Ewentualne ożywienie może się pojawić dopiero w przyszłym roku. Wobec powyższego stopy kapitalizacji brutto z wynajmu mieszkania prawdopodobnie będą systematycznie wzrastać - podobnie jak miało to miejsce w roku 2008. W nadchodzącym roku w zależności od miasta i specyfiki lokalu powinny one oscylować między 6 - 8%, co stanowi atrakcyjną długoterminową stopę zwrotu.

(interia.pl Poniedziałek, 12 stycznia 16:29)

Bardzo ważne zapisy w prawie budowlanym

Kodeks cywilny określa zasady dla podwykonawców Pozwolenie na budowę nie będzie wymagane.
Na rynku wykonawstwa obserwuje się coraz większą profesjonalizację usług. Do budowy domu potrzebujemy już nie jednej, ale kilku ekip fachowców. Jak się z nimi umawiać, jakie umowy spisywać, by nie znaleźć się w beznadziejnej sytuacji, gdy trzeba będzie usuwać usterki, a więc znaleźć odpowiedzialnego za nie. Dziś przedstawimy zasady powierzania części obowiązków podwykonawcom.
Przyjmuje się, że wykonawca może zlecić część działań budowlanych innym firmom, czyli podwykonawcom. Jednak, jak wskazuje kodeks cywilny w art. 647 par. 1: w umowie zawartej między inwestorem a wykonawcą (generalnym wykonawcą) strony ustalają zakres robót, które wykonawca będzie realizował osobiście lub za pomocą podwykonawców.
Z zapisu tego wynika, że o każdym takim przypadku inwestor musi być poinformowany i wyrazić na to zgodę.
W przeciwnym razie takie działania ze strony wykonawcy będą niezgodne z prawem i może on zostać pociągnięty do odpowiedzialności na skutek złamania warunków umowy. Jeśli zgodzimy się na udział podwykonawcy, musimy wiedzieć, że wówczas solidarnie zarówno na nas, jak i na generalnym wykonawcy spoczywa obowiązek wypłacenia wynagrodzenia dla podwykonawcy.
Warto więc wiedzieć, jak zagadnienie to wygląda w świetle przepisów prawa. Wykonawca może zlecić część prac innej firmie. Procedurę zawiadamiania o tym fakcie nas, jako inwestorów, zawiera art. 647 par. 2, który mówi: jeżeli inwestor w terminie 14 dni od przedstawienia mu przez wykonawcę umowy z podwykonawcą lub jej projektu, wraz z częścią dokumentacji dotyczącą wykonania robót określonych w umowie lub projekcie, nie zgłosi na piśmie sprzeciwu lub zastrzeżeń, uważa się, że wyraził zgodę na zawarcie umowy. Przepis ten oparty jest o zasadę domniemanej zgody.
Warto wiedzieć, że od pewnego czasu w parlamencie trwają bardzo ważne dla inwestorów prace nad nowelizacją prawa budowlanego. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że plany przewidują m.in. wprowadzenie wykonawcy jako uczestnika procesu budowlanego.
O to, na jakim etapie znajduje się tworzenie nowego prawa i co będzie ono zawierać, zapytaliśmy posła PO Jacka Krupę:
- Projekt nowelizacji prawa budowlanego jest już mocno zaawansowany. Obecnie znajduje się na etapie uzgodnień międzyresortowych. Przewiduje on zwiększenie kompetencji i odpowiedzialności osób, które faktycznie odpowiadają za przygotowanie i prowadzenie prac budowlanych. Spowoduje to zwiększenie odpowiedzialności wykonawcy robót budowlanych. Przyczyni się to również do łatwiejszej weryfikacji obrotu i właściwego stosowania materiałów budowlanych. Zezwolenia na budowę zostaną zastąpione rejestracją projektu budowlanego, a to oznacza, że inspekcja budowlana stanie się jednym z głównych aktorów na scenie procesu inwestycyjnego. Teraz jest zaledwie asystentem. Być może w przyszłym tygodniu projekt trafi do laski marszałkowskiej.
Jeśli nowo przygotowywany dokument zyska poparcie ponad połowy posłów, trafi do Senatu. Kolejnym krokiem będzie ponowna dyskusja w komisji sejmowej i głosowanie w niższej izbie parlamentu nad poprawkami senatorów. Ostatnim etapem procesu legislacyjnego jest podpis prezydenta RP.

( Autor: Szymon Sikorski 30.11.2008, cała Polska)

Bardzo ważne zapisy w prawie budowlanym

Kodeks cywilny określa zasady dla podwykonawców Pozwolenie na budowę nie będzie wymagane.
Na rynku wykonawstwa obserwuje się coraz większą profesjonalizację usług. Do budowy domu potrzebujemy już nie jednej, ale kilku ekip fachowców. Jak się z nimi umawiać, jakie umowy spisywać, by nie znaleźć się w beznadziejnej sytuacji, gdy trzeba będzie usuwać usterki, a więc znaleźć odpowiedzialnego za nie. Dziś przedstawimy zasady powierzania części obowiązków podwykonawcom.
Przyjmuje się, że wykonawca może zlecić część działań budowlanych innym firmom, czyli podwykonawcom. Jednak, jak wskazuje kodeks cywilny w art. 647 par. 1: w umowie zawartej między inwestorem a wykonawcą (generalnym wykonawcą) strony ustalają zakres robót, które wykonawca będzie realizował osobiście lub za pomocą podwykonawców.
Z zapisu tego wynika, że o każdym takim przypadku inwestor musi być poinformowany i wyrazić na to zgodę.
W przeciwnym razie takie działania ze strony wykonawcy będą niezgodne z prawem i może on zostać pociągnięty do odpowiedzialności na skutek złamania warunków umowy. Jeśli zgodzimy się na udział podwykonawcy, musimy wiedzieć, że wówczas solidarnie zarówno na nas, jak i na generalnym wykonawcy spoczywa obowiązek wypłacenia wynagrodzenia dla podwykonawcy.
Warto więc wiedzieć, jak zagadnienie to wygląda w świetle przepisów prawa. Wykonawca może zlecić część prac innej firmie. Procedurę zawiadamiania o tym fakcie nas, jako inwestorów, zawiera art. 647 par. 2, który mówi: jeżeli inwestor w terminie 14 dni od przedstawienia mu przez wykonawcę umowy z podwykonawcą lub jej projektu, wraz z częścią dokumentacji dotyczącą wykonania robót określonych w umowie lub projekcie, nie zgłosi na piśmie sprzeciwu lub zastrzeżeń, uważa się, że wyraził zgodę na zawarcie umowy. Przepis ten oparty jest o zasadę domniemanej zgody.
Warto wiedzieć, że od pewnego czasu w parlamencie trwają bardzo ważne dla inwestorów prace nad nowelizacją prawa budowlanego. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że plany przewidują m.in. wprowadzenie wykonawcy jako uczestnika procesu budowlanego.
O to, na jakim etapie znajduje się tworzenie nowego prawa i co będzie ono zawierać, zapytaliśmy posła PO Jacka Krupę:
- Projekt nowelizacji prawa budowlanego jest już mocno zaawansowany. Obecnie znajduje się na etapie uzgodnień międzyresortowych. Przewiduje on zwiększenie kompetencji i odpowiedzialności osób, które faktycznie odpowiadają za przygotowanie i prowadzenie prac budowlanych. Spowoduje to zwiększenie odpowiedzialności wykonawcy robót budowlanych. Przyczyni się to również do łatwiejszej weryfikacji obrotu i właściwego stosowania materiałów budowlanych. Zezwolenia na budowę zostaną zastąpione rejestracją projektu budowlanego, a to oznacza, że inspekcja budowlana stanie się jednym z głównych aktorów na scenie procesu inwestycyjnego. Teraz jest zaledwie asystentem. Być może w przyszłym tygodniu projekt trafi do laski marszałkowskiej.
Jeśli nowo przygotowywany dokument zyska poparcie ponad połowy posłów, trafi do Senatu. Kolejnym krokiem będzie ponowna dyskusja w komisji sejmowej i głosowanie w niższej izbie parlamentu nad poprawkami senatorów. Ostatnim etapem procesu legislacyjnego jest podpis prezydenta RP.

( Autor: Szymon Sikorski 30.11.2008, cała Polska)

Wykup mieszkań dalej tani

Sami spółdzielcy mają decydować, ile zapłacą za przekształcenie mieszkania lokatorskiego we własność. Nie zmienią się natomiast zasady przekształcenia własnościowych praw do lokalu

To na razie propozycja. Jej autorem jest Ministerstwo Infrastruktury. Obecnie intensywnie pracuje nad projektem nowej ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Za rok stracą ważność przepisy dotyczące przekształceń mieszkań lokatorskich oraz własnościowych w odrębną własność. To efekt wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 17 grudnia ub. r. Zakwestionował on konstytucyjność przepisów dotyczących wykupu tych dwóch kategorii mieszkań, ale utratę ważności odroczył do 30 grudnia 2009 r. (termin liczy się od daty publikacji wyroku w Dzienniku Ustaw, a nosi on datę 30 grudnia 2008 r.).

Więcej w dzienniku Rzeczpospolita

(rp.pl Renata Krupa-Dąbrowska 14-01-2009, ostatnia aktualizacja 14-01-2009 07:09)

Wykup mieszkań dalej tani

Sami spółdzielcy mają decydować, ile zapłacą za przekształcenie mieszkania lokatorskiego we własność. Nie zmienią się natomiast zasady przekształcenia własnościowych praw do lokalu

To na razie propozycja. Jej autorem jest Ministerstwo Infrastruktury. Obecnie intensywnie pracuje nad projektem nowej ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Za rok stracą ważność przepisy dotyczące przekształceń mieszkań lokatorskich oraz własnościowych w odrębną własność. To efekt wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 17 grudnia ub. r. Zakwestionował on konstytucyjność przepisów dotyczących wykupu tych dwóch kategorii mieszkań, ale utratę ważności odroczył do 30 grudnia 2009 r. (termin liczy się od daty publikacji wyroku w Dzienniku Ustaw, a nosi on datę 30 grudnia 2008 r.).

Więcej w dzienniku Rzeczpospolita

(rp.pl Renata Krupa-Dąbrowska 14-01-2009, ostatnia aktualizacja 14-01-2009 07:09)

Jak uniknąć płacenia podatku przy sprzedaży mieszkania

Z początkiem 2009 r. zmieniły się zasady rozliczenia dochodu ze zbycia nieruchomości. Osoby, które przeznaczą uzyskane pieniądze na zakup np. nowego mieszkania, nie zapłacą podatku dochodowego

1 stycznia 2009 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o PIT. Przewidziane w niej nowe reguły dotyczyć będą nieruchomości nabytych po tej dacie.

Uwaga! To, na jakich zasadach rozliczymy dochód ze sprzedaży nieruchomości, zależy od daty zakupu lokalu. Liczy się dzień podpisania aktu notarialnego.

Jeśli więc ktoś kupi lub otrzyma w darowiźnie mieszkanie np. w styczniu 2009 r., to bez podatku może je sprzedać nawet po upływie miesiąca, o ile spełni warunki określone w ustawie.

Aby nie płacić podatku, kup dom w Hiszpanii

By uniknąć podatku, wystarczy, że osoba sprzedająca dom lub mieszkanie przeznaczy w ciągu dwóch lat pieniądze ze sprzedaży na własne cele mieszkaniowe. Ustawa o PIT przewiduje tu wiele możliwości, m.in. zakup domu lub mieszkania, gruntu pod budowę lub prawa użytkowania wieczystego. Można też nabyć spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu lub domu jednorodzinnego albo przeznaczyć środki ze sprzedaży na rozbudowę lub remont innego lokalu.

Co ważne, nie musi to być nieruchomość położona w Polsce. Ustawa określa wyraźnie, że zwolnienie dotyczy także państw Unii Europejskiej, Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Szwajcarii. Na przewidzianych w ustawie zasadach można więc będzie kupić mieszkanie np. we Francji lub Hiszpanii, by nie płacić PIT.

Ale to nie wszystko – można też spłacić pożyczkę lub kredyt zaciągnięte wcześniej na wymienione w ustawie cele mieszkaniowe. Chodzi jednak wyłącznie o kredyt zaciągnięty przed dniem uzyskania przychodu z odpłatnego zbycia nieruchomości. Najpierw trzeba więc zaciągnąć kredyt na zakup nieruchomości, a następnie przeznaczyć na jego spłatę uzyskany ze sprzedaży zysk.

(rp.pl Monika Pogroszewska 13-01-2009, ostatnia aktualizacja 14-01-2009 07:33)

Jak uniknąć płacenia podatku przy sprzedaży mieszkania

Z początkiem 2009 r. zmieniły się zasady rozliczenia dochodu ze zbycia nieruchomości. Osoby, które przeznaczą uzyskane pieniądze na zakup np. nowego mieszkania, nie zapłacą podatku dochodowego

1 stycznia 2009 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o PIT. Przewidziane w niej nowe reguły dotyczyć będą nieruchomości nabytych po tej dacie.

Uwaga! To, na jakich zasadach rozliczymy dochód ze sprzedaży nieruchomości, zależy od daty zakupu lokalu. Liczy się dzień podpisania aktu notarialnego.

Jeśli więc ktoś kupi lub otrzyma w darowiźnie mieszkanie np. w styczniu 2009 r., to bez podatku może je sprzedać nawet po upływie miesiąca, o ile spełni warunki określone w ustawie.

Aby nie płacić podatku, kup dom w Hiszpanii

By uniknąć podatku, wystarczy, że osoba sprzedająca dom lub mieszkanie przeznaczy w ciągu dwóch lat pieniądze ze sprzedaży na własne cele mieszkaniowe. Ustawa o PIT przewiduje tu wiele możliwości, m.in. zakup domu lub mieszkania, gruntu pod budowę lub prawa użytkowania wieczystego. Można też nabyć spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu lub domu jednorodzinnego albo przeznaczyć środki ze sprzedaży na rozbudowę lub remont innego lokalu.

Co ważne, nie musi to być nieruchomość położona w Polsce. Ustawa określa wyraźnie, że zwolnienie dotyczy także państw Unii Europejskiej, Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Szwajcarii. Na przewidzianych w ustawie zasadach można więc będzie kupić mieszkanie np. we Francji lub Hiszpanii, by nie płacić PIT.

Ale to nie wszystko – można też spłacić pożyczkę lub kredyt zaciągnięte wcześniej na wymienione w ustawie cele mieszkaniowe. Chodzi jednak wyłącznie o kredyt zaciągnięty przed dniem uzyskania przychodu z odpłatnego zbycia nieruchomości. Najpierw trzeba więc zaciągnąć kredyt na zakup nieruchomości, a następnie przeznaczyć na jego spłatę uzyskany ze sprzedaży zysk.

(rp.pl Monika Pogroszewska 13-01-2009, ostatnia aktualizacja 14-01-2009 07:33)

Nie stać cię na wkład własny? Deweloper pomoże

Nie stać cię na wkład własny? Być może już niedługo deweloper pożyczy ci pieniądze, byś mógł kupić u niego mieszkanie. (money.pl 2008-12-19 08:29:40)

Jak donosi Gazeta Prawna firmy deweloperskie coraz częściej wynajmują mieszkania, których nie mogą sprzedać.

Hirny DB to pierwszy deweloper, który pożycza pieniądze na kupno mieszkania. Gdy klienta nie stać na wkład własny pożycza klientowi pieniądze, by ten mógł dostać kredyt w banku.

- Udzielamy pożyczki na 50 lat. Gdy klient spłaca kredyt bankowy, nam musi spłacać tylko odsetki od naszej pożyczki. Dopiero po spłacie całego zadłużenia w banku zaczyna się spłata rat kapitałowych naszej pożyczki - wyjaśnia w GP prezes Hirny.

- Pożyczka deweloperska jest stosunkowo tania, bo jest denominowana w szwajcarskiej walucie, a jej oprocentowanie wynosi LIBOR plus 1,5 proc. Takich warunków kredytowych nie daje dziś żaden polski bank - czytamy w dzienniku.

Nie stać cię na wkład własny? Deweloper pomoże

Nie stać cię na wkład własny? Być może już niedługo deweloper pożyczy ci pieniądze, byś mógł kupić u niego mieszkanie. (money.pl 2008-12-19 08:29:40)

Jak donosi Gazeta Prawna firmy deweloperskie coraz częściej wynajmują mieszkania, których nie mogą sprzedać.

Hirny DB to pierwszy deweloper, który pożycza pieniądze na kupno mieszkania. Gdy klienta nie stać na wkład własny pożycza klientowi pieniądze, by ten mógł dostać kredyt w banku.

- Udzielamy pożyczki na 50 lat. Gdy klient spłaca kredyt bankowy, nam musi spłacać tylko odsetki od naszej pożyczki. Dopiero po spłacie całego zadłużenia w banku zaczyna się spłata rat kapitałowych naszej pożyczki - wyjaśnia w GP prezes Hirny.

- Pożyczka deweloperska jest stosunkowo tania, bo jest denominowana w szwajcarskiej walucie, a jej oprocentowanie wynosi LIBOR plus 1,5 proc. Takich warunków kredytowych nie daje dziś żaden polski bank - czytamy w dzienniku.

Handel mieszkaniami z TBS zostanie zakazany?

Nieprecyzyjne przepisy ustawy o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego pozwalają na nielegalny handel lokalami w towarzystwach budownictwa społecznego. (IAR/money.pl 2009-01-05 07:16:32)
Gazeta Prawna zaznacza, że w ustawie brakuje uregulowań, które zakazywałyby przenoszenia praw i obowiązków wynikających z umowy partycypacji w TBS.

Prawo nie nakazuje też uzyskania od Towarzystwa zgody na dokonanie cesji praw przysługujących najemcy, a także nie ustanawia pierwszeństwa TBS do przejęcia lokalu.
Sprawą zajął się urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. Janusz Kochanowski twierdzi, że proceder handlu lokalami jest krzywdzący dla osób umieszczonych na tak zwanych listach rezerwowych.

Handel mieszkaniami z TBS zostanie zakazany?

Nieprecyzyjne przepisy ustawy o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego pozwalają na nielegalny handel lokalami w towarzystwach budownictwa społecznego. (IAR/money.pl 2009-01-05 07:16:32)
Gazeta Prawna zaznacza, że w ustawie brakuje uregulowań, które zakazywałyby przenoszenia praw i obowiązków wynikających z umowy partycypacji w TBS.

Prawo nie nakazuje też uzyskania od Towarzystwa zgody na dokonanie cesji praw przysługujących najemcy, a także nie ustanawia pierwszeństwa TBS do przejęcia lokalu.
Sprawą zajął się urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. Janusz Kochanowski twierdzi, że proceder handlu lokalami jest krzywdzący dla osób umieszczonych na tak zwanych listach rezerwowych.

Rząd pomoże właścicielom

350 mld dolarów, które pozostały z 700 mld USD finansowego pakietu pomocowego, przeznaczonego oryginalnie na wsparcie dla sektora finansowego USA, zostanie częściowo wykorzystane na pomoc dla właścicieli zadłużonych nieruchomości - poinformował Biały Dom. (pap/interia.pl Wtorek, 13 stycznia 07:20)

Dzięki temu dłużnicy banków unikną zajęcia domów przez.

Przywódca USA George W. Bush wystosował w tej sprawie do Kongresu w imieniu prezydenta-elekta Baracka Obamy formalną prośbę oraz raport aktualnej administracji.

Raport stwierdza jednak, że Biały Dom nie ma zamiaru alokować pozostałych 350 mln dolarów pozostałych w tzw. pakietu Henry'ego Paulsona, sekretarza skarbu (ministra finansów) USA.

"Przedyskutowaliśmy plany i analizy różnych programów mających ograniczyć skalę zajęć" zadłużonych domów - głosi 18-stronicowy raport, odnosząc się do rozmów pomiędzy Białym Domem a zespołem prezydenta-elekta.

Według raportu administracja Busha liczy na to, że pozostałe środki pomocowe przeznaczone będą zarówno na pomoc dla osób, którym grozi zajęcie domów, jak i na kontynuowanie przyjętych już programów ożywiania gospodarki.

Https://wgn.pl - aktualne oferty

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,3

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies