Wyszczególnienie |
XI |
XII |
XI |
XII |
I-XII |
XI |
XII |
miesiąc poprzedni = |
analogiczny okres |
przeciętna |
|||||
PRZEDSIĘBIORSTWA PRZEMYSŁOWE |
|||||||
Ogółem |
86,6* |
96,3 |
90,8* |
95,6 |
103,5 |
156,5* |
150,7 |
Górnictwo |
92,2* |
89,3 |
94,3* |
99,1 |
102,8 |
87,6* |
78,3 |
Przetwórstwo przemysłowe |
85,2* |
94,6 |
91,3* |
96,0 |
104,0 |
166,0* |
157,1 |
Wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, wodę |
103,2* |
118,4 |
84,9* |
90,9 |
98,3 |
116,7* |
138,2 |
PRZEDSIĘBIORSTWA BUDOWLANE |
|||||||
Ogółem |
79,9 |
148,3 |
105,5 |
106,1 |
112,9 |
128,3 |
190,3 |
a)Dane obejmują przedsiębiorstwa o liczbie pracujących powyżej 9 osób.
* Dane uaktualnione w stosunku do wcześniej opublikowanych.
Według wstępnych danych, produkcja sprzedana przemysłu w cenach stałych (w przedsiębiorstwach o liczbie pracujących powyżej 9 osób) była w grudniu br. o 4,4% niższa niż przed rokiem i o 3,7% mniejsza w porównaniu z listopadem br.Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym produkcja sprzedana ukształtowała się na poziomie o 7,4% niższym niż w analogicznym miesiącu ub. roku i o 2,3% niższym w porównaniu z listopadem br.
W stosunku do grudnia ub. roku spadek produkcji sprzedanej odnotowano w 20 (spośród 29) działach przemysłu m.in. w produkcji metali – o 33,7%, pojazdów samochodowych, przyczep i naczep – o 21,1%, wyrobów chemicznych – o 12,7%, w górnictwie węgla kamiennego; wydobywaniu torfu – o 11,5%, w wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę – o 10,2%, w produkcji wyrobów z pozostałych surowców niemetalicznych – o 4,8%. Wzrost produkcji sprzedanej przemysłu, w porównaniu z grudniem ub. roku, wystąpił w 9 działach m.in. w produkcji sprzętu i urządzeń radiowych, telewizyjnych i telekomunikacyjnych - o 12,2%, instrumentów medycznych, precyzyjnych optycznych, zegarów i zegarków – o 10,8%, pozostałego sprzętu transportowego – o 7,8%, artykułów spożywczych i napojów – o 6,3%, maszyn i urządzeń – o 1,6%.
W okresie styczeń-grudzień br. produkcja sprzedana przemysłu była o 3,5% wyższa w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku.
dane GUS 2009-01-20
Wyszczególnienie |
XI |
XII |
XI |
XII |
I-XII |
XI |
XII |
miesiąc poprzedni = |
analogiczny okres |
przeciętna |
|||||
PRZEDSIĘBIORSTWA PRZEMYSŁOWE |
|||||||
Ogółem |
86,6* |
96,3 |
90,8* |
95,6 |
103,5 |
156,5* |
150,7 |
Górnictwo |
92,2* |
89,3 |
94,3* |
99,1 |
102,8 |
87,6* |
78,3 |
Przetwórstwo przemysłowe |
85,2* |
94,6 |
91,3* |
96,0 |
104,0 |
166,0* |
157,1 |
Wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, wodę |
103,2* |
118,4 |
84,9* |
90,9 |
98,3 |
116,7* |
138,2 |
PRZEDSIĘBIORSTWA BUDOWLANE |
|||||||
Ogółem |
79,9 |
148,3 |
105,5 |
106,1 |
112,9 |
128,3 |
190,3 |
a)Dane obejmują przedsiębiorstwa o liczbie pracujących powyżej 9 osób.
* Dane uaktualnione w stosunku do wcześniej opublikowanych.
Według wstępnych danych, produkcja sprzedana przemysłu w cenach stałych (w przedsiębiorstwach o liczbie pracujących powyżej 9 osób) była w grudniu br. o 4,4% niższa niż przed rokiem i o 3,7% mniejsza w porównaniu z listopadem br.Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym produkcja sprzedana ukształtowała się na poziomie o 7,4% niższym niż w analogicznym miesiącu ub. roku i o 2,3% niższym w porównaniu z listopadem br.
W stosunku do grudnia ub. roku spadek produkcji sprzedanej odnotowano w 20 (spośród 29) działach przemysłu m.in. w produkcji metali – o 33,7%, pojazdów samochodowych, przyczep i naczep – o 21,1%, wyrobów chemicznych – o 12,7%, w górnictwie węgla kamiennego; wydobywaniu torfu – o 11,5%, w wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę – o 10,2%, w produkcji wyrobów z pozostałych surowców niemetalicznych – o 4,8%. Wzrost produkcji sprzedanej przemysłu, w porównaniu z grudniem ub. roku, wystąpił w 9 działach m.in. w produkcji sprzętu i urządzeń radiowych, telewizyjnych i telekomunikacyjnych - o 12,2%, instrumentów medycznych, precyzyjnych optycznych, zegarów i zegarków – o 10,8%, pozostałego sprzętu transportowego – o 7,8%, artykułów spożywczych i napojów – o 6,3%, maszyn i urządzeń – o 1,6%.
W okresie styczeń-grudzień br. produkcja sprzedana przemysłu była o 3,5% wyższa w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku.
dane GUS 2009-01-20
Ogólny klimat koniunktury w przetwórstwie przemysłowym jest w styczniu oceniany negatywnie, gorzej niż w grudniu i w analogicznym miesiącu ostatnich sześciu lat. Na nastroje przedsiębiorców wpływają bardziej pesymistyczne niż przed miesiącem oceny bieżącego portfela zamówień i produkcji. Odpowiednie prognozy są negatywne, ale nieznacznie lepsze niż w grudniu. Utrzymują się niekorzystne oceny bieżące i przewidywania dotyczące sytuacji finansowej przedsiębiorstw.
Oceny ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie są w styczniu negatywne, gorsze niż w grudniu i w analogicznym miesiącu ostatnich czterech lat. Spowodowane jest to pogorszeniem ocen dotyczących bieżącego i przyszłego portfela zamówień, produkcji budowlano-montażowej oraz sytuacji finansowej badanych przedsiębiorstw.
Ogólny klimat koniunktury w handlu detalicznym w styczniu oceniany jest nieco mniej pesymistycznie niż w grudniu, choć gorzej niż w analogicznym miesiącu dwóch lat. Wpływają na to pozytywne oceny bieżącej sprzedaży i mniej pesymistyczne oceny sytuacji finansowej przedsiębiorstw. Prognozy sprzedaży są znacznie gorsze od formułowanych przed miesiącem, utrzymują się pesymistyczne przewidywania dotyczące sytuacji finansowej przedsiębiorstw.
W styczniu w większości badanych grup przedsiębiorstw usługowych1 koniunktura oceniana jest gorzej niż w poprzednim miesiącu. Tylko jednostki z sekcji opieka zdrowotna i pomoc społeczna oraz pozostała działalność usługowa zgłaszają opinie nieco lepsze od prezentowanych w grudniu ubiegłego roku. Najkorzystniejsze, mimo pogorszenia, oceny koniunktury sygnalizują firmy z sekcji działalność finansowa i ubezpieczeniowa, najgorsze – jednostki z sekcji transport i gospodarka magazynowa.
UWAGA: Wyniki badań koniunktury gospodarczej prezentowane są według klasyfikacji PKD 2007.
Ogólny klimat koniunktury w przetwórstwie przemysłowym jest w styczniu oceniany negatywnie, gorzej niż w grudniu i w analogicznym miesiącu ostatnich sześciu lat. Na nastroje przedsiębiorców wpływają bardziej pesymistyczne niż przed miesiącem oceny bieżącego portfela zamówień i produkcji. Odpowiednie prognozy są negatywne, ale nieznacznie lepsze niż w grudniu. Utrzymują się niekorzystne oceny bieżące i przewidywania dotyczące sytuacji finansowej przedsiębiorstw.
Oceny ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie są w styczniu negatywne, gorsze niż w grudniu i w analogicznym miesiącu ostatnich czterech lat. Spowodowane jest to pogorszeniem ocen dotyczących bieżącego i przyszłego portfela zamówień, produkcji budowlano-montażowej oraz sytuacji finansowej badanych przedsiębiorstw.
Ogólny klimat koniunktury w handlu detalicznym w styczniu oceniany jest nieco mniej pesymistycznie niż w grudniu, choć gorzej niż w analogicznym miesiącu dwóch lat. Wpływają na to pozytywne oceny bieżącej sprzedaży i mniej pesymistyczne oceny sytuacji finansowej przedsiębiorstw. Prognozy sprzedaży są znacznie gorsze od formułowanych przed miesiącem, utrzymują się pesymistyczne przewidywania dotyczące sytuacji finansowej przedsiębiorstw.
W styczniu w większości badanych grup przedsiębiorstw usługowych1 koniunktura oceniana jest gorzej niż w poprzednim miesiącu. Tylko jednostki z sekcji opieka zdrowotna i pomoc społeczna oraz pozostała działalność usługowa zgłaszają opinie nieco lepsze od prezentowanych w grudniu ubiegłego roku. Najkorzystniejsze, mimo pogorszenia, oceny koniunktury sygnalizują firmy z sekcji działalność finansowa i ubezpieczeniowa, najgorsze – jednostki z sekcji transport i gospodarka magazynowa.
UWAGA: Wyniki badań koniunktury gospodarczej prezentowane są według klasyfikacji PKD 2007.
- Zakładana wartość robót wykonywanych przez Budimex Dromex SA i Ferrovial Agroman SA wynosi 6.728 mln PLN netto. (...) Budimex Dromex SA i Ferrovial Agroman SA będą wspólnie realizować kontrakt w udziałach (50 proc./ 50 proc.) w oparciu o umowę cywilno-prawną lub inną formę prawną - napisano w komunikacie.
W komunikacie podano, że termin wykonania całości robót określono na 60 miesięcy od daty zawarcia umowy koncesyjnej przez Autostradę Południe SA.
money.pl 2009-01-23 15:53:04
- Zakładana wartość robót wykonywanych przez Budimex Dromex SA i Ferrovial Agroman SA wynosi 6.728 mln PLN netto. (...) Budimex Dromex SA i Ferrovial Agroman SA będą wspólnie realizować kontrakt w udziałach (50 proc./ 50 proc.) w oparciu o umowę cywilno-prawną lub inną formę prawną - napisano w komunikacie.
W komunikacie podano, że termin wykonania całości robót określono na 60 miesięcy od daty zawarcia umowy koncesyjnej przez Autostradę Południe SA.
money.pl 2009-01-23 15:53:04
Jego zdaniem, państwo mogłoby także pomagać klientom nie spłacającym regularnie swoich kredytów, dopłacając im np. 30 proc. raty.
- Jeżeli klient uzyska 20 proc. wkładu na mieszkanie i uzyska to w formie pożyczki rządowej z odroczoną płatnością, to szybciej znajdzie bank, który sfinansuje te 80 proc., a w momencie kupowania mieszkania przychody podatkowe i różne pozostałe pozytywne elementy budżetowi zwracają te pieniądze. Więc wtedy budujemy rynek konsumenta i wspieramy utrzymanie dobrej koniunktury - powiedział Pawlak w wywiadzie dla TVN CNBC Biznes.
Minister gospodarki wyjaśnił, że przykładem do naśladowania mogą być rozwiązania sprawdzone w USA, gdzie klienci mają naprawdę wielkie kłopoty ze spłatami rat kredytów. Uważa jednak, że lepsza jest pomoc udzielana kredytobiorcy niż bezpośrednio instytucjom finansowym.
- Pomoc, np. w wysokości 30 proc. raty, może się okazać dla tego konsumenta wybawieniem, a równocześnie nie prowadzi do kłopotów banku i jest znacznie tańsza niż zasypanie całości tych kredytów, które w przypadku niewypłacalności klienta dla banku stanowią sporą stratę - tłumaczył Pawlak.
Wicepremier wyjaśnił, że rozmawia obecnie o tym z odpowiednimi ministrami m. in. finansów i pracy.
Propozycja ministra gospodarki wychodzi na przeciw oczekiwaniom instytucji finansowych, w których imieniu wystąpił we wtorek Związek Banków Polskich. Jego prezes Krzysztof Pietraszkiewicz zaapelował o poprawę dostępu do źródeł finansowania dla sektora bankowego oraz rozłożenie rosnącego ryzyka związanego z udzielaniem kredytów na inne instytucje.
money.pl 2009-01-22 11:16:12
Jego zdaniem, państwo mogłoby także pomagać klientom nie spłacającym regularnie swoich kredytów, dopłacając im np. 30 proc. raty.
- Jeżeli klient uzyska 20 proc. wkładu na mieszkanie i uzyska to w formie pożyczki rządowej z odroczoną płatnością, to szybciej znajdzie bank, który sfinansuje te 80 proc., a w momencie kupowania mieszkania przychody podatkowe i różne pozostałe pozytywne elementy budżetowi zwracają te pieniądze. Więc wtedy budujemy rynek konsumenta i wspieramy utrzymanie dobrej koniunktury - powiedział Pawlak w wywiadzie dla TVN CNBC Biznes.
Minister gospodarki wyjaśnił, że przykładem do naśladowania mogą być rozwiązania sprawdzone w USA, gdzie klienci mają naprawdę wielkie kłopoty ze spłatami rat kredytów. Uważa jednak, że lepsza jest pomoc udzielana kredytobiorcy niż bezpośrednio instytucjom finansowym.
- Pomoc, np. w wysokości 30 proc. raty, może się okazać dla tego konsumenta wybawieniem, a równocześnie nie prowadzi do kłopotów banku i jest znacznie tańsza niż zasypanie całości tych kredytów, które w przypadku niewypłacalności klienta dla banku stanowią sporą stratę - tłumaczył Pawlak.
Wicepremier wyjaśnił, że rozmawia obecnie o tym z odpowiednimi ministrami m. in. finansów i pracy.
Propozycja ministra gospodarki wychodzi na przeciw oczekiwaniom instytucji finansowych, w których imieniu wystąpił we wtorek Związek Banków Polskich. Jego prezes Krzysztof Pietraszkiewicz zaapelował o poprawę dostępu do źródeł finansowania dla sektora bankowego oraz rozłożenie rosnącego ryzyka związanego z udzielaniem kredytów na inne instytucje.
money.pl 2009-01-22 11:16:12
Jak donosi serwis BBC, który powołuje się na dane brytyjskiego nadzoru finansowego między lipcem a wrześniem domy straciło 13 tys. 161 osób, których nie było stać na spłacanie kredytów hipotecznych. To o 92 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem roku 2007.
Zdaniem ekspertów w tym roku może być jeszcze gorzej. Liczba osób zalegających ze spłatami rat powyżej trzech miesięcy może osiągnąć pół miliona.
To nie jedyna zła wiadomość z rynku nieruchomości. Według ostatnio opublikowanych danych wysokość kredytów udzielanych przez banki w 2008 roku była o 30 proc. niższa od tej z roku 2007. To najgorszy wynik od 2002 roku.
money.pl 2009-01-23 06:26:27
Jak donosi serwis BBC, który powołuje się na dane brytyjskiego nadzoru finansowego między lipcem a wrześniem domy straciło 13 tys. 161 osób, których nie było stać na spłacanie kredytów hipotecznych. To o 92 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem roku 2007.
Zdaniem ekspertów w tym roku może być jeszcze gorzej. Liczba osób zalegających ze spłatami rat powyżej trzech miesięcy może osiągnąć pół miliona.
To nie jedyna zła wiadomość z rynku nieruchomości. Według ostatnio opublikowanych danych wysokość kredytów udzielanych przez banki w 2008 roku była o 30 proc. niższa od tej z roku 2007. To najgorszy wynik od 2002 roku.
money.pl 2009-01-23 06:26:27
2009 r. największą popularnością będą się cieszyły mieszkania na rynku wtórnym - taki obraz mieszkaniowych zakupów w tym roku wyłania się z najnowszej edycji raportu Polski Rynek Mieszkaniowy - Popyt i preferencje nabywców firmy Nowy Adres S.A.
Raczej mieszkania, raczej na wtórnym
Mimo niedawnych zawirowań na rynkach finansowych i pojawienia się ograniczeń w udzielaniu kredytów hipotecznych, deklarowany popyt na nieruchomości mieszkaniowe zmalał tylko nieznacznie.
W 2009 r. operacje na rynku mieszkaniowym (kupno lub budowa domu, zakup mieszkania, działki, apartamentu wakacyjnego) planuje prawie 7 proc. mieszkańców największych miast. Rok temu taki zamiar deklarowało tylko o jeden procent więcej.
Największą popularnością będą cieszyć się mieszkania na rynku wtórnym - na taką inwestycję wskazuje aż 41 proc. osób, które planują nieruchomościowe zakupy w tym roku. Po nowe mieszkanie do dewelopera zgłosi się dalszych 20 proc., a działkę pod budowę domu zamierza kupić 15 proc.
W przeciwieństwie do poprzednich lat, samodzielnie wybudować dom metodą gospodarczą planuje tylko 6 proc. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że zagospodarowano już większość niedrogich i dobrze zlokalizowanych działek budowlanych, a ceny pozostałych osiągnęły taki poziom, że po ich zakupie budowę domu trzeba odłożyć na przyszłość z powodów finansowych.
Małe wciąż piękne
Polacy wciąż pozostają niewymagający, jeśli chodzi o powierzchnię mieszkalną mieszkań i domów. Osoby planujące w 2009 roku zakup mieszkania będą szukać głównie lokali o powierzchni od 41 do 60 m kw. (46 proc. wskazań i tylko 14 proc. dla lokali większych niż 70 m kw.).
Forsowane przez deweloperów wysokie wieże mieszkalne raczej się nie sprawdzą - Polacy najlepiej czują się w mieszkaniach położonych maksymalnie na piątej kondygnacji. Powyżej tego poziomu mieszkania kupi w tym roku tylko 6 proc. planujących taką transakcję.
Jeśli chodzi o zakup lub budowę domów, jesteśmy wyjątkowo konsekwentni - podobnie jak ubiegłych latach, w tym roku największą popularnością będą cieszyć się domy o powierzchni do 150 m kw., zlokalizowane na działkach o powierzchni ok. 1000 m kw. Naszym największym marzeniem wciąż pozostaje dom wolnostojący - wśród osób, które w najbliższych 12 miesiącach zakupią lub rozpoczną budowę własnego domu, aż 77 proc. wybrało dom wolnostojący. Bliźniaki dostały zaledwie 3 proc. wskazań, a segmenty - 4 proc.
Cienka czerwona linia - 6500 zł
Mniejsza sprzedaż w biurach deweloperów i pośredników w obrocie nieruchomościami bierze się głównie z faktu, że klienci wstrzymują się z zakupem, czekając na dalsze spadki cen. Za akceptowalną cenę za metr kwadratowy mieszkania w dużych miastach w Polsce uważa się 6500 zł.
W skali całego kraju na kwoty mniejsze od tego poziomu wskazuje 43 proc. osób planujących w tym roku mieszkaniowe zakupy. Najwięcej ich mieszka w Trójmieście - więcej niż 6,5 tys. zł za m kw. jest tam w stanie zapłacić tylko 13 proc. zainteresowanych kupnem. Wracając do skali ogólnopolskiej, tylko co piąty z tegorocznych nabywców jest w stanie zaakceptować wyższą cenę. Większość z tych osób mieszka w Warszawie, gdzie maksymalna akceptowalna dla większości cena za m kw. jest wyższa i wynosi 8000 zł - maksymalnie taką kwotę planuje wydawać prawie co drugi warszawiak lub warszawianka, którzy w tym roku zakupią mieszkanie w stolicy.
Nie taki kryzys straszny, jak go malują
Głośny w mediach kryzys na rynku kredytów hipotecznych zdaje się mieć mniejszy wpływ na tegorocznych nabywców nieruchomości, niż się powszechnie uważa. W 2008 r. zakup lub budowę nieruchomości finansowaliśmy z kredytu (53 proc. wskazań), i z oszczędności (54 proc.), lub ze sprzedaży starego mieszkania lub domu i dzięki pomocy rodziny (po 14 proc. wskazań) czy z pieniędzy zarobionych za granicą (9 proc.).
Kredyty były tanie i łatwo dostępne - aż 30 proc. zakupionych w 2008 r. nieruchomości zakupiono za pomocą kredytu na 80-100 proc. W 40 proc. przypadków wskaźnik wyniósł 30-80 proc. W tym roku z kredytu zamierza skorzystać tylko 48 proc. kupujących, za to z oszczędności - aż 62 proc. z nich. Tylko 17 proc. kupujących będzie się ubiegać o kredyt na 80-100 proc. wartości inwestycji.
Polacy wcale nie zamierzają rezygnować z własnych mieszkań i domów - sięgają po zaoszczędzone środki, które w poprzednich latach pracowały na spłatę kredytów.
Obostrzenia banków przy udzielaniu kredytów uderzyły w najgorzej zarabiających, ale sytuacja zaczyna powoli się normalizować. Po latach ciągłych wzrostów cen mieszkań nastał czas dla kupujących. Mogą przebierać w ofertach, negocjować rabaty lub po prostu czekać, aż sprzedający obniży cenę do satysfakcjonującego ich poziomu. W tej chwili jest najlepszy czas na kupienie dobrej nieruchomości, ponieważ wskaźnik ceny do jakości jest wyjątkowo korzystny. W niedługim czasie najlepsze mieszkania znikną z rynku. Do wyboru pozostaną te gorsze, być może jeszcze nieco tańsze niż obecnie.
- Z badań Nowego Adresu wynika, że zbliżamy się do momentu, kiedy ceny w niektórych segmentach rynku obniżą się do poziomu absolutnie akceptowanego przez kupujących. Należy zatem się spodziewać, że kupujący na wiosnę rozpoczną swoje inwestycje. - komentuje wyniki raportu Katarzyna Cyprynowska, prezes zarządu firmy Nowy Adres S.A. i współautorka badań.
mmoney.pl 2009-01-23 09:57:10
2009 r. największą popularnością będą się cieszyły mieszkania na rynku wtórnym - taki obraz mieszkaniowych zakupów w tym roku wyłania się z najnowszej edycji raportu Polski Rynek Mieszkaniowy - Popyt i preferencje nabywców firmy Nowy Adres S.A.
Raczej mieszkania, raczej na wtórnym
Mimo niedawnych zawirowań na rynkach finansowych i pojawienia się ograniczeń w udzielaniu kredytów hipotecznych, deklarowany popyt na nieruchomości mieszkaniowe zmalał tylko nieznacznie.
W 2009 r. operacje na rynku mieszkaniowym (kupno lub budowa domu, zakup mieszkania, działki, apartamentu wakacyjnego) planuje prawie 7 proc. mieszkańców największych miast. Rok temu taki zamiar deklarowało tylko o jeden procent więcej.
Największą popularnością będą cieszyć się mieszkania na rynku wtórnym - na taką inwestycję wskazuje aż 41 proc. osób, które planują nieruchomościowe zakupy w tym roku. Po nowe mieszkanie do dewelopera zgłosi się dalszych 20 proc., a działkę pod budowę domu zamierza kupić 15 proc.
W przeciwieństwie do poprzednich lat, samodzielnie wybudować dom metodą gospodarczą planuje tylko 6 proc. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że zagospodarowano już większość niedrogich i dobrze zlokalizowanych działek budowlanych, a ceny pozostałych osiągnęły taki poziom, że po ich zakupie budowę domu trzeba odłożyć na przyszłość z powodów finansowych.
Małe wciąż piękne
Polacy wciąż pozostają niewymagający, jeśli chodzi o powierzchnię mieszkalną mieszkań i domów. Osoby planujące w 2009 roku zakup mieszkania będą szukać głównie lokali o powierzchni od 41 do 60 m kw. (46 proc. wskazań i tylko 14 proc. dla lokali większych niż 70 m kw.).
Forsowane przez deweloperów wysokie wieże mieszkalne raczej się nie sprawdzą - Polacy najlepiej czują się w mieszkaniach położonych maksymalnie na piątej kondygnacji. Powyżej tego poziomu mieszkania kupi w tym roku tylko 6 proc. planujących taką transakcję.
Jeśli chodzi o zakup lub budowę domów, jesteśmy wyjątkowo konsekwentni - podobnie jak ubiegłych latach, w tym roku największą popularnością będą cieszyć się domy o powierzchni do 150 m kw., zlokalizowane na działkach o powierzchni ok. 1000 m kw. Naszym największym marzeniem wciąż pozostaje dom wolnostojący - wśród osób, które w najbliższych 12 miesiącach zakupią lub rozpoczną budowę własnego domu, aż 77 proc. wybrało dom wolnostojący. Bliźniaki dostały zaledwie 3 proc. wskazań, a segmenty - 4 proc.
Cienka czerwona linia - 6500 zł
Mniejsza sprzedaż w biurach deweloperów i pośredników w obrocie nieruchomościami bierze się głównie z faktu, że klienci wstrzymują się z zakupem, czekając na dalsze spadki cen. Za akceptowalną cenę za metr kwadratowy mieszkania w dużych miastach w Polsce uważa się 6500 zł.
W skali całego kraju na kwoty mniejsze od tego poziomu wskazuje 43 proc. osób planujących w tym roku mieszkaniowe zakupy. Najwięcej ich mieszka w Trójmieście - więcej niż 6,5 tys. zł za m kw. jest tam w stanie zapłacić tylko 13 proc. zainteresowanych kupnem. Wracając do skali ogólnopolskiej, tylko co piąty z tegorocznych nabywców jest w stanie zaakceptować wyższą cenę. Większość z tych osób mieszka w Warszawie, gdzie maksymalna akceptowalna dla większości cena za m kw. jest wyższa i wynosi 8000 zł - maksymalnie taką kwotę planuje wydawać prawie co drugi warszawiak lub warszawianka, którzy w tym roku zakupią mieszkanie w stolicy.
Nie taki kryzys straszny, jak go malują
Głośny w mediach kryzys na rynku kredytów hipotecznych zdaje się mieć mniejszy wpływ na tegorocznych nabywców nieruchomości, niż się powszechnie uważa. W 2008 r. zakup lub budowę nieruchomości finansowaliśmy z kredytu (53 proc. wskazań), i z oszczędności (54 proc.), lub ze sprzedaży starego mieszkania lub domu i dzięki pomocy rodziny (po 14 proc. wskazań) czy z pieniędzy zarobionych za granicą (9 proc.).
Kredyty były tanie i łatwo dostępne - aż 30 proc. zakupionych w 2008 r. nieruchomości zakupiono za pomocą kredytu na 80-100 proc. W 40 proc. przypadków wskaźnik wyniósł 30-80 proc. W tym roku z kredytu zamierza skorzystać tylko 48 proc. kupujących, za to z oszczędności - aż 62 proc. z nich. Tylko 17 proc. kupujących będzie się ubiegać o kredyt na 80-100 proc. wartości inwestycji.
Polacy wcale nie zamierzają rezygnować z własnych mieszkań i domów - sięgają po zaoszczędzone środki, które w poprzednich latach pracowały na spłatę kredytów.
Obostrzenia banków przy udzielaniu kredytów uderzyły w najgorzej zarabiających, ale sytuacja zaczyna powoli się normalizować. Po latach ciągłych wzrostów cen mieszkań nastał czas dla kupujących. Mogą przebierać w ofertach, negocjować rabaty lub po prostu czekać, aż sprzedający obniży cenę do satysfakcjonującego ich poziomu. W tej chwili jest najlepszy czas na kupienie dobrej nieruchomości, ponieważ wskaźnik ceny do jakości jest wyjątkowo korzystny. W niedługim czasie najlepsze mieszkania znikną z rynku. Do wyboru pozostaną te gorsze, być może jeszcze nieco tańsze niż obecnie.
- Z badań Nowego Adresu wynika, że zbliżamy się do momentu, kiedy ceny w niektórych segmentach rynku obniżą się do poziomu absolutnie akceptowanego przez kupujących. Należy zatem się spodziewać, że kupujący na wiosnę rozpoczną swoje inwestycje. - komentuje wyniki raportu Katarzyna Cyprynowska, prezes zarządu firmy Nowy Adres S.A. i współautorka badań.
mmoney.pl 2009-01-23 09:57:10
Jak mówi Schroeder, spadające ceny surowców takich jak stal, aluminium i miedź sprawiają, że takie prośby o obniżkę ceny zdarzają się codziennie, ale nie zawsze są możliwe.
W tym konkretnym przypadku, dodaje, materiały stanowiły tylko 10-20 proc. kosztów. Ale klient miał rację, że poprosił o rabat, skoro cena drewna spadła o 2 proc., stali o 9 proc., a miedzi o 11 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, zgodnie z danymi z Amerykańskiego Instytutu Architektów.
Podczas gdy ceny przebudowy domu nie spadają tak szybko jak, powiedzmy, ceny samych domów czy papierów wartościowych (których ceny na wielu rynkach spadły o połowę), niektóre koszty zmniejszają się o tyle, że pewne projekty - jeśli rozmiar i wymagania co do materiałów są odpowiednie - stają się coraz bardziej przystępne.
Wyobraź sobie coś prostego, jak na przykład przebudowa łazienki. Oczywiście, wiąże się to z pracami hydraulicznymi, ale ponieważ spada cena miedzi - a co za tym idzie i miedzianych rur- zmniejszą się też koszty hydrauliki. Jednak to, na czym naprawdę można zaoszczędzić pieniądze, to blaty kuchenne, szczególnie te wykonane z granitu.
- Kiedy sytuacja na rynku była dobra, każdy zajął się robieniem blatów kuchennych, ponieważ ich produkcja była bardzo łatwa - mówi Schroeder. - Na typowej kuchni można teraz zaoszczędzić od 600 do 1000 dolarów.
Za dużo materiałów, za mało kupców
Jedną z przyczyn spadku cen materiałów jest nadmierna produkcja. Zgodnie z danymi Narodowego Stowarzyszenia Budowniczych Domów (NAHB), w 2005 roku w budowie było 2 miliony domów.
Jednak do 2008 roku liczba ta spadła do 625 000. Każdy z tych domów potrzebował rur, dachów, drzwi i stalowych belek, a zyski producentów rosły wraz z rozwijającym się przemysłem budowlanym. Także wysokiej klasy przebudowy stawały się coraz bardziej popularne.
- Tym, co jak się wydaje napędzało ten wzrost, były zyskujące uznanie wysokiej jakości projekty, mające na celu podniesienie wartości domów - twierdzi Kermit Baker, główny ekonomista Amerykańskiego Instytutu Architektów.
Kiedy ich zabrakło, zostało sporo materiałów, sprzedawanych po niższych cenach, spowodowanych w zmniejszonym popytem. I to jest druga przyczyna tego, że projekty są dostępne dla większej liczby ludzi: zgodnie z danymi NAHB aktywność w sektorze przebudowy domów zmalała o 44 proc. od 2005 roku.
Oznacza to, że coraz więcej przedsiębiorców budowlanych rywalizuje o coraz mniejszą liczbę zleceń, a klienci skupiają się na tym, co wymaga naprawy, a nie na tym, co chcieliby upiększyć.
- Można by się spodziewać, że ludzie staną się bardziej oszczędni i będą wydawać mniej pieniędzy na przeróbki - twierdzi Natalia Siniavskaia, starsza ekonomistka w Narodowym Stowarzyszeniu Budowniczych Domów. - Jeśli nie muszą ich robić od razu, odłożą je na później.
Forbes.pl
interia.pl Poniedziałek, 26 stycznia (06:00)
Jak mówi Schroeder, spadające ceny surowców takich jak stal, aluminium i miedź sprawiają, że takie prośby o obniżkę ceny zdarzają się codziennie, ale nie zawsze są możliwe.
W tym konkretnym przypadku, dodaje, materiały stanowiły tylko 10-20 proc. kosztów. Ale klient miał rację, że poprosił o rabat, skoro cena drewna spadła o 2 proc., stali o 9 proc., a miedzi o 11 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, zgodnie z danymi z Amerykańskiego Instytutu Architektów.
Podczas gdy ceny przebudowy domu nie spadają tak szybko jak, powiedzmy, ceny samych domów czy papierów wartościowych (których ceny na wielu rynkach spadły o połowę), niektóre koszty zmniejszają się o tyle, że pewne projekty - jeśli rozmiar i wymagania co do materiałów są odpowiednie - stają się coraz bardziej przystępne.
Wyobraź sobie coś prostego, jak na przykład przebudowa łazienki. Oczywiście, wiąże się to z pracami hydraulicznymi, ale ponieważ spada cena miedzi - a co za tym idzie i miedzianych rur- zmniejszą się też koszty hydrauliki. Jednak to, na czym naprawdę można zaoszczędzić pieniądze, to blaty kuchenne, szczególnie te wykonane z granitu.
- Kiedy sytuacja na rynku była dobra, każdy zajął się robieniem blatów kuchennych, ponieważ ich produkcja była bardzo łatwa - mówi Schroeder. - Na typowej kuchni można teraz zaoszczędzić od 600 do 1000 dolarów.
Za dużo materiałów, za mało kupców
Jedną z przyczyn spadku cen materiałów jest nadmierna produkcja. Zgodnie z danymi Narodowego Stowarzyszenia Budowniczych Domów (NAHB), w 2005 roku w budowie było 2 miliony domów.
Jednak do 2008 roku liczba ta spadła do 625 000. Każdy z tych domów potrzebował rur, dachów, drzwi i stalowych belek, a zyski producentów rosły wraz z rozwijającym się przemysłem budowlanym. Także wysokiej klasy przebudowy stawały się coraz bardziej popularne.
- Tym, co jak się wydaje napędzało ten wzrost, były zyskujące uznanie wysokiej jakości projekty, mające na celu podniesienie wartości domów - twierdzi Kermit Baker, główny ekonomista Amerykańskiego Instytutu Architektów.
Kiedy ich zabrakło, zostało sporo materiałów, sprzedawanych po niższych cenach, spowodowanych w zmniejszonym popytem. I to jest druga przyczyna tego, że projekty są dostępne dla większej liczby ludzi: zgodnie z danymi NAHB aktywność w sektorze przebudowy domów zmalała o 44 proc. od 2005 roku.
Oznacza to, że coraz więcej przedsiębiorców budowlanych rywalizuje o coraz mniejszą liczbę zleceń, a klienci skupiają się na tym, co wymaga naprawy, a nie na tym, co chcieliby upiększyć.
- Można by się spodziewać, że ludzie staną się bardziej oszczędni i będą wydawać mniej pieniędzy na przeróbki - twierdzi Natalia Siniavskaia, starsza ekonomistka w Narodowym Stowarzyszeniu Budowniczych Domów. - Jeśli nie muszą ich robić od razu, odłożą je na później.
Forbes.pl
interia.pl Poniedziałek, 26 stycznia (06:00)
Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu. Niektórym zdaje się nawet, że mieszkania społeczno-czynszowe przeznaczone są dla osób niezamożnych. Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy czynszu regulowanego na poziomie 4% wartości odtworzenia powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody.
Skala budowania lokali mieszkalnych i ich eksploatacja na zasadzie wynajmu jest bardzo niewielka. Potwierdzają to dane Głównego Urzędu Statystycznego. Według nich mieszkania w budynkach TBS-ów stanowiły w 2007 roku zaledwie 1 proc. zasobów mieszkaniowych w Polsce. Najwięcej mieszkań społeczno-czynszowych (2,5 proc.) znajdowało się w województwie zachodniopomorskim, najmniej (0,5 proc.) w województwach podkarpackim i świętokrzyskim.
Sytuacja, z jaką mamy do czynienia od kilku lat na polskim rynku nieruchomości mieszkaniowych, spowodowała, że tak chętnie kupowane mieszkania rynkowe, dla wielu osób stały się z czasem niedostępne. Dla wielu osób alternatywą jest więc wynajem rynkowego lokalu mieszkalnego, którego ceny w obliczu rosnącego popytu szybko wzrastają, w szczególności w dużych miastach. To w nich powinny rozwijać się TBS-y, rozszerzając tym samym ofertę mieszkaniową.
Okazuje się jednak, że rozwój tej formy realizacji potrzeb mieszkaniowych napotyka na różne bariery (m.in. brak środków do finansowania mieszkań, niedostateczna ilość uzbrojonych terenów i wysoka cena gruntów). Do tego dochodzą niedoprecyzowane przepisy, które pozwalają na głośny ostatnio proceder handlu lokalami TBS-ów, ograniczając w ten sposób dostęp do nich osobom, które czekają w kolejce od dłuższego czasu. Pomysł z mieszkaniami społeczno-czynszowymi bez wątpienia jest dobry, ale jak to często bywa, nie do końca przemyślany i dostosowany do polskich realiów. A pojawiające się kontrowersyjne informacje dodatkowo psują ogólny wizerunek Towarzystw Budownictwa Społecznego i zmniejszają zaufanie do nich.
Małgorzata Kędzierska
interia.pl
Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu. Niektórym zdaje się nawet, że mieszkania społeczno-czynszowe przeznaczone są dla osób niezamożnych. Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy czynszu regulowanego na poziomie 4% wartości odtworzenia powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody.
Skala budowania lokali mieszkalnych i ich eksploatacja na zasadzie wynajmu jest bardzo niewielka. Potwierdzają to dane Głównego Urzędu Statystycznego. Według nich mieszkania w budynkach TBS-ów stanowiły w 2007 roku zaledwie 1 proc. zasobów mieszkaniowych w Polsce. Najwięcej mieszkań społeczno-czynszowych (2,5 proc.) znajdowało się w województwie zachodniopomorskim, najmniej (0,5 proc.) w województwach podkarpackim i świętokrzyskim.
Sytuacja, z jaką mamy do czynienia od kilku lat na polskim rynku nieruchomości mieszkaniowych, spowodowała, że tak chętnie kupowane mieszkania rynkowe, dla wielu osób stały się z czasem niedostępne. Dla wielu osób alternatywą jest więc wynajem rynkowego lokalu mieszkalnego, którego ceny w obliczu rosnącego popytu szybko wzrastają, w szczególności w dużych miastach. To w nich powinny rozwijać się TBS-y, rozszerzając tym samym ofertę mieszkaniową.
Okazuje się jednak, że rozwój tej formy realizacji potrzeb mieszkaniowych napotyka na różne bariery (m.in. brak środków do finansowania mieszkań, niedostateczna ilość uzbrojonych terenów i wysoka cena gruntów). Do tego dochodzą niedoprecyzowane przepisy, które pozwalają na głośny ostatnio proceder handlu lokalami TBS-ów, ograniczając w ten sposób dostęp do nich osobom, które czekają w kolejce od dłuższego czasu. Pomysł z mieszkaniami społeczno-czynszowymi bez wątpienia jest dobry, ale jak to często bywa, nie do końca przemyślany i dostosowany do polskich realiów. A pojawiające się kontrowersyjne informacje dodatkowo psują ogólny wizerunek Towarzystw Budownictwa Społecznego i zmniejszają zaufanie do nich.
Małgorzata Kędzierska
interia.pl
W centrum Poznania, w sąsiedztwie Starego Rynku, powstaje luksusowy apartamentowiec, którego inwestorem jest konsorcjum firm HMG International Development oraz AKMMK Development. Kiedy na przełomie maja i czerwca 2008 roku inwestor rozpoczynał budowę nie przypuszczał, że kilka miesięcy później rynki finansowe oszaleją, a rynek nieruchomości będzie zagrożony. Problemy niektórych deweloperów, którzy nie byli w stanie dokończyć inwestycji, nie wróżyły najlepiej dla całej branży budowlanej. Jednak okazuje się, że są również tacy, dla których słowo kryzys jest obce. - Fakt, że w dobie załamania rynku finansowego, który w znacznym stopniu dotyka deweloperów, udało nam się skończyć ten etap prac przed zaplanowanym terminem, uważamy za nasz sukces - mówi Amit Mor, dyrektor do spraw marketingu Ellite Garbary Residence. - To między innymi dobra współpraca z głównym wykonawcą - firmą Eiffage Budownictwo Mitex - sprawia, że prace postępują tak szybko - dodaje.
Dzięki sprawnej budowie widoczne są już doskonale zmiany, jakie wniesie inwestycja Elite Garbary Residence w tej części Poznania. Projekt elewacji budynku realizuje koncepcję apartamentowca o wysokim standardzie poprzez wprowadzenie szlachetnych materiałów wykończeniowych - kamienia, stali nierdzewnej, drewna egzotycznego oraz przeszklonych fasad i boniowanych szlachetnych tynków z dopracowanym detalem gzymsów. W zamierzeniu wykonawcy takie rozwiązania pozwolą zachować historyczny charakter miejsca inwestycji, oddalonej zaledwie 200 metrów od Starego Rynku.
źródło: interia.pl
W centrum Poznania, w sąsiedztwie Starego Rynku, powstaje luksusowy apartamentowiec, którego inwestorem jest konsorcjum firm HMG International Development oraz AKMMK Development. Kiedy na przełomie maja i czerwca 2008 roku inwestor rozpoczynał budowę nie przypuszczał, że kilka miesięcy później rynki finansowe oszaleją, a rynek nieruchomości będzie zagrożony. Problemy niektórych deweloperów, którzy nie byli w stanie dokończyć inwestycji, nie wróżyły najlepiej dla całej branży budowlanej. Jednak okazuje się, że są również tacy, dla których słowo kryzys jest obce. - Fakt, że w dobie załamania rynku finansowego, który w znacznym stopniu dotyka deweloperów, udało nam się skończyć ten etap prac przed zaplanowanym terminem, uważamy za nasz sukces - mówi Amit Mor, dyrektor do spraw marketingu Ellite Garbary Residence. - To między innymi dobra współpraca z głównym wykonawcą - firmą Eiffage Budownictwo Mitex - sprawia, że prace postępują tak szybko - dodaje.
Dzięki sprawnej budowie widoczne są już doskonale zmiany, jakie wniesie inwestycja Elite Garbary Residence w tej części Poznania. Projekt elewacji budynku realizuje koncepcję apartamentowca o wysokim standardzie poprzez wprowadzenie szlachetnych materiałów wykończeniowych - kamienia, stali nierdzewnej, drewna egzotycznego oraz przeszklonych fasad i boniowanych szlachetnych tynków z dopracowanym detalem gzymsów. W zamierzeniu wykonawcy takie rozwiązania pozwolą zachować historyczny charakter miejsca inwestycji, oddalonej zaledwie 200 metrów od Starego Rynku.
źródło: interia.pl
Ponieważ żyjemy w globalnej wiosce, kryzys w jednej branży bardzo często przenosi się na inne sektory rynku. Tak też było w przypadku nieruchomości. Kiedy zaczął się kryzys na rynkach finansowych, deweloperzy mocno zacisnęli pasa. Czy teraz, w roku 2009, ich branżę czekają nowe wyzwania, czy wciąż tematem przewodnim związanym z nieruchomościami będzie "kryzys"? Oto jak przedstawiciele rynku widzą rok 2009.
Piotr Drygas, dyrektor marketingu Nickel Development:
- Rok 2009 przyniesie zapewne weryfikację wśród deweloperów. Z rynku zejdą najprawdopodobniej firmy o strukturze globalnej - te będą miały problemy na tak dużej liczbie rynków, że będą musiały zmniejszyć i to często znacząco swój portfel inwestycji. Ponadto kłopoty mogą mieć małe firmy, które nie wytrzymają presji cenowej przy równoczesnych kłopotach z finansowaniem swoich inwestycji.
- Zapewne będziemy obserwować także zmiany w działaniach marketingowych firm - z jednej strony będzie można zauważyć zwiększenie budżetów reklamowych u dużych podmiotów, aby w czasach problemów jeszcze mocniej oddziaływać na potencjalnych klientów. Małe i średnie podmioty będą musiały obcinać budżety marketingowe i albo będą znikały z "rynku", staną się niewidoczne dla klientów, albo zmienią swoją mieszankę promocyjną i zaczną wykorzystywać inne narzędzia.
Matylda King, residential sales & business development director:
- Wielu klientów, nie mogąc pozwolić sobie na zakup mieszkania w 2008 roku, zostało zmuszonych do wstrzymania decyzji o zakupie lub znalezienia alternatywy, jaką może być pozostanie w obecnym mieszkaniu lub wynajem. Myślę, że w 2009 roku będziemy obserwować powrót i wzmocnienie sektora najmu nieruchomości mieszkaniowych. Ponadto wiele osób, które kupiły mieszkania przed kryzysem, może stanąć przed koniecznością pozbycia się ich z powodu wzrostu kosztów obsługi kredytów i rosnących cen walut, wskutek czego na rynku wtórnym pojawi się wiele ciekawych ofert.
- Rynek pierwotny już teraz oferuje wiele atrakcyjnych mieszkań w gotowych lub będących na wykończeniu inwestycjach. W dłuższej perspektywie można pozwolić sobie na umiarkowany optymizm w kwestii wzrostu sprzedaży i ponownej stabilizacji rynku. Decydujące znaczenie będzie miała jednak postawa banków i złagodzenie zasad przyznawania kredytów, jak i ich oprocentowanie.
Tomasz Bonecki-Duda, wiceprezes zarządu Hirny BD:
- W 2009 roku terminy zakończenia inwestycji będą opóźniane ze względu na brak środków finansowych i chęć skorzystania z niższych kosztów produkcji. Podaż mieszkań z rynku wtórnego jest duża, ale średnie ceny spadają bardzo powoli i to głównie za sprawą właścicieli, którzy nie mogą sobie pozwolić na wstrzymanie się ze sprzedażą. Obecnie średnio co drugi, a niedługo co czwarty klient z ubiegających się o kredyt, uzyskuje go w wysokości wnioskowanej na konkretne mieszkanie.
- Dzieje się tak ze względu na konieczność posiadania ok. 20 proc. wkładu własnego, wzrost raty kredytowej i zaostrzenie kryteriów dotyczących liczenia zdolności kredytowej klientów. Niedługo poziom płac i zatrudnienia zacznie silnie spadać ze względu na sytuację gospodarczą w kraju i za granicą. Czyli popyt na mieszkania będzie dalej spadał.
Monika Szymańska
interia.pl
Ponieważ żyjemy w globalnej wiosce, kryzys w jednej branży bardzo często przenosi się na inne sektory rynku. Tak też było w przypadku nieruchomości. Kiedy zaczął się kryzys na rynkach finansowych, deweloperzy mocno zacisnęli pasa. Czy teraz, w roku 2009, ich branżę czekają nowe wyzwania, czy wciąż tematem przewodnim związanym z nieruchomościami będzie "kryzys"? Oto jak przedstawiciele rynku widzą rok 2009.
Piotr Drygas, dyrektor marketingu Nickel Development:
- Rok 2009 przyniesie zapewne weryfikację wśród deweloperów. Z rynku zejdą najprawdopodobniej firmy o strukturze globalnej - te będą miały problemy na tak dużej liczbie rynków, że będą musiały zmniejszyć i to często znacząco swój portfel inwestycji. Ponadto kłopoty mogą mieć małe firmy, które nie wytrzymają presji cenowej przy równoczesnych kłopotach z finansowaniem swoich inwestycji.
- Zapewne będziemy obserwować także zmiany w działaniach marketingowych firm - z jednej strony będzie można zauważyć zwiększenie budżetów reklamowych u dużych podmiotów, aby w czasach problemów jeszcze mocniej oddziaływać na potencjalnych klientów. Małe i średnie podmioty będą musiały obcinać budżety marketingowe i albo będą znikały z "rynku", staną się niewidoczne dla klientów, albo zmienią swoją mieszankę promocyjną i zaczną wykorzystywać inne narzędzia.
Matylda King, residential sales & business development director:
- Wielu klientów, nie mogąc pozwolić sobie na zakup mieszkania w 2008 roku, zostało zmuszonych do wstrzymania decyzji o zakupie lub znalezienia alternatywy, jaką może być pozostanie w obecnym mieszkaniu lub wynajem. Myślę, że w 2009 roku będziemy obserwować powrót i wzmocnienie sektora najmu nieruchomości mieszkaniowych. Ponadto wiele osób, które kupiły mieszkania przed kryzysem, może stanąć przed koniecznością pozbycia się ich z powodu wzrostu kosztów obsługi kredytów i rosnących cen walut, wskutek czego na rynku wtórnym pojawi się wiele ciekawych ofert.
- Rynek pierwotny już teraz oferuje wiele atrakcyjnych mieszkań w gotowych lub będących na wykończeniu inwestycjach. W dłuższej perspektywie można pozwolić sobie na umiarkowany optymizm w kwestii wzrostu sprzedaży i ponownej stabilizacji rynku. Decydujące znaczenie będzie miała jednak postawa banków i złagodzenie zasad przyznawania kredytów, jak i ich oprocentowanie.
Tomasz Bonecki-Duda, wiceprezes zarządu Hirny BD:
- W 2009 roku terminy zakończenia inwestycji będą opóźniane ze względu na brak środków finansowych i chęć skorzystania z niższych kosztów produkcji. Podaż mieszkań z rynku wtórnego jest duża, ale średnie ceny spadają bardzo powoli i to głównie za sprawą właścicieli, którzy nie mogą sobie pozwolić na wstrzymanie się ze sprzedażą. Obecnie średnio co drugi, a niedługo co czwarty klient z ubiegających się o kredyt, uzyskuje go w wysokości wnioskowanej na konkretne mieszkanie.
- Dzieje się tak ze względu na konieczność posiadania ok. 20 proc. wkładu własnego, wzrost raty kredytowej i zaostrzenie kryteriów dotyczących liczenia zdolności kredytowej klientów. Niedługo poziom płac i zatrudnienia zacznie silnie spadać ze względu na sytuację gospodarczą w kraju i za granicą. Czyli popyt na mieszkania będzie dalej spadał.
Monika Szymańska
interia.pl
Ceny mieszkań będą - według NBP - spadać w najbliższych kwartałach, lecz nie jest znane tempo spadku. Te zależne będzie od sytuacji kredytowej, nastawienia kupujących do rynku, ale także od sytuacji finansowej deweloperów.
Jeśli deweloperów kryzys przyciśnie i będą musieli sprzedać 40-50 proc. posiadanych mieszkań w krótkim czasie, to ceny mogą spadać znacząco.
Jeśli zapasy będą sprzedawane stopniowo, wtedy wielkich obniżek nie będzie. Dlatego NBP tylko intuicyjnie szacuje cenę równowagi mieszkań na 6 tys. PLN za metr w Warszawie i 4,5 tys. PLN za metr w pozostałych miastach.
Ceny mieszkań będą - według NBP - spadać w najbliższych kwartałach, lecz nie jest znane tempo spadku. Te zależne będzie od sytuacji kredytowej, nastawienia kupujących do rynku, ale także od sytuacji finansowej deweloperów.
Jeśli deweloperów kryzys przyciśnie i będą musieli sprzedać 40-50 proc. posiadanych mieszkań w krótkim czasie, to ceny mogą spadać znacząco.
Jeśli zapasy będą sprzedawane stopniowo, wtedy wielkich obniżek nie będzie. Dlatego NBP tylko intuicyjnie szacuje cenę równowagi mieszkań na 6 tys. PLN za metr w Warszawie i 4,5 tys. PLN za metr w pozostałych miastach.
Raczej mieszkania, raczej na wtórnym
Mimo niedawnych zawirowań na rynkach finansowych i pojawienia się ograniczeń w udzielaniu kredytów hipotecznych, deklarowany popyt na nieruchomości mieszkaniowe zmalał tylko nieznacznie. W 2009 r. operacje na rynku mieszkaniowym (kupno lub budowa domu, zakup mieszkania, działki, apartamentu wakacyjnego) planuje prawie 7 proc. mieszkańców największych miast. Rok temu taki zamiar deklarowało tylko o jeden procent więcej. Największą popularnością będą cieszyć się mieszkania na rynku wtórnym - na taką inwestycję wskazuje aż 41 proc. osób, które planują nieruchomościowe zakupy w tym roku. Po nowe mieszkanie do dewelopera zgłosi się dalszych 20 proc., a działkę pod budowę domu zamierza kupić 15 proc. W przeciwieństwie do poprzednich lat, samodzielnie wybudować dom metodą gospodarczą planuje tylko 6 proc. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że zagospodarowano już większość niedrogich i dobrze zlokalizowanych działek budowlanych, a ceny pozostałych osiągnęły taki poziom, że po ich zakupie budowę domu trzeba odłożyć na przyszłość z powodów finansowych.
Małe wciąż piękne
Polacy wciąż pozostają niewymagający, jeśli chodzi o powierzchnię mieszkalną mieszkań i domów. Osoby planujące w 2009 roku zakup mieszkania będą szukać głównie lokali o powierzchni od 41 do 60 m kw. (46 proc. wskazań i tylko 14 proc. dla lokali większych niż 70 m kw.). Forsowane przez deweloperów wysokie wieże mieszkalne raczej się nie sprawdzą - Polacy najlepiej czują się w mieszkaniach położonych maksymalnie na piątej kondygnacji. Powyżej tego poziomu mieszkania kupi w tym roku tylko 6 proc. (!) planujących taką transakcję. Jeśli chodzi o zakup lub budowę domów, jesteśmy wyjątkowo konsekwentni - podobnie jak ubiegłych latach, w tym roku największą popularnością będą cieszyć się domy o powierzchni do 150 m kw., zlokalizowane na działkach o powierzchni ok. 1000 m kw.
interia.pl
Raczej mieszkania, raczej na wtórnym
Mimo niedawnych zawirowań na rynkach finansowych i pojawienia się ograniczeń w udzielaniu kredytów hipotecznych, deklarowany popyt na nieruchomości mieszkaniowe zmalał tylko nieznacznie. W 2009 r. operacje na rynku mieszkaniowym (kupno lub budowa domu, zakup mieszkania, działki, apartamentu wakacyjnego) planuje prawie 7 proc. mieszkańców największych miast. Rok temu taki zamiar deklarowało tylko o jeden procent więcej. Największą popularnością będą cieszyć się mieszkania na rynku wtórnym - na taką inwestycję wskazuje aż 41 proc. osób, które planują nieruchomościowe zakupy w tym roku. Po nowe mieszkanie do dewelopera zgłosi się dalszych 20 proc., a działkę pod budowę domu zamierza kupić 15 proc. W przeciwieństwie do poprzednich lat, samodzielnie wybudować dom metodą gospodarczą planuje tylko 6 proc. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że zagospodarowano już większość niedrogich i dobrze zlokalizowanych działek budowlanych, a ceny pozostałych osiągnęły taki poziom, że po ich zakupie budowę domu trzeba odłożyć na przyszłość z powodów finansowych.
Małe wciąż piękne
Polacy wciąż pozostają niewymagający, jeśli chodzi o powierzchnię mieszkalną mieszkań i domów. Osoby planujące w 2009 roku zakup mieszkania będą szukać głównie lokali o powierzchni od 41 do 60 m kw. (46 proc. wskazań i tylko 14 proc. dla lokali większych niż 70 m kw.). Forsowane przez deweloperów wysokie wieże mieszkalne raczej się nie sprawdzą - Polacy najlepiej czują się w mieszkaniach położonych maksymalnie na piątej kondygnacji. Powyżej tego poziomu mieszkania kupi w tym roku tylko 6 proc. (!) planujących taką transakcję. Jeśli chodzi o zakup lub budowę domów, jesteśmy wyjątkowo konsekwentni - podobnie jak ubiegłych latach, w tym roku największą popularnością będą cieszyć się domy o powierzchni do 150 m kw., zlokalizowane na działkach o powierzchni ok. 1000 m kw.
interia.pl
Oprócz zakupu mieszkania, książeczki będzie można rozliczyć przy remoncie czy przekształcaniu własności posiadanego lokalu.
Nowelizacja rozszerza możliwość uzyskania premii gwarancyjnej przez posiadaczy książeczek mieszkaniowych, co pozwoli zmniejszyć ich liczbę. Zmiana ma rozwiązać problem blisko 1,43 mln osób posiadających jeszcze takie książeczki.
Zaproponowane przez rząd i uchwalone w połowie grudnia w Sejmie zmiany pozwalają właścicielom książeczek mieszkaniowych likwidować je i uzyskiwać premię gwarancyjną przy przekształcaniu w odrębną własność spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego. Premia będzie też mogła być przeznaczona na wkład własny przy uzyskiwaniu kredytu na zakup mieszkania lub budowę domu.
Książeczkę będzie można też zlikwidować
, by wykorzystać premię na wymianę okien, instalacji gazowej lub instalacji elektrycznej przy remoncie lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego. Środki z książeczki i premię będzie można też przekazać na roczny fundusz remontowy własnego lokalu, jeśli w poprzednich dwóch latach wspólnota mieszkaniowa lub spółdzielnia wykonała remonty części wspólnej nieruchomości.
Premia i środki z książeczki będą mogły też trafić na spłatę zadłużenia z tzw. starego kredytu spółdzielczego. Ta zasada ma dotyczyć też kredytów wcześniej spłaconych. Projekt wprowadza harmonogram wypłat premii w zależności od tego, kiedy książeczki zostały założone. Najpierw premie będą wypłacane posiadaczom najstarszych książeczek, sprzed 1969 roku. Wypłaty premii są rozłożone do 2017 roku, gdy realizowana ma być premia za książeczki wystawione w latach 1989-90.
W latach 1993-2001 zlikwidowano ponad 2,17 mln książeczek mieszkaniowych, wystawionych do 23 października 1990 r.; średnio w roku było to ponad 240 tys.
Z danych przedstawionych w procesie nowelizacji ustawy wynika że, w 2002 r. zlikwidowano 98 tys. takich książeczek, w 2003 r. - 92 tys., rok później - 84 tys., w 2005 r. - 62 tys., a w 2007 r. - 49 tys.
Ustawa ma wejść w życie od kwietnia 2009 r.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Oprócz zakupu mieszkania, książeczki będzie można rozliczyć przy remoncie czy przekształcaniu własności posiadanego lokalu.
Nowelizacja rozszerza możliwość uzyskania premii gwarancyjnej przez posiadaczy książeczek mieszkaniowych, co pozwoli zmniejszyć ich liczbę. Zmiana ma rozwiązać problem blisko 1,43 mln osób posiadających jeszcze takie książeczki.
Zaproponowane przez rząd i uchwalone w połowie grudnia w Sejmie zmiany pozwalają właścicielom książeczek mieszkaniowych likwidować je i uzyskiwać premię gwarancyjną przy przekształcaniu w odrębną własność spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego. Premia będzie też mogła być przeznaczona na wkład własny przy uzyskiwaniu kredytu na zakup mieszkania lub budowę domu.
Książeczkę będzie można też zlikwidować
, by wykorzystać premię na wymianę okien, instalacji gazowej lub instalacji elektrycznej przy remoncie lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego. Środki z książeczki i premię będzie można też przekazać na roczny fundusz remontowy własnego lokalu, jeśli w poprzednich dwóch latach wspólnota mieszkaniowa lub spółdzielnia wykonała remonty części wspólnej nieruchomości.
Premia i środki z książeczki będą mogły też trafić na spłatę zadłużenia z tzw. starego kredytu spółdzielczego. Ta zasada ma dotyczyć też kredytów wcześniej spłaconych. Projekt wprowadza harmonogram wypłat premii w zależności od tego, kiedy książeczki zostały założone. Najpierw premie będą wypłacane posiadaczom najstarszych książeczek, sprzed 1969 roku. Wypłaty premii są rozłożone do 2017 roku, gdy realizowana ma być premia za książeczki wystawione w latach 1989-90.
W latach 1993-2001 zlikwidowano ponad 2,17 mln książeczek mieszkaniowych, wystawionych do 23 października 1990 r.; średnio w roku było to ponad 240 tys.
Z danych przedstawionych w procesie nowelizacji ustawy wynika że, w 2002 r. zlikwidowano 98 tys. takich książeczek, w 2003 r. - 92 tys., rok później - 84 tys., w 2005 r. - 62 tys., a w 2007 r. - 49 tys.
Ustawa ma wejść w życie od kwietnia 2009 r.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu. Niektórym zdaje się nawet, że mieszkania społeczno-czynszowe przeznaczone są dla osób niezamożnych. Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy czynszu regulowanego na poziomie 4% wartości odtworzenia powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody.
Skala budowania lokali mieszkalnych i ich eksploatacja na zasadzie wynajmu jest bardzo niewielka. Potwierdzają to dane Głównego Urzędu Statystycznego. Według nich mieszkania w budynkach TBS-ów stanowiły w 2007 roku zaledwie 1 proc. zasobów mieszkaniowych w Polsce. Najwięcej mieszkań społeczno-czynszowych (2,5 proc.) znajdowało się w województwie zachodniopomorskim, najmniej (0,5 proc.) w województwach podkarpackim i świętokrzyskim.
Sytuacja, z jaką mamy do czynienia od kilku lat na polskim rynku nieruchomości mieszkaniowych, spowodowała, że tak chętnie kupowane mieszkania rynkowe, dla wielu osób stały się z czasem niedostępne. Dla wielu osób alternatywą jest więc wynajem rynkowego lokalu mieszkalnego, którego ceny w obliczu rosnącego popytu szybko wzrastają, w szczególności w dużych miastach. To w nich powinny rozwijać się TBS-y, rozszerzając tym samym ofertę mieszkaniową.
Okazuje się jednak, że rozwój tej formy realizacji potrzeb mieszkaniowych napotyka na różne bariery (m.in. brak środków do finansowania mieszkań, niedostateczna ilość uzbrojonych terenów i wysoka cena gruntów). Do tego dochodzą niedoprecyzowane przepisy, które pozwalają na głośny ostatnio proceder handlu lokalami TBS-ów, ograniczając w ten sposób dostęp do nich osobom, które czekają w kolejce od dłuższego czasu. Pomysł z mieszkaniami społeczno-czynszowymi bez wątpienia jest dobry, ale jak to często bywa, nie do końca przemyślany i dostosowany do polskich realiów. A pojawiające się kontrowersyjne informacje dodatkowo psują ogólny wizerunek Towarzystw Budownictwa Społecznego i zmniejszają zaufanie do nich.
Małgorzata Kędzierska
interia.pl
Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu. Niektórym zdaje się nawet, że mieszkania społeczno-czynszowe przeznaczone są dla osób niezamożnych. Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy czynszu regulowanego na poziomie 4% wartości odtworzenia powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody.
Skala budowania lokali mieszkalnych i ich eksploatacja na zasadzie wynajmu jest bardzo niewielka. Potwierdzają to dane Głównego Urzędu Statystycznego. Według nich mieszkania w budynkach TBS-ów stanowiły w 2007 roku zaledwie 1 proc. zasobów mieszkaniowych w Polsce. Najwięcej mieszkań społeczno-czynszowych (2,5 proc.) znajdowało się w województwie zachodniopomorskim, najmniej (0,5 proc.) w województwach podkarpackim i świętokrzyskim.
Sytuacja, z jaką mamy do czynienia od kilku lat na polskim rynku nieruchomości mieszkaniowych, spowodowała, że tak chętnie kupowane mieszkania rynkowe, dla wielu osób stały się z czasem niedostępne. Dla wielu osób alternatywą jest więc wynajem rynkowego lokalu mieszkalnego, którego ceny w obliczu rosnącego popytu szybko wzrastają, w szczególności w dużych miastach. To w nich powinny rozwijać się TBS-y, rozszerzając tym samym ofertę mieszkaniową.
Okazuje się jednak, że rozwój tej formy realizacji potrzeb mieszkaniowych napotyka na różne bariery (m.in. brak środków do finansowania mieszkań, niedostateczna ilość uzbrojonych terenów i wysoka cena gruntów). Do tego dochodzą niedoprecyzowane przepisy, które pozwalają na głośny ostatnio proceder handlu lokalami TBS-ów, ograniczając w ten sposób dostęp do nich osobom, które czekają w kolejce od dłuższego czasu. Pomysł z mieszkaniami społeczno-czynszowymi bez wątpienia jest dobry, ale jak to często bywa, nie do końca przemyślany i dostosowany do polskich realiów. A pojawiające się kontrowersyjne informacje dodatkowo psują ogólny wizerunek Towarzystw Budownictwa Społecznego i zmniejszają zaufanie do nich.
Małgorzata Kędzierska
interia.pl
- Rok 2009 przyniesie zapewne weryfikację wśród deweloperów. Z rynku zejdą najprawdopodobniej firmy o strukturze globalnej - te będą miały problemy na tak dużej liczbie rynków, że będą musiały zmniejszyć i to często znacząco swój portfel inwestycji. Ponadto kłopoty mogą mieć małe firmy, które nie wytrzymają presji cenowej przy równoczesnych kłopotach z finansowaniem swoich inwestycji.
- Zapewne będziemy obserwować także zmiany w działaniach marketingowych firm - z jednej strony będzie można zauważyć zwiększenie budżetów reklamowych u dużych podmiotów, aby w czasach problemów jeszcze mocniej oddziaływać na potencjalnych klientów. Małe i średnie podmioty będą musiały obcinać budżety marketingowe i albo będą znikały z "rynku", staną się niewidoczne dla klientów, albo zmienią swoją mieszankę promocyjną i zaczną wykorzystywać inne narzędzia.
Matylda King, residential sales & business development director:
- Wielu klientów, nie mogąc pozwolić sobie na zakup mieszkania w 2008 roku, zostało zmuszonych do wstrzymania decyzji o zakupie lub znalezienia alternatywy, jaką może być pozostanie w obecnym mieszkaniu lub wynajem. Myślę, że w 2009 roku będziemy obserwować powrót i wzmocnienie sektora najmu nieruchomości mieszkaniowych. Ponadto wiele osób, które kupiły mieszkania przed kryzysem, może stanąć przed koniecznością pozbycia się ich z powodu wzrostu kosztów obsługi kredytów i rosnących cen walut, wskutek czego na rynku wtórnym pojawi się wiele ciekawych ofert.
- Rynek pierwotny już teraz oferuje wiele atrakcyjnych mieszkań w gotowych lub będących na wykończeniu inwestycjach. W dłuższej perspektywie można pozwolić sobie na umiarkowany optymizm w kwestii wzrostu sprzedaży i ponownej stabilizacji rynku. Decydujące znaczenie będzie miała jednak postawa banków i złagodzenie zasad przyznawania kredytów, jak i ich oprocentowanie.
Tomasz Bonecki-Duda, wiceprezes zarządu Hirny BD:
- W 2009 roku terminy zakończenia inwestycji będą opóźniane ze względu na brak środków finansowych i chęć skorzystania z niższych kosztów produkcji. Podaż mieszkań z rynku wtórnego jest duża, ale średnie ceny spadają bardzo powoli i to głównie za sprawą właścicieli, którzy nie mogą sobie pozwolić na wstrzymanie się ze sprzedażą. Obecnie średnio co drugi, a niedługo co czwarty klient z ubiegających się o kredyt, uzyskuje go w wysokości wnioskowanej na konkretne mieszkanie.
- Dzieje się tak ze względu na konieczność posiadania ok. 20 proc. wkładu własnego, wzrost raty kredytowej i zaostrzenie kryteriów dotyczących liczenia zdolności kredytowej klientów. Niedługo poziom płac i zatrudnienia zacznie silnie spadać ze względu na sytuację gospodarczą w kraju i za granicą. Czyli popyt na mieszkania będzie dalej spadał.
Monika Szymańska
interia.pl
- Rok 2009 przyniesie zapewne weryfikację wśród deweloperów. Z rynku zejdą najprawdopodobniej firmy o strukturze globalnej - te będą miały problemy na tak dużej liczbie rynków, że będą musiały zmniejszyć i to często znacząco swój portfel inwestycji. Ponadto kłopoty mogą mieć małe firmy, które nie wytrzymają presji cenowej przy równoczesnych kłopotach z finansowaniem swoich inwestycji.
- Zapewne będziemy obserwować także zmiany w działaniach marketingowych firm - z jednej strony będzie można zauważyć zwiększenie budżetów reklamowych u dużych podmiotów, aby w czasach problemów jeszcze mocniej oddziaływać na potencjalnych klientów. Małe i średnie podmioty będą musiały obcinać budżety marketingowe i albo będą znikały z "rynku", staną się niewidoczne dla klientów, albo zmienią swoją mieszankę promocyjną i zaczną wykorzystywać inne narzędzia.
Matylda King, residential sales & business development director:
- Wielu klientów, nie mogąc pozwolić sobie na zakup mieszkania w 2008 roku, zostało zmuszonych do wstrzymania decyzji o zakupie lub znalezienia alternatywy, jaką może być pozostanie w obecnym mieszkaniu lub wynajem. Myślę, że w 2009 roku będziemy obserwować powrót i wzmocnienie sektora najmu nieruchomości mieszkaniowych. Ponadto wiele osób, które kupiły mieszkania przed kryzysem, może stanąć przed koniecznością pozbycia się ich z powodu wzrostu kosztów obsługi kredytów i rosnących cen walut, wskutek czego na rynku wtórnym pojawi się wiele ciekawych ofert.
- Rynek pierwotny już teraz oferuje wiele atrakcyjnych mieszkań w gotowych lub będących na wykończeniu inwestycjach. W dłuższej perspektywie można pozwolić sobie na umiarkowany optymizm w kwestii wzrostu sprzedaży i ponownej stabilizacji rynku. Decydujące znaczenie będzie miała jednak postawa banków i złagodzenie zasad przyznawania kredytów, jak i ich oprocentowanie.
Tomasz Bonecki-Duda, wiceprezes zarządu Hirny BD:
- W 2009 roku terminy zakończenia inwestycji będą opóźniane ze względu na brak środków finansowych i chęć skorzystania z niższych kosztów produkcji. Podaż mieszkań z rynku wtórnego jest duża, ale średnie ceny spadają bardzo powoli i to głównie za sprawą właścicieli, którzy nie mogą sobie pozwolić na wstrzymanie się ze sprzedażą. Obecnie średnio co drugi, a niedługo co czwarty klient z ubiegających się o kredyt, uzyskuje go w wysokości wnioskowanej na konkretne mieszkanie.
- Dzieje się tak ze względu na konieczność posiadania ok. 20 proc. wkładu własnego, wzrost raty kredytowej i zaostrzenie kryteriów dotyczących liczenia zdolności kredytowej klientów. Niedługo poziom płac i zatrudnienia zacznie silnie spadać ze względu na sytuację gospodarczą w kraju i za granicą. Czyli popyt na mieszkania będzie dalej spadał.
Monika Szymańska
interia.pl
Powiększona Galeria Stokrotka, to w sumie 6100m kw. powierzchni oraz 40 punktów handlowych, wśród których oferują swoje produkty lub usługi m.in. takie marki jak: Empik, CCC, Rossmann, Pepco, 5-10-15 oraz supermarket Stokrotka.
Otwarcie nowej części galerii uświetnią liczne promocje i wyprzedaże. W tym dniu nie może też zabraknąć atrakcji przygotowanych z myślą o najmłodszych, takich jak: dmuchane zjeżdżalnie, malowanie włosów, twarzy oraz wiele innych zabaw i konkursów.
interia.pl
Powiększona Galeria Stokrotka, to w sumie 6100m kw. powierzchni oraz 40 punktów handlowych, wśród których oferują swoje produkty lub usługi m.in. takie marki jak: Empik, CCC, Rossmann, Pepco, 5-10-15 oraz supermarket Stokrotka.
Otwarcie nowej części galerii uświetnią liczne promocje i wyprzedaże. W tym dniu nie może też zabraknąć atrakcji przygotowanych z myślą o najmłodszych, takich jak: dmuchane zjeżdżalnie, malowanie włosów, twarzy oraz wiele innych zabaw i konkursów.
interia.pl
Jak powiedział w czwartek wieczorem PAP Pawlak, "w rządzie trwają rozmowy nad działaniami niestandardowymi, które tworzą lepsze warunki do funkcjonowania gospodarki w sytuacji kryzysowej".
Wicepremier powołał się na rozwiązania z rynku amerykańskiego. - Jednym z ciekawych pomysłów do rozważenia przy problemach ze spłatą kredytów hipotecznych jest przykład amerykański. Pomoc np. w wysokości 30 proc. raty może się okazać dla konsumenta wybawieniem z kłopotów, a równocześnie nie prowadzi do problemów banku - powiedział.
Zaznaczył, że są to jednak jeszcze pomysły i muszą zostać przedyskutowane z przedstawicielami pozostałych resortów.
W ocenie prezesa Związku Banków Polskich (ZBP) Krzysztofa Pietraszkiewicza, tego typu rozwiązania są i były stosowane, szczególnie przejściowo, w okresach kryzysowych.
- One naprawdę są godne rozważenia, dlatego że nie ma jakiegoś zasadniczego powodu, by nie udzielić okresowo wsparcia, jeśli byłoby one potrzebne i uzasadnione wobec powstałej sytuacji - powiedział. Jak podkreślił, ewentualne koszty zaniechania takich działań wydają się być potencjalnie znacznie większe, niż koszty poniesione przy takim rozwiązaniu.
Główny ekspert Polskiego Związku Firm Deweloperskich Jacek Bielecki ocenił, że taki pomysł, by państwo pomagało w spłacie kredytów mieszkaniowych, jest godny rozważenia. Według niego rynek mieszkaniowy nie poradzi sobie bez pomocy państwa. Jednak takie rozwiązanie mogłoby wpłynąć negatywnie na zdolność kredytową klientów.
Według obliczeń Związku, zahamowanie nowych inwestycji budowlanych w mieszkalnictwie spowoduje zmniejszenie wartości PKB w najbliższych latach o 30 mld zł. - Jeżeli szybko nie zadziałamy i nie przeciwstawimy się tendencji znaczącej redukcji produkcji, to będzie kłopot gospodarczy i podatkowy - ocenił Bielecki.
W USA proponuje się, by w ramach programu ratunkowego dla gospodarki część środków przeznaczyć na dopłaty do kredytów mieszkaniowych.
źródło informacji: PAP/interia.pl
Jak powiedział w czwartek wieczorem PAP Pawlak, "w rządzie trwają rozmowy nad działaniami niestandardowymi, które tworzą lepsze warunki do funkcjonowania gospodarki w sytuacji kryzysowej".
Wicepremier powołał się na rozwiązania z rynku amerykańskiego. - Jednym z ciekawych pomysłów do rozważenia przy problemach ze spłatą kredytów hipotecznych jest przykład amerykański. Pomoc np. w wysokości 30 proc. raty może się okazać dla konsumenta wybawieniem z kłopotów, a równocześnie nie prowadzi do problemów banku - powiedział.
Zaznaczył, że są to jednak jeszcze pomysły i muszą zostać przedyskutowane z przedstawicielami pozostałych resortów.
W ocenie prezesa Związku Banków Polskich (ZBP) Krzysztofa Pietraszkiewicza, tego typu rozwiązania są i były stosowane, szczególnie przejściowo, w okresach kryzysowych.
- One naprawdę są godne rozważenia, dlatego że nie ma jakiegoś zasadniczego powodu, by nie udzielić okresowo wsparcia, jeśli byłoby one potrzebne i uzasadnione wobec powstałej sytuacji - powiedział. Jak podkreślił, ewentualne koszty zaniechania takich działań wydają się być potencjalnie znacznie większe, niż koszty poniesione przy takim rozwiązaniu.
Główny ekspert Polskiego Związku Firm Deweloperskich Jacek Bielecki ocenił, że taki pomysł, by państwo pomagało w spłacie kredytów mieszkaniowych, jest godny rozważenia. Według niego rynek mieszkaniowy nie poradzi sobie bez pomocy państwa. Jednak takie rozwiązanie mogłoby wpłynąć negatywnie na zdolność kredytową klientów.
Według obliczeń Związku, zahamowanie nowych inwestycji budowlanych w mieszkalnictwie spowoduje zmniejszenie wartości PKB w najbliższych latach o 30 mld zł. - Jeżeli szybko nie zadziałamy i nie przeciwstawimy się tendencji znaczącej redukcji produkcji, to będzie kłopot gospodarczy i podatkowy - ocenił Bielecki.
W USA proponuje się, by w ramach programu ratunkowego dla gospodarki część środków przeznaczyć na dopłaty do kredytów mieszkaniowych.
źródło informacji: PAP/interia.pl
Czy Wielka Brytania popłynie jak Islandia?
- Jeśli mam być szczery, to radze uciekać z pieniędzmi jak najdalej od Wielkiej Brytanii. Ja przynajmniej na miejscu każdego rozsądnego inwestora sprzedałbym wszystkie funty, jakie mu jeszcze pozostały - przestrzega Jim Rogers jr, amerykański inwestor i komentator finansowy, współtwórca imperium finansowego George'a Sorosa.
Produkt krajowy brutto Wielkiej Brytanii spadł w IV kwartale 2008 r. o 1,5 proc. kwartał do kwartału - wynika ze wstępnych wyliczeń Biura Narodowego Statystycznego. Ostatnio brytyjska gospodarka skurczyła się przez kolejne dwa kwartały w 1980 roku. Analitycy spodziewali się spadku o 1,2 proc. W III kwartale PKB spadł kwartał do kwartału o 0,6 proc.
- Jesteśmy w głębokiej recesji - mówi David Tinsley, ekonomista National Australia Bank w Londynie, były bankowiec Banku Anglii. Rok do roku PKB spadł w IV kwartale 2008 roku o 1,8 proc. wobec spodziewanego przez analityków spadku o 1,4 proc.
źródło informacji: INTERIA.PL/Dziennik
Czy Wielka Brytania popłynie jak Islandia?
- Jeśli mam być szczery, to radze uciekać z pieniędzmi jak najdalej od Wielkiej Brytanii. Ja przynajmniej na miejscu każdego rozsądnego inwestora sprzedałbym wszystkie funty, jakie mu jeszcze pozostały - przestrzega Jim Rogers jr, amerykański inwestor i komentator finansowy, współtwórca imperium finansowego George'a Sorosa.
Produkt krajowy brutto Wielkiej Brytanii spadł w IV kwartale 2008 r. o 1,5 proc. kwartał do kwartału - wynika ze wstępnych wyliczeń Biura Narodowego Statystycznego. Ostatnio brytyjska gospodarka skurczyła się przez kolejne dwa kwartały w 1980 roku. Analitycy spodziewali się spadku o 1,2 proc. W III kwartale PKB spadł kwartał do kwartału o 0,6 proc.
- Jesteśmy w głębokiej recesji - mówi David Tinsley, ekonomista National Australia Bank w Londynie, były bankowiec Banku Anglii. Rok do roku PKB spadł w IV kwartale 2008 roku o 1,8 proc. wobec spodziewanego przez analityków spadku o 1,4 proc.
źródło informacji: INTERIA.PL/Dziennik
piątek czwartek czwartek
9.25 16.30 9.00
EUR/PLN 4,3884 4,3561 4,3014
USD/PLN 3,4183 3,3630 3,3065
EUR/USD 1,2831 1,2980 1,3001
OK0711 4,80 4,75 4,69
PS0414 5,04 5,17 4,90
DS1019 5,67 5,65 5,13
onet.pl (PAP, tm/ 23.01.2009, godz. 10:18)
piątek czwartek czwartek
9.25 16.30 9.00
EUR/PLN 4,3884 4,3561 4,3014
USD/PLN 3,4183 3,3630 3,3065
EUR/USD 1,2831 1,2980 1,3001
OK0711 4,80 4,75 4,69
PS0414 5,04 5,17 4,90
DS1019 5,67 5,65 5,13
onet.pl (PAP, tm/ 23.01.2009, godz. 10:18)
Z analizy wynika, że w Gdańsku ceny spadły o 7,8 proc. Metr kwadratowy mieszkania w grudniu kosztował tam 6 tys. 467 zł. W Białymstoku odnotowano 6,5-proc. spadek, a w Łodzi 4,3-proc. Za metr kw w tych miastach trzeba było zapłacić odpowiednio 4 tys. 444 zł i 4 tys. 361 zł.
Autorzy raportu poinformowali, że utrzymujące się stosunkowo długo wysokie ceny ofertowe mieszkań w Warszawie spadły w ostatnim miesiącu o blisko 3 proc.. W grudniu ubiegłego roku metr kwadratowy mieszkania w Warszawie kosztował średnio 9 tys. 170 zł.
Najdroższymi dzielnicami stolicy okazały się: Śródmieście (12 tys. 29 zł za m kw.), Mokotów (10 tys. 135 zł) i Żoliborz (10 tys. 54 zł).
money.pl 2009-01-16 17:51:00
Z analizy wynika, że w Gdańsku ceny spadły o 7,8 proc. Metr kwadratowy mieszkania w grudniu kosztował tam 6 tys. 467 zł. W Białymstoku odnotowano 6,5-proc. spadek, a w Łodzi 4,3-proc. Za metr kw w tych miastach trzeba było zapłacić odpowiednio 4 tys. 444 zł i 4 tys. 361 zł.
Autorzy raportu poinformowali, że utrzymujące się stosunkowo długo wysokie ceny ofertowe mieszkań w Warszawie spadły w ostatnim miesiącu o blisko 3 proc.. W grudniu ubiegłego roku metr kwadratowy mieszkania w Warszawie kosztował średnio 9 tys. 170 zł.
Najdroższymi dzielnicami stolicy okazały się: Śródmieście (12 tys. 29 zł za m kw.), Mokotów (10 tys. 135 zł) i Żoliborz (10 tys. 54 zł).
money.pl 2009-01-16 17:51:00
Jak podkreślają analitycy CEE Property Group i Wynajem.pl obecnie za wynajem mieszkania dwupokojowego - które jest najbardziej reprezentatywnym produktem w tym segmencie rynku nieruchomości - trzeba zapłacić nawet 3 tys. zł miesięcznie.
Tylko w ciągu ostatniego roku koszt wynajęcia mieszkania 2 - pokojowego w stolicy zwiększył się z 2 tys. zł miesięcznie do przeszło 2,5 tys. Podobne trendy zauważalne są w pozostałych aglomeracjach.
Ze względu na słabnącą gospodarkę oraz perturbacje na rynku finansowym (ciągle wysoki koszt kredytu z złotych, niespotykana dotychczas zmienność na rynkach walutowych, pogarszająca się sytuacja na rynku pracy) w najbliższym czasie należy spodziewać się utrzymania zainteresowania ze strony potencjalnych najemców.
money.pl 2009-01-14 11:48:00
Jak podkreślają analitycy CEE Property Group i Wynajem.pl obecnie za wynajem mieszkania dwupokojowego - które jest najbardziej reprezentatywnym produktem w tym segmencie rynku nieruchomości - trzeba zapłacić nawet 3 tys. zł miesięcznie.
Tylko w ciągu ostatniego roku koszt wynajęcia mieszkania 2 - pokojowego w stolicy zwiększył się z 2 tys. zł miesięcznie do przeszło 2,5 tys. Podobne trendy zauważalne są w pozostałych aglomeracjach.
Ze względu na słabnącą gospodarkę oraz perturbacje na rynku finansowym (ciągle wysoki koszt kredytu z złotych, niespotykana dotychczas zmienność na rynkach walutowych, pogarszająca się sytuacja na rynku pracy) w najbliższym czasie należy spodziewać się utrzymania zainteresowania ze strony potencjalnych najemców.
money.pl 2009-01-14 11:48:00
Problem w tym, że Bruksela daje fundusze nie z góry, ale z dołu. Trzeba najpierw inwestycję wykonać za własne pieniądze. I dopiero wtedy ubiegać się o zwrot kosztów. Przedsiębiorcy i samorządy pieniędzy na całość inwestycji nie mają, często ledwie starcza im na tzw. wkład własny. Muszą więc pożyczyć. Z banku. I koło się zamyka.
- Na razie odmowy oceniamy na 20-30 proc. wszystkich przypadków - mówi Rafał Czerkawski, prezes wrocławskiego Centrum Wspierania ProjektówMechanizm unijnego finansowania zostałby odwrócony. Przedsiębiorca składałby wniosek o dotację (np. na zakup maszyny), po podpisaniu umowy awansem dostawałby z unijnych środków zaliczkę (np. 50 proc. całej kwoty). Nie musiałby biec do banku po kredyt. Sęk w tym, że jak dowiedziała się "GW", projekt został w piątek przyblokowany przez resort finansów. Ministerstwo uważa, że przepisy w sprawie zaliczek są wystarczające, a propozycja MRR bezzasadna...
Więcej o problemie firm i samorządów ubiegających się o unijne dotacje, którym banki odmawiają kredytu - w czwartkowym wydaniu "GW".
interia.pl
Problem w tym, że Bruksela daje fundusze nie z góry, ale z dołu. Trzeba najpierw inwestycję wykonać za własne pieniądze. I dopiero wtedy ubiegać się o zwrot kosztów. Przedsiębiorcy i samorządy pieniędzy na całość inwestycji nie mają, często ledwie starcza im na tzw. wkład własny. Muszą więc pożyczyć. Z banku. I koło się zamyka.
- Na razie odmowy oceniamy na 20-30 proc. wszystkich przypadków - mówi Rafał Czerkawski, prezes wrocławskiego Centrum Wspierania ProjektówMechanizm unijnego finansowania zostałby odwrócony. Przedsiębiorca składałby wniosek o dotację (np. na zakup maszyny), po podpisaniu umowy awansem dostawałby z unijnych środków zaliczkę (np. 50 proc. całej kwoty). Nie musiałby biec do banku po kredyt. Sęk w tym, że jak dowiedziała się "GW", projekt został w piątek przyblokowany przez resort finansów. Ministerstwo uważa, że przepisy w sprawie zaliczek są wystarczające, a propozycja MRR bezzasadna...
Więcej o problemie firm i samorządów ubiegających się o unijne dotacje, którym banki odmawiają kredytu - w czwartkowym wydaniu "GW".
interia.pl
średnia ocen: 4,3